You can take advantage of everything.
15 sierpnia
Viktor siedział na środku jeszcze nie
do końca powstałego budynku. Przyszedł trochę wcześniej by zapoznać się z
otoczeniem. Osoba na którą czekał miała przyjść już za chwilę. Aleksander
Morozova. Właściciel korporacji Life Foundation. Kierownik w Centrum Nadzoru
Rakiet i Przestrzeni Kosmicznej w CIA. Ale był kimś więcej. Miał moce, jak
Viktor, ale zupełnie inne. Jego służyły do przechytrzania wroga drogą umysłową,
a griszy do bezpośredniego starcia. Jednak obydwoje myśleli w ten sam sposób.
Przynajmniej w większości tematów.
Aleksander zjawił się punktualnie.
-
Dowiedziałeś się czegoś nowego? – zapytał wprost.
Viktor miał przygotowany w głowie
raport z przesłuchania Morley. Miał otworzyć usta, gdy zabrzmiał alarm.
Dochodził z miasta. To nie był zwyczajny alarm. Wtedy by nie zwrócił na niego
uwagi. Poczuł, że ten alarm był formą komunikacji niezrozumiałej dla ludzi.
Mimo niezliczonej ciekawości, postanowił najpierw zrobić to po co przyszedł.
Jednak na wszelki wypadek pobrał dane z satelity i zlokalizował źródło odgłosu.
Wysokość dwunastu metrów? Jego zainteresowanie wzrosło jeszcze bardziej. A
głośność syren zmalała. To coś się przemieszczało.
- Zgadza się – odpowiedział
Aleksandrowi, lekko rozkojarzony.
Ten zauważył to i skinął. Wysłał coś
na zwiady. Viktor musiał przyznać, że poczuł ich obecność, gdy Morozova wszedł
do budynku, ale założył, że to przez jego magię. Teraz miał pewność, że
obserwowały go. Co? Nie było to ważne. Ważne, że były posłuszne Aleksandrowi. Po
chwili poznali źródło syreny. Ponadprzeciętnie wysoka, smukła istota o humanoidalnej posturze. Jej wątłe ciało uwydatniał wewnętrzny szkielet, który posiadał jedynie szczątkowe fragmenty „mięsa”. Najbardziej
charakterystyczną cechą wizualną kreatury było dwie zardzewiałe syreny, przypięte
do metalowego słupa, które posiadał on w miejscu głowy. Sam jej wygląd budził
grozę w duszach ludzi. Viktor był zafascynowany. Chciał wiedzić jak to
powstało, jakim cudem żyje, jaki jest jego cel.
-
Powinniśmy zająć się źródłem tej irytującej syreny – powiedział czarnoksiężnik.
„Zająć się?” To dość agresywne
określenie. Jego celem było jego przestudiowanie. Gdy uzyska wystarczająco
informacji postanowi co zrobi dalej. Idąc wolnym krokiem w kierunek miasta
przeszukiwał tysiące baz danych pod obraz przesłany przez zwiadowców Morozova.
W międzyczasie ze wszytkich stron zaczęła zjawiać się świta Aleksandra.
Rozmawiali, ale Sokołow był zbyt zajęty by ich słuchać. Jego system napotykał
liczne przeszkody w formie programistów organizacji z których pobierał dane.
Nie znalazł żadnych wyników.
W tym czasie zdążyli zbliżyć się do
potwora. Syreny stały się głośniejsze i wyraźniejsze. Wtedy Viktor poczuł, że
oddziałują one na jego program. Fale radiowe wysyłane przez Siren Heada
wywoływały małe błędy w systemie pół androida. Uniemożliwiło mu to kontynuowanie
szukania informacji o nim. Mógł temu zapobiec, ale zaprogramowanie blokady
sygnałowej zajęłoby mu dłuższą chwilę. Na szczęście częstotliwość była słaba
dzięki czemu tylko część jego zdolności była przyćmiona. Dotarli do ulicy na
której stał ów humanoid.
Z krótkofalówki członka drużyny
Aleksandra wydobył się głos:
-Jestem na miejscu, bez odbioru.
Po chwili syreny giganta przed nimi
wydały dźwięk:
Jes...tem...na...miejscu...bez...odbioru
To stworzenie potrafiło wyłapywać
dźwięki i je powtarzać. Dwudziestolatek był zachwycony. Mężczyzna stojący u
boku Aleksandra (jeśli dobrze pamiętał to miał na imię Vladimir) przyłożył
krótkofalówkę do twarzy i powiedział:
-
Wraith, powiedz dokładnie to, co ci teraz przekażę: "Jestem debilem i nie
wiem co tutaj robię".
