Piekło pierwszy raz od niemal pół wieku miało być interesujące. Nieco dziwna perspektywa, biorąc pod uwagę to, że zazwyczaj jest tu jeszcze nudniej niż na ziemi.
- Od zawsze. - Nie do końca świadomie uniosłem kącik ust.
Lorcan prowadził nas identycznymi korytarzami, dopóki nie dotarliśmy do drzwi gabinetu szefa tego przybytku. Zapukał, a kiedy nikt nie odpowiedział nacisnął klamkę. Zawiasy skrzypnęły cicho, gdy uchylał drzwi na tyle, żeby wejść do środka, a potem jeszcze raz, kiedy je za nami zamykałem. Demon od razu podszedł do biurka, siadając na obrotowym krześle i zaczął przeszukiwać szuflady po obu jego stronach, co jakiś czas przyglądając się czemuś, co akurat przykuło jego uwagę. Przeczytał kilka zdań zapisanych na jakimś dokumencie, a chwilę później wyciągnął skądś butelkę niezidentyfikowanego alkoholu i dwa kieliszki. Napełnił je i wrócił do swoich poszukiwań.
- Tadam! - Lorcan zrobił coś, co sprawiło że blat czegoś, co jeszcze chwilę temu było zwykłą mahoniową szafką na dokumenty rozsunął się, ukazując przycisk, który według demona mógł zmieść z powierzchni ziemi ludzkość.
Pochyliłem się, opierając łokcie na blacie. Guzik. Absurdalnie stereotypowy, duży, błyszczący, czerwony guzik. Brakowało mu tylko podpisu "apokalipsa". Chyba nie tego się spodziewałem.
- Myślisz, że jeśli wciśniemy go tylko do połowy, to część ludzi przeżyje?
- Po co ci ludzie? - Odepchnął się od biurka i zatrzymał dopiero kiedy oparcie fotela uderzyło w mebel, prawie wylewając na siebie zawartość kieliszków.
Wzruszyłem ramieniem.
- Zabicie wszystkich na raz to trochę marnowanie rozrywki.
- To tylko ludzie. - Podał mi alkohol. - Jeśli ty masz wątpliwości, to ja chętnie ich zabiję. - Posłał mi szeroki uśmiech i wyciągnął rękę, żeby wcisnąć guzik.
Odepchnąłem krzesło. Tylko kawałek, ale wystarczyło, żeby nie mógł dosięgnąć.
- Nie ma takiej opcji. - Też się uśmiechnąłem.
Lorcan dopił to co przetrwało przejażdżkę, krzywiąc się lekko - najwyraźniej alkohol był mocniejszy lub mniej smaczny niż się tego spodziewał - a potem rzucił we mnie pustym kieliszkiem.
Lori?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz