Wizyta u MJ nie przebiegła tak jakby tego chciał, ale w sumie czego mogłem się innego spodziewać? Jak mogłem tak naiwnie myśleć, że w końcu uda mi się z nią normalnie porozmawiać, przemówić jej do rozumu? Eh, tak moja naiwność nawet i mnie potrafi zadziwić.
Aktualnie jednak musiałem skupić się na innych rzeczach, a mianowicie na szkole i krzywych spojrzeniach innych uczniów skierowanych w moją stronę. Cóż zdarzały się takie sytuacje, ale przywykłem do tego, w końcu szkoła przetrwania pod tytułem "Flash Thompson" robi swoje.
Mimo potrzeby jak najszybszego zniknięcia w tłumie uczniów, nagle moją uwagę zwróciła tak dobrze znana mi a jednak nie do końca, dziewczyna. Mary właśnie rozmawiała z jakąś rówieśniczką, którą już wcześniej kilka razy widziałem jak dokuczała mojej przyjaciółce. Zacisnąłem palce na szelkach mojego plecaka, podsłuchując ich rozmowę. Normalny człowiek z takiej odległości nie mógłby usłyszeć ostrej wymiany zdań między dziewczynami, jednak nie jestem takim zwyczajnym uczniem liceum. Ale jakby nie patrzeć nie potrzebowałem jakiś super zmysłów, aby wyczuć, że sytuacja pomiędzy tymi dwiema jest bardzo napięta. Bałem się, że w pewnym momencie MJ wybuchnie, co mogłoby jej jedynie zaszkodzić w obecnej sytuacji. Jednak ku mojemu zaskoczeniu wybuch nastąpił po zupełnie przeciwnej stronie. Najwyraźniej oprawczyni MJ nie wytrzymała jej pyskatego tonu i postanowiła przejść do rękoczynów.
W momencie gdy zauważyłem jak jej pięść jakby w zwolnionym tempie zaczęła unosić się do góry, moje ciało automatycznie zaczęło się poruszać. Osłoniłem przyjaciółkę przed ciosem, za co sam dostałem w nos, czując dość głośne kliknięcie moich gości. Cholera ta dziewucha ma mocną łapę... Skrzywiłem się z bólu, czując jak z mojego pewnie złamanego nosa, zaczyna toczyć się krew. Oczywiście wokół nas zebrała się już niezła widownia, jednak nikt nie miał zamiaru interweniować, w końcu po co się trudzić, skoro coś ciekawego się dzieje i można sobie popatrzyć na krzywdę innych. Obrzydliwe.
Dziewczyna, która zadała uderzenie, patrzyła na mnie dość zaskoczonym wzrokiem, jednak po chwili w jej oczach mogłem tylko zobaczyć drwinę i złość. Na jej ustach pojawił się obrzydliwie złośliwy uśmiech i już myślałem, że tak jak kiedyś Flash, zechce splunąć mi prosto w twarz. Jednak ona odrzuciła nonszalancko włosy z ramion, po czym postanowiła odejść zanim pojawią się nauczyciele, zaalarmowani tym dziwnym zgromadzeniem. Odetchnąłem cicho z ulgą, że odpuściła sobie dalsze poczynania i po prostu sobie poszła.
- Parker?! Co to ma znaczyć?! - nagle usłyszałem krzyk jednej z nauczycielek, która w sumie była jedną z tych okropnych kobiet, które lubią uprzykrzać biednym uczniom życie i podcinać im skrzydła.
- To nic takiego, pani profesor... - odpowiedziałem wciąż stojąc tak jak stałem, ignorując że krew prawie już mi cieknie po brodzie i zaraz pewnie zacznie kapać na podłogę. MJ przez cały czas stała obok mnie cicho i wpatrywała się we mnie z nieczytelnym dla mnie wyrazem twarzy. Była zła, że wstawiłem się w jej obronę? Nie wiem... Nie chciałem by stała się jej krzywda i by miała problemy z tym związane.
- Idź do gabinetu pielęgniarki i to natychmiast! - kobieta zwróciła się do mnie niby to z udanym zmartwieniem o zdrowie swojego ucznia. Pokiwałem posłusznie głową i podniosłem z ziemi swój plecak, którym w pewnym momencie musiał po prostu spaść z moich ramion. Już bez słowa skierowałem się do pielęgniarki, choć dobrze wiedziałem, że mój nos po prostu sam by się wyleczył. Mimo to wolałem nie paradować z krwawiącym nosem po szkole i lepiej by było by chociaż powierzchownie pielęgniarki opatrzyła mój biedny nos.
Także ruszyłem wzdłuż korytarza, ocierając lecącą krew rąbkiem rękawa mojej bluzy. Może nie było to zbytnio przemyślane, ale lepsze to niż, obsyfienie swoją krwią podłogi.
Kiedy dotarłem pod same drzwi gabinetu okazało się, że dzisiaj pielęgniarka nie przyjmuje. Tak, to było do przewidzenia, znając moje szczęście. Nie pozostało mi nic innego niż przejście się do toalety i zajęciu się moim nosem osobiście. Boże, jak May mnie zobaczy to chyba mnie zabije... Nie lubię widzieć swojej zdenerwowanej ciotki. Zawsze jest taka kochana i miła, ale kiedy tylko się zdenerwuje to wzbudza we mnie strach i respekt. Aż teraz mam ciary na plecach na sama myśl, co się stanie gdy mnie zobaczy. Ugh... Mimo wszystko uważam, że było warto.
- Kurczę, zaraz będzie dzwonek - mruknąłem sam do siebie, pchając drzwi prowadzące do łazienki. Musiałem szybko doprowadzić się do porządku i zmykać do klasy, w końcu nie chciałem mieć zaległości, choć pewnie jeśli bym opuścił kilka lekcji to nic by się nie stało, ale przecież tak nie wolno.
<MJ? :3>
Podliczone
Podliczone