Monstrum powtórzyło i tą wiadomość. To
znaczyło, że nie miało świadomości. Gdyby miało poczucie celu mógłby nim
pokierować. Obecnie było bezużyteczne, a nawet szkodliwe. Jednak mógł
wykorzystać jego niedoskonałą formę, by stworzyć jego lepszą, możliwą do
kontroli wersję. Ale miał za mało informacji. To nasuwało pytanie: Czy ten
potwór miał pamięć? Jeśli tak Viktor mógłby dowiedzieć się skąd pochodzi, a
wtedy miałby wszystkie informacje których potrzebował. Przeanalizował wszystkie
za i przeciw a potem wysłowił swój plan:
- Mam
zamiar nad tym zapanować.
-
Zdolności parapsychiczne z kategorii kontroli? - zapytał Vlad.
-
Powiedzmy – odpowiedział spokojnie Sokołow. Odwrócił się do griszy ciemności – Aleksandrze?
-
Oczywiście – wiedział co miał zamiar zrobić Viktor. W połączeniu swojej telekinezy
i jego kontroli umysłu byliby w stanie unieszkodliwić Siren Heada.
Podeszli do wysokiego stwora. Udawał
powolnego i słabego. Ale nie był taki. Udawał spokojnego, by zwabić ofiary, w
czym nie był zbyt orginalny. Morozova otoczył ich troje ścianą ciemności. Po
chwili zbliżył się do humanoida, który w sekundę ożył i zaatakował. Grisza
odparł atak, a monstrum upadło. W tym momencie Viktor wszedł do jego „umysłu”,
a raczej tego, co kierowało jego ruchami. Część skupienia przekazał na
trzymanie go przy ziemi, a resztę do wyłapywania jego pamięci. Oczywiście nie
były to wspomnienia dotyczące otoczenia, żadnych obrazów. Polegały na
zapamiętywaniu ruchów, obrotów i kroków, dzięki czemu Sokołow był w stanie
wyznaczyć trasę, którą szło. Rozpoczynała się w laboratorium otoczonym lasem.
W tym momencie Siren Head zmienił
częstotliwość wysyłanych sygnałów. Na pół sekundy Viktor stracił przytomność.
Fale radiowe wysyłane przez syreny uszkodziły jego pierwszy generator, ale na
szczęście miał ich więcej. Jednak ta chwila braku koncentracji wystarczyła by
przeciwnik wstał. Viktor nie był pewien co stało się potem, jako że był jeszcze
w procesie ponownego uruchamiania. Został otoczony przez istoty ciemności.
Zaczęło padać. Usłyszał krzyk z góry. Kątem oka zauważył jak Siren Heada
atakuje stado Aleksandra. Po chwili humanoid upadł martwy. Jeszcze nie
całkowicie świadomy podszedł do Morozova, który mruknął:
- Wygraliśmy bitwę, ale nie wojnę.
W oddali usłyszeli więcej syren, przez
co Viktor się przebudził. Było ich więcej. Ale najważniejsze było laboratorium.
Wiedział gdzie jest.
- W
umyśle tego czegoś znalazłem wspomnienia dotyczące laboratorium, w
jakim go stworzono – poinformował wszystkich. - Mógłbym się tam udać,
korzystając z tego, że policja raczej jeszcze nie wpadła na ten trop.
-
Dobra, należy też wspomnieć, że jeden z bohaterów ma całkiem spory problem -
Lightning pokazał im filmik na telefonie, na którym Spider Man próbuje samodzielnie
powstrzymać dwóch Siren Head na raz.
- Na
południu macie jeszcze takie trzy dziwne, wyjące słupy. Północ jest dziwna, bo
cały czas się rusza, podejrzewam, że to tam rozgrywa się jakaś inna bitwa.
Wschód i zachód na razie po jednym, z tym, iż są bardziej na przedmieściach.
Ten wasz i północne zaszły najdalej - zrelacjonowała Wraith, korzystając z
zapadłej ciszy na linii.
- Wschód
czy zachód jest bliżej? - zapytał szybko ciemnowłosy.
- Wschód -
stwierdziła Wraith.
-
Nikołaj, poprowadzisz wszystkie moje siły na południe. Lightning, Wraith i Bukavac
zajmiecie się najpierw wschodem, potem zachodem. Jerry ma wam potem zrobić
dostawę tego, czego będzie potrzebować. Macie mi meldować postępy co trzy
minuty, Nikołaj tak samo. Czy to jest dla was jasne? – rozkazał Morozova.
Wszyscy
rozeszli się w swoje strony, a Viktor został sam na sam z Aleksandrem.
Popatrzył na niego znacząco, kwestionując jego wybory.
-
Najpierw północ, potem laboratorium – odpowiedział na niewypowiedziane pytanie
grisza.
To była jedna z tym chwil kiedy Viktor
nie popierał sposobu postępowania Aleksandra. Gdyby skierowali się prosto do
laboratorium, znaleźliby łatwiejszy sposób na pokonanie Siren Headów. Ale był w
stanie zrozumieć jego tok myślenia. Dlatego nie sprzeciwił się mu. I tak dotrą
do laboratorium przed policją, która nawet nie wiedziała o jego istnieniu.
W drodze do toczącej się bitwy myślał
o tym co znajdzie się w laboratorium. Istniała możliwość, że znajdują się tam
też innego rodzaju humanoidy. Jednak najbardziej zastanawiało go: czemu te
stworzenia wyszły? Czy ich stwórcy celowo napuścili je na miasto? A może stało
się to wbrew ich woli? Szczerze wolał by była to druga opcja, bo to
oznaczałoby, że są martwi, dzięki czemu wejście do budynku byłoby
bezproblemowe. Wtedy zyskałby dostęp do ich bazy danych, a razem z nią sposób w
jaki humanoid pierwotnie powstał. Jego celem było znalezienie sposobu by
powtórnie stworzyć Siren Heada, jego udoskonaloną wersję. Nie wiedział po co. Ale
to była najlepsza rzecz, którą mógł zrobić w tej sytuacji. Po osiągnięciu jej postanowi
co dalej. Oprócz wewnętrznej refleksji, Sokołow był w procesie instalacji
blokady sygnałowej. Zarejestrował tą częstotliwość, za pomocą której Siren Head
go oszołomił i wyłączył jej odbiór. Dzięki temu uodpornił się. To nasunęło mu
pomysł. Te stwory potrafiły odbierać dźwięki i fale radiowe. Mógł wykorzystać
ich własną broń przeciwko nim i znaleźć częstotliwość, która zniszczyłaby je. Kolejny
powód dla którego powinni iść wcześniej do laboratorium.
- Jesteśmy – odezwał się Morozova.
Kilkanaście metrów przed nimi stały
dwa Siren Heady. Cała ulica była pokryta w sieciach. Było widać sylwetkę
chłopaka w czerwono-niebieskim kostiumie toczącego walkę z potworami.
Spider-Man.
Aleksander powtórzył manewr z
pierwszej „bitwy”. Ciemna ściana mroku otoczyła ich wszystkich, a w pobliżu
zmaterializowały się stwory ciemności. Spider-Man naskakiwał na pierwszego
stwora ze wszystkich stron. Drugi natomiast zamachnął się na Viktora. A
przynajmniej tak myślał. Ten w rzeczywistości stał kilka metrów dalej. Bestia padłą
ofiarą iluzji, a Aleksander stojący za nią wykorzystał jej dezorientację, by
przeciąć jej przewody swoją mocą. Te kable pozwalały jej używać syren, a więc
bez nich ucichła i straciła częściowo orientacje. Nie wiedziała skąd dochodził
atak. Spider-Man, który do tej chwili był zajęty uszkadzaniem pierwszego
olbrzyma, zauważył szansę. Przy użyciu sieci przeciągnął go by wpadł na
drugiego przedstawiciela swojego gatunku. Ten zareagował i uznał go za swojego
wroga. To co stało się potem było przewidywalne. Dwa giganty zwróciły się
przeciwko sobie. Trójka ludzi przyglądała im się z bezpiecznej odległości. To
była tylko kwestia czasu. Po dobrych pięciu minutach jeden z nich zachwiał się
i upadł. Pozostał tylko jeden, a jego ciało było tak wyniszczone, że
wystarczyło kilka ciosów, by i on padł martwy.
Aleksander podszedł do Viktora. Po
chwili dołączył do nich Spider-Man.
- Kim jesteście? – zapytał.
- Viktor Sokołow – przedstawił się
prosto.
- Alaksander Morozova, właściciel Life
Foundation – jego prezentacja była tylko trochę dłuższa.
- Dobrze, dobrze, ale jak to
zrobiliście? – chłopaka nie satysfakcjonowały te odpowiedzi. – Macie moce?
- Jestem griszą ciemności – wyjaśnił
Aleksander.
- Pół android, reszta mocy uzyskana w
dzieciństwie – zwykle nie dzielił się tymi informacjami, ale Aleksander już
dawno się domyślił, a nie sądził by Spider-Man zrobiłby z nimi coś szkodliwego.
– Ale przechodząc do rzeczy...
Wyjaśnił bohaterowi, że mają
lokalizację miejsca „narodzin” Siren Heada i zamiar pójścia tam, by dowiedzieć
się o humanoidzie więcej (nie wspomniał planu stworzenia jego udoskonalonej
wersji). Zaproponował by poszedł z nimi. Dobrze byłoby mieć pozytywną figurę
społeczną po swojej stronie.
- A co z innymi monstrami? –
Spider-Man miał wątpliwości. Jego celem nie było studiowanie wroga, a
wyeliminowanie zagrożenia dla ludzi. –
Przecież to nie były jedyne dwa.
- Moi ludzie się nimi zajmują –
zapewnił go Morozova.
- W takim razie zgoda – odpowiedział
nastolatek, ale było widać, że im nie ufał. I słusznie. Przecież mieli zamiar
zapanować nad bestią.
Viktor wiedział, że niezależnie czy
Spider-Man z nimi pójdzie czy nie, musi jak najszybciej dostać się do
laboratorium i zgrać ich bazę danych. I tak zrobi.
<Peter?>
[1700 słów -> wszystkie punkty w inteligencję]
Podliczone
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz