2 września 2020

Od Viktora cd. Petera - Grupa 1

You can take advantage of everything.

15 sierpnia
Viktor siedział na środku jeszcze nie do końca powstałego budynku. Przyszedł trochę wcześniej by zapoznać się z otoczeniem. Osoba na którą czekał miała przyjść już za chwilę. Aleksander Morozova. Właściciel korporacji Life Foundation. Kierownik w Centrum Nadzoru Rakiet i Przestrzeni Kosmicznej w CIA. Ale był kimś więcej. Miał moce, jak Viktor, ale zupełnie inne. Jego służyły do przechytrzania wroga drogą umysłową, a griszy do bezpośredniego starcia. Jednak obydwoje myśleli w ten sam sposób. Przynajmniej w większości tematów.
Aleksander zjawił się punktualnie.
- Dowiedziałeś się czegoś nowego? – zapytał wprost.
Viktor miał przygotowany w głowie raport z przesłuchania Morley. Miał otworzyć usta, gdy zabrzmiał alarm. Dochodził z miasta. To nie był zwyczajny alarm. Wtedy by nie zwrócił na niego uwagi. Poczuł, że ten alarm był formą komunikacji niezrozumiałej dla ludzi. Mimo niezliczonej ciekawości, postanowił najpierw zrobić to po co przyszedł. Jednak na wszelki wypadek pobrał dane z satelity i zlokalizował źródło odgłosu. Wysokość dwunastu metrów? Jego zainteresowanie wzrosło jeszcze bardziej. A głośność syren zmalała. To coś się przemieszczało.
- Zgadza się – odpowiedział Aleksandrowi, lekko rozkojarzony.
Ten zauważył to i skinął. Wysłał coś na zwiady. Viktor musiał przyznać, że poczuł ich obecność, gdy Morozova wszedł do budynku, ale założył, że to przez jego magię. Teraz miał pewność, że obserwowały go. Co? Nie było to ważne. Ważne, że były posłuszne Aleksandrowi. Po chwili poznali źródło syreny. Ponadprzeciętnie wysoka, smukła istota o humanoidalnej posturze. Jej wątłe ciało uwydatniał wewnętrzny szkielet, który posiadał jedynie szczątkowe fragmenty „mięsa”. Najbardziej charakterystyczną cechą wizualną kreatury było dwie zardzewiałe syreny, przypięte do metalowego słupa, które posiadał on w miejscu głowy. Sam jej wygląd budził grozę w duszach ludzi. Viktor był zafascynowany. Chciał wiedzić jak to powstało, jakim cudem żyje, jaki jest jego cel.
- Powinniśmy zająć się źródłem tej irytującej syreny – powiedział czarnoksiężnik.
„Zająć się?” To dość agresywne określenie. Jego celem było jego przestudiowanie. Gdy uzyska wystarczająco informacji postanowi co zrobi dalej. Idąc wolnym krokiem w kierunek miasta przeszukiwał tysiące baz danych pod obraz przesłany przez zwiadowców Morozova. W międzyczasie ze wszytkich stron zaczęła zjawiać się świta Aleksandra. Rozmawiali, ale Sokołow był zbyt zajęty by ich słuchać. Jego system napotykał liczne przeszkody w formie programistów organizacji z których pobierał dane. Nie znalazł żadnych wyników.
W tym czasie zdążyli zbliżyć się do potwora. Syreny stały się głośniejsze i wyraźniejsze. Wtedy Viktor poczuł, że oddziałują one na jego program. Fale radiowe wysyłane przez Siren Heada wywoływały małe błędy w systemie pół androida. Uniemożliwiło mu to kontynuowanie szukania informacji o nim. Mógł temu zapobiec, ale zaprogramowanie blokady sygnałowej zajęłoby mu dłuższą chwilę. Na szczęście częstotliwość była słaba dzięki czemu tylko część jego zdolności była przyćmiona. Dotarli do ulicy na której stał ów humanoid.
Z krótkofalówki członka drużyny Aleksandra wydobył się głos:
-Jestem na miejscu, bez odbioru.
Po chwili syreny giganta przed nimi wydały dźwięk:
Jes...tem...na...miejscu...bez...odbioru
To stworzenie potrafiło wyłapywać dźwięki i je powtarzać. Dwudziestolatek był zachwycony. Mężczyzna stojący u boku Aleksandra (jeśli dobrze pamiętał to miał na imię Vladimir) przyłożył krótkofalówkę do twarzy i powiedział:
- Wraith, powiedz dokładnie to, co ci teraz przekażę: "Jestem debilem i nie wiem co tutaj robię".
Monstrum powtórzyło i tą wiadomość. To znaczyło, że nie miało świadomości. Gdyby miało poczucie celu mógłby nim pokierować. Obecnie było bezużyteczne, a nawet szkodliwe. Jednak mógł wykorzystać jego niedoskonałą formę, by stworzyć jego lepszą, możliwą do kontroli wersję. Ale miał za mało informacji. To nasuwało pytanie: Czy ten potwór miał pamięć? Jeśli tak Viktor mógłby dowiedzieć się skąd pochodzi, a wtedy miałby wszystkie informacje których potrzebował. Przeanalizował wszystkie za i przeciw a potem wysłowił swój plan:
- Mam zamiar nad tym zapanować.
- Zdolności parapsychiczne z kategorii kontroli? - zapytał Vlad.
- Powiedzmy – odpowiedział spokojnie Sokołow. Odwrócił się do griszy ciemności – Aleksandrze?
- Oczywiście – wiedział co miał zamiar zrobić Viktor. W połączeniu swojej telekinezy i jego kontroli umysłu byliby w stanie unieszkodliwić Siren Heada.
Podeszli do wysokiego stwora. Udawał powolnego i słabego. Ale nie był taki. Udawał spokojnego, by zwabić ofiary, w czym nie był zbyt orginalny. Morozova otoczył ich troje ścianą ciemności. Po chwili zbliżył się do humanoida, który w sekundę ożył i zaatakował. Grisza odparł atak, a monstrum upadło. W tym momencie Viktor wszedł do jego „umysłu”, a raczej tego, co kierowało jego ruchami. Część skupienia przekazał na trzymanie go przy ziemi, a resztę do wyłapywania jego pamięci. Oczywiście nie były to wspomnienia dotyczące otoczenia, żadnych obrazów. Polegały na zapamiętywaniu ruchów, obrotów i kroków, dzięki czemu Sokołow był w stanie wyznaczyć trasę, którą szło. Rozpoczynała się w laboratorium otoczonym lasem.
W tym momencie Siren Head zmienił częstotliwość wysyłanych sygnałów. Na pół sekundy Viktor stracił przytomność. Fale radiowe wysyłane przez syreny uszkodziły jego pierwszy generator, ale na szczęście miał ich więcej. Jednak ta chwila braku koncentracji wystarczyła by przeciwnik wstał. Viktor nie był pewien co stało się potem, jako że był jeszcze w procesie ponownego uruchamiania. Został otoczony przez istoty ciemności. Zaczęło padać. Usłyszał krzyk z góry. Kątem oka zauważył jak Siren Heada atakuje stado Aleksandra. Po chwili humanoid upadł martwy. Jeszcze nie całkowicie świadomy podszedł do Morozova, który mruknął:
- Wygraliśmy bitwę, ale nie wojnę.
W oddali usłyszeli więcej syren, przez co Viktor się przebudził. Było ich więcej. Ale najważniejsze było laboratorium. Wiedział gdzie jest.
- W umyśle tego czegoś znalazłem wspomnienia dotyczące laboratorium, w jakim go stworzono – poinformował wszystkich. - Mógłbym się tam udać, korzystając z tego, że policja raczej jeszcze nie wpadła na ten trop.
- Dobra, należy też wspomnieć, że jeden z bohaterów ma całkiem spory problem - Lightning pokazał im filmik na telefonie, na którym Spider Man próbuje samodzielnie powstrzymać dwóch Siren Head na raz.
- Na południu macie jeszcze takie trzy dziwne, wyjące słupy. Północ jest dziwna, bo cały czas się rusza, podejrzewam, że to tam rozgrywa się jakaś inna bitwa. Wschód i zachód na razie po jednym, z tym, iż są bardziej na przedmieściach. Ten wasz i północne zaszły najdalej - zrelacjonowała Wraith, korzystając z zapadłej ciszy na linii. 
- Wschód czy zachód jest bliżej? - zapytał szybko ciemnowłosy.
- Wschód - stwierdziła Wraith.
- Nikołaj, poprowadzisz wszystkie moje siły na południe. Lightning, Wraith i Bukavac zajmiecie się najpierw wschodem, potem zachodem. Jerry ma wam potem zrobić dostawę tego, czego będzie potrzebować. Macie mi meldować postępy co trzy minuty, Nikołaj tak samo. Czy to jest dla was jasne? – rozkazał Morozova.
Wszyscy rozeszli się w swoje strony, a Viktor został sam na sam z Aleksandrem. Popatrzył na niego znacząco, kwestionując jego wybory.
- Najpierw północ, potem laboratorium – odpowiedział na niewypowiedziane pytanie grisza.
To była jedna z tym chwil kiedy Viktor nie popierał sposobu postępowania Aleksandra. Gdyby skierowali się prosto do laboratorium, znaleźliby łatwiejszy sposób na pokonanie Siren Headów. Ale był w stanie zrozumieć jego tok myślenia. Dlatego nie sprzeciwił się mu. I tak dotrą do laboratorium przed policją, która nawet nie wiedziała o jego istnieniu.

W drodze do toczącej się bitwy myślał o tym co znajdzie się w laboratorium. Istniała możliwość, że znajdują się tam też innego rodzaju humanoidy. Jednak najbardziej zastanawiało go: czemu te stworzenia wyszły? Czy ich stwórcy celowo napuścili je na miasto? A może stało się to wbrew ich woli? Szczerze wolał by była to druga opcja, bo to oznaczałoby, że są martwi, dzięki czemu wejście do budynku byłoby bezproblemowe. Wtedy zyskałby dostęp do ich bazy danych, a razem z nią sposób w jaki humanoid pierwotnie powstał. Jego celem było znalezienie sposobu by powtórnie stworzyć Siren Heada, jego udoskonaloną wersję. Nie wiedział po co. Ale to była najlepsza rzecz, którą mógł zrobić w tej sytuacji. Po osiągnięciu jej postanowi co dalej. Oprócz wewnętrznej refleksji, Sokołow był w procesie instalacji blokady sygnałowej. Zarejestrował tą częstotliwość, za pomocą której Siren Head go oszołomił i wyłączył jej odbiór. Dzięki temu uodpornił się. To nasunęło mu pomysł. Te stwory potrafiły odbierać dźwięki i fale radiowe. Mógł wykorzystać ich własną broń przeciwko nim i znaleźć częstotliwość, która zniszczyłaby je. Kolejny powód dla którego powinni iść wcześniej do laboratorium.
- Jesteśmy – odezwał się Morozova.
Kilkanaście metrów przed nimi stały dwa Siren Heady. Cała ulica była pokryta w sieciach. Było widać sylwetkę chłopaka w czerwono-niebieskim kostiumie toczącego walkę z potworami. Spider-Man.
Aleksander powtórzył manewr z pierwszej „bitwy”. Ciemna ściana mroku otoczyła ich wszystkich, a w pobliżu zmaterializowały się stwory ciemności. Spider-Man naskakiwał na pierwszego stwora ze wszystkich stron. Drugi natomiast zamachnął się na Viktora. A przynajmniej tak myślał. Ten w rzeczywistości stał kilka metrów dalej. Bestia padłą ofiarą iluzji, a Aleksander stojący za nią wykorzystał jej dezorientację, by przeciąć jej przewody swoją mocą. Te kable pozwalały jej używać syren, a więc bez nich ucichła i straciła częściowo orientacje. Nie wiedziała skąd dochodził atak. Spider-Man, który do tej chwili był zajęty uszkadzaniem pierwszego olbrzyma, zauważył szansę. Przy użyciu sieci przeciągnął go by wpadł na drugiego przedstawiciela swojego gatunku. Ten zareagował i uznał go za swojego wroga. To co stało się potem było przewidywalne. Dwa giganty zwróciły się przeciwko sobie. Trójka ludzi przyglądała im się z bezpiecznej odległości. To była tylko kwestia czasu. Po dobrych pięciu minutach jeden z nich zachwiał się i upadł. Pozostał tylko jeden, a jego ciało było tak wyniszczone, że wystarczyło kilka ciosów, by i on padł martwy.
Aleksander podszedł do Viktora. Po chwili dołączył do nich Spider-Man.
- Kim jesteście? – zapytał.
- Viktor Sokołow – przedstawił się prosto.
- Alaksander Morozova, właściciel Life Foundation – jego prezentacja była tylko trochę dłuższa.
- Dobrze, dobrze, ale jak to zrobiliście? – chłopaka nie satysfakcjonowały te odpowiedzi. – Macie moce?
- Jestem griszą ciemności – wyjaśnił Aleksander.
- Pół android, reszta mocy uzyskana w dzieciństwie – zwykle nie dzielił się tymi informacjami, ale Aleksander już dawno się domyślił, a nie sądził by Spider-Man zrobiłby z nimi coś szkodliwego. – Ale przechodząc do rzeczy...
Wyjaśnił bohaterowi, że mają lokalizację miejsca „narodzin” Siren Heada i zamiar pójścia tam, by dowiedzieć się o humanoidzie więcej (nie wspomniał planu stworzenia jego udoskonalonej wersji). Zaproponował by poszedł z nimi. Dobrze byłoby mieć pozytywną figurę społeczną po swojej stronie.
- A co z innymi monstrami? – Spider-Man miał wątpliwości. Jego celem nie było studiowanie wroga, a wyeliminowanie zagrożenia dla ludzi.  – Przecież to nie były jedyne dwa.
- Moi ludzie się nimi zajmują – zapewnił go Morozova.
- W takim razie zgoda – odpowiedział nastolatek, ale było widać, że im nie ufał. I słusznie. Przecież mieli zamiar zapanować nad bestią.
Viktor wiedział, że niezależnie czy Spider-Man z nimi pójdzie czy nie, musi jak najszybciej dostać się do laboratorium i zgrać ich bazę danych. I tak zrobi.

<Peter?>
[1700 słów -> wszystkie punkty w inteligencję]
Podliczone

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz