30 czerwca 2020

Od Petera CD MJ

Coś czułem, że MJ mnie nie słuchała, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Najwyraźniej była zaciekawiona moim pokojem, który nic a nic się nie zmienił od ostatniego razu kiedy tutaj była. No może tylko dorobiłem sobie parę skrytek, ale tego nie musi chyba wiedzieć.
Tak, więc podszedłem do niewielkiej szafy i wyciągnąłem z niej czystą bluzkę i spodenki. Mary jest ode mnie ciutkę większa, ale raczej się zmieści, ba na pewno się zmieści.
- Proszę to dla ciebie, skorzystaj z łazienki i mokre ubrania po prostu rozłóż na grzejniku - zwróciłem się do dziewczyny od razu wpychając jej do rąk ubrania na przebranie.
Spojrzała na mnie lekko zaskoczona, ale po chwili skinęła głową i wyszła z mojego pokoju, kierując się prosto do łazienki. Ja w tym czasie miałem szansę także szybko się przebrać, co też zrobiłem. Jakby nie patrzeć byłem prawie całkowicie przemoczony. Co prawda przeziębienie mi niegroźne, ale wolę nie narażać się May.
- Peter, May cię woła - usłyszałem głos ciemnowłosej, która uchyliła drzwi prowadzące do mojego pokoju i nagle przystanęła nie kontynuując swojej wypowiedzi.
Super... Akurat byłem w takiej sytuacji, że moja klatka piersiowa i brzuch nie były całkowicie zasłonięte przez koszulkę, przez co dziewczyna mogła dostrzec moje mięśnie. Zawstydzony szybko naciągnąłem na siebie koszulkę i starałem się zwalczyć rumieniec, który rozkwitł na moich policzkach.
- J-już idę - wyjąkałem i pospiesznie wyminąłem MJ w drzwiach, kierując się do kuchni, gdzie urzędowała moja ciotka. - May, wołałaś?
Słyszałem kroki za sobą, co oznaczało, że Mary również przeniosła się razem ze mną do małej kuchni.
- Oh Peter! Tak się zastanawiam czy MJ zostanie na obiad? Przygotuję dla nas lasagne!
- Mm nie wiem czy... - moja przyjaciółka zaczęła pewnie się już wykręcać ze wspólnego posiłku, ale ja nie zamierzałem do tego dopuścić. 
- Oczywiście! - przerwałem dziewczynie w pół zdania, nie przejmując się nawet tym, że później mogę się zmierzyć z konsekwencjami tego. - Na pewno chętnie zostanie, prawda? - spojrzałem intensywnym wzrokiem na MJ, która nie miała wyboru i po prostu skinęła głową na potwierdzenie moich słów.
- Wspaniale! - May od razu się uśmiechnęła od ucha do ucha i zaczęła zaglądać do szafek w celu przygotowania odpowiednich składników.
- Możemy ci pomóc? - zaproponowałem, przyciągając przyjaciółkę do siebie, aby nigdzie mi nie uciekła.
- Byłoby miło - odpowiedziała ciocia z jak zwykle pogodnym uśmiechem, po czym zrobiła dla nas miejsce, abyśmy mogli dostać się do rzeczy i blatu kuchennego.
To był naprawdę miło i produktywnie spędzony czas. Nim się obejrzałem, cała nasza trójka usiadła przy stole i wzięła się za jedzenie ciepłego posiłku. Rozmawialiśmy sobie przy tym na spokojnie, jak za dawnych, ładnych lat. Poczułem się nawet trochę nostalgicznie, ale było to przyjemne uczucie.
- Bardzo dziękuję za gościnę, ale powinnam się już zbierać do domu - oznajmiła w pewnym momencie MJ, a ja z May nie mogłem jej tu przecież zamknąć na trzy spusty.
- Już nas opuszczasz? Szkoda... - westchnęła lekko zawiedziona kobieta, a ja uśmiechnąłem się delikatnie. - Powinnaś częściej do nas wpadać!
Zgodziłem się z ciotką, kiwając przy tym głową. 
- Tak w ogóle jeśli twoje ubrania jeszcze nie wyschły wystarczająco to możesz zatrzymać te moje - dodałem, wstając od stołu, pomagając May szybko zanieść brudne naczynia do kuchni. - A! I odprowadzę cię jeszcze do domu! - krzyknąłem przez ramię, nie przyjmując nawet sprzeciwu ze strony dziewczyny. Poruszałem się trochę chaotycznie, ale to ze względu na to, że po prostu zbyt szybko chciałem zrobić wszystkie rzeczy na raz. Tak więc pobiegłem szybko do korytarza, mało się nie zabijając o kanapę i założyłem swoje zużyte już tenisówki, które już dawno powinny wylądować na śmietniku, ale trudno. 
- Uważaj bo sobie jeszcze nogi połamiesz Parker - rzuciła lekko opryskliwie MJ, na co ja uśmiechnąłem się rozbawiony, szczerząc się przy tym jak głupi do sera.

<MJ? :3>
Podliczone 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz