15 kwietnia 2020

Od Inez CD Lorcana

Kolejny wschód. Kolejny powrót wspomnień. Kolejny marazm zakończony równo ze zmierzchem. Kolejna zagadka. Odkąd stan zdrowia fizycznego dziewczynki wrócił do akceptowalnego, jak nie bardzo dobrego, tak z każdą dobą słabła jej psychika. Stała się ospała. Całe noce spędzała na nauce języka angielskiego oraz panowania nad mocami, a dnie nie dawały jej wystarczającego wypoczynku. Wcześniejsze cienie pod oczami przemieniły się w wory, a dziewczynka niemal zasypiała na stojąco podczas ćwiczeń. Dzielnie jednak za każdym razem przywracała się do porządku i parła naprzód. “Nie czas na odpoczynek. Muszę spełnić oczekiwania Wujka.” Tłumaczyła sobie za każdym razem gdy ze zmęczenia główka opadała jej na piersi.
Ambicja nie była jedynym motywem jej działań. Lekcje o kontroli nad magiczną mocą były niesamowicie ciekawe i meksykanka nie chciała opuścić żadnej minuty ćwiczeń. Fascynowało ją to, że nie jest już tak bezbronna jak wcześniej. Z niezwykłą starannością notowała w zeszycie wszystkie osiągnięcia i jak one wpłynęły na jej samopoczucie. Była niesamowicie szczęśliwa. Wręcz z niedowierzaniem przyjęła ofiarowane jej przez opiekuna dwa zeszyty. Jeden do języka angielskiego, wraz z dość pokaźnych jak na dziecko rozmiarów podręcznikiem. Oraz drugi z gładkimi kartkami, którego miała używać do notowania różnych spostrzeżeń. Tio tak w zasadzie nigdy nie widział wnętrza owego kajetu. Dziewczynka podejrzewała, że chciał wpierw dać jej miejsce do popisu oraz odpowiedzialności, którą miała podjąć. Chciała aby jej opiekun był dumny, dlatego do zawiłych znaków oraz słów, dorysowywała szczegółowe rysunki. Używała do tego kolorowych kredek, ołówka oraz czarnego długopisu. Kredki służyły do zaznaczenia barwy, kierunku oraz natężenia określonej mocy, natomiast grafit służył do szkicowania postaci jak również przedmiotów. Tuszu używała do pisania. W ten sposób wszystkie notatki były, przynajmniej dla niej, niezwykle przejrzyste. System kolorów był dla dziewczynki najprzyjemniejszą częścią zabawy. Sposób jego użycia był bardzo prosty. Podczas korzystania z jakiejś mocy czuła na języku posmak jakiegoś owocu bądź innego produktu spożywczego. Czuła również jego zapach. Tak też na przykład telekineza smakowała jak winogrono. To też właśnie jego kolorem zakreślała linie. W zależności również od położenia czy ciężkości obiektu na jakim stosowała moc, różnił się jego kierunek. Mógł być łukowaty, zygzakowaty, prosty bądź w dowolnym innym kształcie. Nie wiedziała co pozwala określić jej natężenie mocy. Zauważyła jedynie, że drewniana łyżka potrzebuje mniejszego natężenia do uniesienia, od metalowej.
Mijały kolejne dni, a liczba zapisanych fantazyjnym pismem kartek rosła. Również kajecik od języka angielskiego pęczniał. Dziewczynka zaczęła powoli używać języka do prostych zdań. Również czas przeszły dawał się lubić.
Jednak najbardziej frustrujące były dzienne przerwy, oraz zmęczenie, które zamiast maleć, rosło. Prawdziwy przełom nastąpił osiem dni po okradzeniu mocy czarownicy. Była godzina 13 po południu, kiedy to jak zwykle Inez siedziała zwinięta w kocykowy kokon, wciśnięta w kąt pokoju, i nieruchomy wzrokiem wpatrywała się w przestrzeń. Huebo spał w tym czasie zwinięty na jej szyi i tylko co jakiś czas przebierał łapkami biegając we śnie. Gdy wskazówka na zegarze wskazywała 6 minut po 1 po południu, drzwi od pokoju otworzyły się, a do środka eleganckim krokiem wszedł kot. Był to naprawdę piękny, długowłosy z przydymionym pyszczkiem kot. A dokładniej kotka opiekuna dziewczynki.
Odgłos otwieranych drzwi, zbudził jak do tej pory znajdującego się w błogostanie szczurka, który gdy wyjrzał ze swojej bezpiecznej kryjówki, by w następnej chwili pisnąć z zaskoczenia na widok potencjalnego drapieżnika. Oczywiście pupil Wujka od razu to wyczuł i przypadłszy do podłogi, na ugiętych łapach począł zbliżać się do legowiska małej meksykanki. Przerażony wizją zjedzeni żywcem, szczur natychmiast z powrotem schował się do swojej bezpiecznej kryjówki za jaką uważał zasłoniętą włosami szyję dziewczynki.
Na ten ruch jedynie czekała kotka, która z zawrotną prędkością skoczyła na swoją ofiarę z pazurami. Szpony zwierzaka odznaczyły się grubymi szramami na obojczyku dziewczynki, gdy kot przeliczył się w swoich możliwościach skoku i zsunął w dół po klatce piersiowej Inez, próbując jednocześnie dosięgnąć drżącego z przerażenia na jej szyi gryzonia.
Nagły ból oraz zapach krwi momentalnie otrzeźwił do tej pory nie świadomą otoczenia dziewczynkę. Odruchowo zrzuciła z siebie długowłosego czworonoga, by w ostatniej chwili opamiętać się i za pomocą telekinezy uchwycić kotkę, a następnie bezpiecznie odeskortować ją na ziemię.
Zaraz zaczęła się też rozglądać będąc przekonana, że jest już późny wieczór. Wiecznie spuszczone żaluzje nie wprowadziły ją z tego błędu, więc mała wstała, ubrała sukienkę przygotowaną przez Wujka, a następnie głaszcząc wciąż przerażonego szczura i uważnie obserwując kota, wyszła na korytarz, ściskając w ręku swój zeszyt z notatkami o magii. Jak co wieczór zawędrowała do kuchni, jednak o dziwo nie zastała tam ani Wujka, ani talerza z przygotowanymi kanapkami. Nieco zdziwiona tym faktem postanowiła zabrać się za uzupełnianie i uświetnianie własnych notatek. Niestety tym razem nie miała swoich zapasów poukrywanych po domu, gdyż ostatnim razem gdy Tio natknął się na jedną z jej spiżarni, zakazał jej składowania produktów spożywczych w tak dziwnych miejscach. Prawdopodobnie bał się o zdrowie swojego pupila, który wiedziony zapachem mógł pożreć tak szkodliwą dla niego czekoladę czy inny przysmak.
Dlatego też meksykanka usiadła na stołku i machając nieco zbyt krótkimi nóżkami zaczęła dokładnie dokumentować dzisiejsze zdarzenie z kotem i szczurem. Huebo nadal co jakiś czas trząsł się na jej karku, ani na chwilę nie zamierzając opuszczać względnie bezpiecznej kryjówki. W momencie kiedy dziewczynka rysowała akurat ciemno fioletową przerywaną linię, do pomieszczenia wszedł Wujek, który przystanął w progu prawdopodobnie z zaskoczenia. Jednakże Inez zbyt zaaferowana nowym kształtem mocy nie zwróciła na niego najmniejszej uwagi. Podskoczyła na siedzeniu zaskoczona jego obecnością, dopiero kiedy stanął dokładnie za nią i z uwagą zaczął przypatrywać się jej notatkom*.


* - oczywiście wszystkie notatki Inez prowadzi w języku nahuatl, będącym pierwotnym językiem Azteków. Zapisywany jest za pomocą piktogramów z elementami logograficznymi. Aktualnie można przełożyć go również na alfabet łaciński(dwie formy transkrypcyjne)

<Lorcan?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz