5 czerwca 2020

Od Petera CD MJ

W zdumieniu otworzyłem szerzej oczy, wpatrując się w dziewczynę z niedowierzaniem.
- Zęby?! - wykrzyknąłem zaskoczony, ale jednocześnie podekscytowany. Nigdy nie widziałem z bliska gęsi, więc też nie miałem okazji by zobaczyć co w tym dziobie skrywają. Co innego kaczuszki. Ich jest pełno, przynajmniej w Central Parku, takie słodkie i niewinne stworzonka, jedzące chlebek z prędkością światła. Gołębie też są ciekawe, szczególnie te, które wręcz żebrzą od ludzi jedzenie lub wlatują w okna mieszkań itp.
MJ pokiwała delikatnie głową, potwierdzając w ten sposób swoje słowa.
- O! Mam jeszcze kanapki z dzisiaj, więc będziemy mogli nakarmić kaczki - uśmiechnąłem się radośnie, od razu zaczynając grzebać w plecaku w poszukiwaniu niezjedzonych przeze mnie kanapek.
- Jak małe dziecko - Mary wymruczała pod nosem, a ja rozbawiony szturchnąłem ją lekko łokciem w bok.
- Przecież dobrze wiem, że chcesz nakarmić te słodkie kaczuszki - uśmiechnąłem się do niej sugestywnie, na co popadła w konsternację, zaczynając nerwowo rzuć swoją dolną wargę. 
- Oby nikt tego nie widział - odburknęła, patrząc na mnie spode łba. Wzruszyłem delikatnie ramionami, gdyż jak dla mnie nie było czego się wstydzić, w końcu karmienie ptaszków wcale nie jest jakieś bardzo złe. Nie to co napad na sklep... Stój Peter! Zawracaj chłopie, zawracaj! Miałeś nie matkować!
Tak, więc szliśmy sobie dalej, rozmawiając sobie o wszystkim i jednocześnie o niczym. Po prostu zwyczajna rozmowa, która umila nam spacerek do parku, do którego z resztą doszliśmy po kilkunastu minutach spokojnego chodu. 
- Tam będzie idealnie - oznajmiłem i nagle chwyciłem dziewczynę za rękę i zaprowadziłem ją prosto do upatrzonej przeze mnie ławki, która jednocześnie znajdowała się bardzo blisko sadzawki, gdzie pływały sobie kaczuszki. 
- Parker, jak to jest, że ze złamanym nosem masz tyle w sobie energii? - zapytała nagle, patrząc na mnie nieco sceptycznym wzrokiem, kiedy to już usiedliśmy sobie na ławce. Troszkę zaskoczony jej pytaniem, musiałem znaleźć jakąś dobrą wymówkę, aby nie zaczęła czegoś przypadkiem podejrzewać, bo raczej nie byłoby to zbyt dobre.
- Em no więc... - podrapałem się po policzku, główkują nad wyjściem z danej sytuacji. - Wiesz... Pielęgniarka pojawiła się popołudniu w gabinecie i powiedzmy, że trochę mnie opatrzyła, a także dała mi tabletki przeciwbólowe. Mówię ci one działają cuda! - zaśmiałem się cicho, mając w głębi duszy nadzieję, że MJ nie skapnie się, że kłamię. Chociaż... Kłamca ze mnie raczej marny...
- Yhm - mruknęła, mrużąc przy tym podejrzliwe oczy, a ja instynktownie zacząłem bawić się nerwowo, rękawem mojej bluzy, na którym wciąż były lekkie ślady krwi z wcześniej.
- O! Patrz małe kaczuszki! - krzyknąłem nagle podekscytowany, chcąc przy tym odwrócić uwagę (byłej) przyjaciółki od swojej osoby.
- Gdzie?! - Mary nagle wyciągnęła telefon z kieszeni, od razu włączając tryb aparatu. Wskazałem jej dokładnie miejsce, gdzie małe kaczuszki, wraz ze swoją mamą, pływały sobie spokojnie w wodzie, popiskując przy tym sobie cichutko. Zauważyłem, że MJ chciała zrobić im zdjęcie, ale pomyślałem, że lepszy efekt osiągnie, jeśli podpłyną do nas bliżej. Dlatego od razu przygotowałem swoją kanapkę z dzisiaj i urywając drobny kawałek chleba, rzuciłem go do wody. Ptaszki od razu zauważyły potencjalne jedzenie i postanowiły się do nas zbliżyć. Widziałem uśmiech na ustach mojej towarzyszki, przez co ja sam od razu miałem o wiele lepszy humor, pomimo tego, że mój nos jeszcze troszkę mi dawał o sobie znać.
- Jakie słodziaki - wymruczałem, patrząc jak te maleństwa połykają drobne kawałki chleba w całości. W tym czasie MJ strzelała im foty z każdej możliwe strony. Już współczuję pamięci jej telefonu, ale skoro sprawia jej to radość, to nawet nie mam zamiaru się odzywać w tej sprawie. 
- Weź mi prześlij parę zdjęć - zwróciłem się do dziewczyny, też chcąc mieć kilka zdjęć słodkich kaczuszek.
- A twój gruchot ma w ogóle możliwość odczytywania zdjęć? - uśmiechnęła się do mnie złośliwie, na co zmarszczyłem gniewnie brwi.
- Zaraz będziesz pływać z kaczuszkami - wyszczerzyłem się nagle i chwyciłem ją pod pachami, jakbym zaraz miał ją wrzucić do sadzawki, choć oczywiście chciałem się z nią tylko podrażnić.

<MJ? :3>

Podliczone

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz