21 kwietnia 2020

Od Gabriela CD Keiry

Gabriel początkowy był zaskoczony widokiem znajomej dziewczyny, wychodzącej z gabinetu lekarskiego, jednak jak najbardziej nie dał po sobie tego poznać. Jedno było pewno... To ich spotkanie było przypadkowe, a mężczyzna bardzo chętnie wykorzysta to zrządzenie losu. W końcu kim by był, gdyby nie wykorzystał szansy, kiedy jego potencjalna ofiara, wręcz sama podsuwa mu się, jak na tacy. Ah, ciemnowłosy był przygotowane na nudne praktyki w szpitalu, a tu taka miła niespodzianka mu się trafiła i to z samego rana. Trochę namieszał tej biednej dziewczynie w głowie, przez co zaczęła się rzucać po korytarzu jak opętana, a Gabriel jedynie spoglądał na nią z udawaną troską w oczach, chociaż w środku mógłby śmiało pęknąć ze śmiechu. Skończyło się na tym, że Keira trochę się poobijała i zrobiła sobie gdzieniegdzie zadrapania, a zaraz po tym jak zemdlała, została zabrana przez pielęgniarki i lekarzy. Graham za to westchnął cicho, trochę niepocieszony, że przedstawienie skończyło się dość szybko. Zaraz po tym jak sytuacja się uspokoiła, odszedł w swoją stronę, gdyż miał trochę roboty, biorąc pod uwagę jego powód pobytu tutaj.
~~*~~
- Oh, już ci daję - odpowiedziała pielęgniarka, po czym chwilę pogrzebała w szafkach by następnie przekazać mężczyźnie jeszcze nieużyte strzykawki. Gabriel uśmiechnął się z wdzięcznością i przyjął ofiarowane przez kobietę przedmioty tak niezmiernie ważne przyrządy. Zanim jednak wyszedł, zerknął jeszcze w stronę dziewczyny, uśmiechając się przy tym niepokojąco łagodnie.
- Zdrowia życzę - zwrócił się do znajomej mu dziewczyny, po czym opuścił salę w celu zaniesienia strzykawek do doktora Kovica. Przy okazji skorzystał z tego, że pielęgniarka nie odnotowała ile strzykawek mu wydała, dlatego też postanowił sobie kilka przygarnąć i wsadzić do kieszeni fartucha.
- Już wróciłem - oznajmił pogodnie, kiedy wszedł do kolejnego pomieszczenia, gdzie doktor siedział wraz młodą matką i jej pięknym brzdącem. Tak naprawdę to Gabriel miał ochotę skrzywić się na widok tego pasożyta, który tak bardzo mu przypominał jego przyszywanego brata jak był nieco młodszy. Mimo to starał się uśmiechać jak najlepiej i nie zabijać wzrokiem niczemu winne dziecko, które wręcz z zainteresowaniem wpatrywało się w jego osobę. To jeszcze bardziej go drażniło, ale musiał zdusić to uczucie w sobie. Jednak dopiero się zaczęło, gdy dziecko zaczęło wydzierać paszczę, kiedy to przyszło do momentu szczepienia. Gabriel myślał, że bębenki mu pękną, a jeszcze na dodatek kobieta była bardzo rozbawiona zachowaniem swojego bąbelka. 
- Gotowe - wycedził mężczyzna przez żeby od razu odsuwając się od dziecka, aby nikt nie zauważył jego obrzydzenia na twarzy. Krew aż w nim wrzała. Cóż pierwszy raz zareagował tak na małe dziecko, które nie było jego przyszywanym bratem. Nie wiedział skąd się w nim zebrało tyle złości, gdyż zazwyczaj uważał dzieci za dość urocze istotki, takie niewinne i bezbronne. No ale najwyraźniej są wyjątki. Być może myśl ponownego spotkania z macochą i szczylem, które w najbliższym czasie musi przeżyć, tak go drażni. No cóż. Gdy było po robocie dostał chwile przerwy, którą postanowił wykorzystać na ochłonięcie. 

<Keira? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz