5 czerwca 2020

Od Keiry CD Gabriel

Niczym torpeda wybiegła z piwnicy. Kiedy wróciła jej pamięć las przestał być jej obcy. Przed oczami dziewczyny pojawiło się wyjście, a sekundę później naprawdę przy nim była. Oczywiście podczas teleportacji, zawsze ale to zawsze, pojawiając się w miejscu docelowym Keira przewraca się. Jeszcze nigdy nie zdarzyło jej się pojawić stojąc na równych nogach. 
– Gdybyś tylko chciała i przestała się bać mogłabyś pozbyć się go ze swojego życia raz na zawsze - białowłosa słysząc w głowie z jak niezadowolonym tonem wypowiada się przewodniczka zatrzymała się na chwilę.
– Gdybyś tylko była w kimś innym miałabym spokój - warknęła naśladując jej wypowiedź. - Gdyby nie ty nigdy bym go nie spotkała. Nigdy nie groziłoby mi niebezpieczeństwo! - złapała się za włosy tak jakby chciała je wyrwać. - Mam cię dość. 
– Keira o czym ty mówisz. 
– Zamknij się. Siedź cicho. Chcę żyć tak jakby cię nie było - cały czas szła powoli przed siebie. Kiedy jednak poczuła, że odległość do jej pokoju nie jest duża teleportowała się. Wyjątkowo wyładowała na łóżku i uniknęła nieprzyjemnego spotkania z ziemią. Przewodniczka najwyraźniej posłuchała jej i przez resztę wieczoru nie dawała znaków życia. Przez wszystko co się stało białowłosa powinna się umyć ale cóż, miała lenia i była zbyt zmęczona tym długim dniem. Odpłynęła leżąc na łóżku zwinięta w kłębuszek. Tym razem jej mózg ją oszczędził. W końcu mogła spokojnie się wyspać. Tym razem nawiedziły ją szczeniaczki... a nawet Gabriel? Obserwowała go z oddali jak bawi się z maluchami. Czy wspominałam już, że Keira KOCHA pieski? Teoretycznie wymazała mężczyznę z tego snu, a jej uwaga skupiła się tylko na puchatych kulkach szczęścia.
W końcu obudziła się wypoczęta. Po raz pierwszy od dłuższego czasu, nie licząc tego omdlenia, spała jak dziecko. Kiedy się obudziła ciężko jej było w to uwierzyć. Zerknęła na zegarek. Było po jedenastej. Całe szczęście zaczął się weekend więc niczym nie musiała się przejmować. Przeciągając się poczuła, że coś bardzo nieprzyjemnie pachnie. Dopiero po chwili domyśliła się, że to ona sama tak cuchnie.
– Dobry Boże - skrzywiła się. Nie czekając dłużej znalazła szlafrok oraz kosmetyki i wyszła się umyć do wspólnej łazienki. Była pusta, ponieważ większość studentów mieszkających w akademikach wraca na weekendy do domu. Wzięła szybki ale bardzo porządny prysznic. 
Kiedy tylko przekroczyła próg swojego pokoju usłyszała dźwięk wydobywający się z telefonu. Na ekranie wyświetliło się powiadomienie „Korki, Connor, 13”. Spojrzała na zegarek.
– Jasna dupa! - miała piętnaście minut na ogarnięcie się. Do trzynastej miała jeszcze tak na prawdę dużo czasu jednak Connor mieszkał na drugim końcu miasta i dojazd tam zajmuje Keirze ponad godzinę. Ogarnęła się w zawrotnie szybkim tempie. Zgarnęła wszystkie potrzebne książki do torby i wybiegła na przystanek żeby tylko zdążyć na najbliższy autobus. Ktoś nad nią czuwa, ponieważ w ostatniej chwili udało jej się wskoczyć do środka. Zajęła wolne miejsce w praktycznie pustym busie, ubrała słuchawki i przejrzała materiał, który ma do omówienia ze swoim podopiecznym. Była głodna jak wilk ale niestety widziała, że zje dopiero za kilka godzin. Postanowiła, że po korepetycjach pójdzie na sushi. W końcu zasłużyła po tym wszystkim co miało miejsce ostatnimi czasy.

<Gabi?>
496 słów

Podliczone

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz