21 kwietnia 2020

Od Petera CD MJ

To miał być kolejny zwyczajny, wieczorowy patrol, jednak skończył się on w dość niespodziewany dla mnie sposób. Albowiem byłem przekonany, że lada chwila w moje ręce wpadnie bandzior i będzie po sprawie. Mimo ktoś tam na górze lubi się ze mną bawić i zamiast bandziora, to natknąłem się na moją przyjaciółkę MJ, znaczy się można powiedzieć, że "byłą", ale szczerze powiedziawszy ja jeszcze sobie nie odpuściłem naszej przyjaźni. Co prawda dziewczyna bardzo się stoczyła i omijała mnie szerokim łukiem, jednak ja wciąż widziałem w niej tą osobę, którą była wcześniej.
Wracając... Po tym co widzę, to pewnie znowu wpadła w jakieś kłopoty, ale teraz to już była przesada. Kradzieże, a teraz jeszcze zabójstwo, choć ona sama wypiera się co do tego. Fakt może nie ona pociągnęła za spust, ale mogła się w to nie mieszać. Jeszcze na dodatek pierwszy raz przyłapuję ją na złym uczynku i pierwszy raz widzę ją w takim stanie histerii. Na dodatek ja wciąż stałem jak ten ciołek, wpatrując się w dziewczynę, która nadal płakała i nerwowo spoglądała w moją stronę, jakbym miał jej coś zaraz zrobić. Ugh, mam taki wielki mętlik w głowie, ale nie czas na to! Muszę ją stąd zabrać, gdyż jakoś nie widzi mi się, by sprzedawać ją w ręce policji. Najwyżej później będę sobie zadawał mentalne kopniaki moralne, ale kto by się tam przejmował głupim Parkerem.
- Musimy się stąd zmywać i to szybko - odchrząknąłem, zwracając uwagę MJ całkowicie na swoją osobę. Nie wydawała się zbyt ufna co do mnie, co wcale z kolei mnie nie dziwiło, w końcu w jej oczach, w tym kostiumie, jestem dla niej kimś zupełnie nieznajomym.
- No już, musimy iść - pospieszyłem ją, starając się by mój głos nie brzmiał dla niej zbyt znajomo, choć nie było to zbyt łatwe, kiedy ma się taki nieco dziewczęcy głos... - Zabiorę cię w bezpieczne miejsce, o nic się nie musisz martwić - wyciągnąłem dłoń w jej stronę. Dziewczyna nie była głupia i sam wiedziałem to najlepiej, w końcu wiele razy razem uczyliśmy się po lekcjach, więc na pewno znała ryzyko tego, że jeśli tu zostanie, to wszystkie zarzuty w najgorszym przypadku mogą spaść na nią. W końcu chwyciła niepewnie moją rękę, a ja przyciągnąłem ją do siebie, owijając jedno ramię wokół jej talii. Przed wystrzeleniem sieci z mojej wyrzutni, szepnąłem do niej, by trzymała się mnie mocno, nie chcąc aby stała się jej jakaś krzywda z mojej winy.
Już bez zbędnego gadania ruszyłem w drogę, chcąc oddalić się od tego miejsca i przenieść MJ jak najbliżej jej domu. Nie mogłem oczywiście pod same drzwi domu ją odstawić, gdyż wtedy mogłoby się jej to wydać zbyt podejrzane, dlatego najlepiej byłoby "przypadkowo" gdzieś w okolicach. 
- O boże, boże - ciemnowłosa, schowała twarz w zgięcie mojej szyi, zaraz po tym jak wznieśliśmy się w powietrze, co raczej było dla niej dość nowym doświadczeniem.
- Spokojnie, trzymam cię i nic ci się nie stanie - starałem się uspokoić, choć nie wiedziałem, czy mi się to udało czy nie. W końcu bujanie się na wysokości kilkunastu metrów jakoś nie jest zbyt powszechną czynnością. 
Na szczęście cała ta nasza, powiedzmy to podróż, przebiegła szybko i sprawnie. Nim się obejrzałem, postawiłem przyjaciółkę na ziemi, choć widząc jej drżące nogi to zastanawiałem się czy nie powinienem jej jeszcze przez chwilę przytrzymać.
- Yyy... To ten tego... - podrapałem się po głowie. - Wracaj szybciutko do domu i kładź się spać! A i postaraj się nie wpadać więcej w takie kłopoty! - pomachałem w jej stronę, po czym szybko ulotniłem się z tego miejsca, mając tak czy siak z dachu budynków upewnić się, że MJ trafi cała i zdrowa do domu.

<Mary? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz