21 kwietnia 2020

Od Keiry Cd Gabriel

Obudziła się nieświadoma faktu, że ktoś ją odwiedził. Zerwała się nagle głośno oddychając. Kiedy uświadomiła sobie, że to kolejny zły sen westchnęła głośno.
– Może powinnam odwiedzić lekarza - przetarła dłonią zmęczone oczy.
– Keira... - usłyszała jeszcze do niedawna znajomy głos. - Przypomij sobie... - zamrugała kilka razy i rozejrzała dię po pomieszczeniu. Pusto. Kiedy wyjrzała na korytarz również, a pod jej oknem nikogo nie było.
– Chyba zaczynam wariować - złapała się za głowę zestresowana. Uważała to za jedyne sensowne wytłumaczenie zaistniałej sytuacji. Spojrzała na książki leżące na podłodze. Podniosła jedną z nich. Była pewna, że zaznaczała w nich rozdziały związane ze stworem, który ją prześladował jednak nic takiego w nich nie było. Złapała się za głowę.
– Ja wariuję. Ja po prostu oszalałam - bez zastanowienia, bliska płaczu sięgnęła po telefon. Wybrała numer do uniwersyteckiego szpitala, ponieważ jest oczywiście tańszy i umówiła się na wizytę następnego dnia.
Na sam początek została skierowana do internisty, który miał wystawić jej skierowanie do specjalnisty. Kiedy zielona lampka zapaliła się nad drzwiami gabinetu grzecznie zapukała i weszła do środka. Wyspowiadała się lekarzowi ze wszystkiego co ją męczy. 
– Może to być po prostu przemęczenie - poprawił okulary patrząc na swoje notatki, które sporządził słuchając wyznań białowłosej.
– Ale kiedy próbuję odpocząć nie jestem w stanie. Wczoraj słyszałam jak ktoś mnie wlolal, a nikogo w pobliżu nie było. Błagam niech pan mi pomoże - patrzył na nią jak na wariatkę. Z głośnym westchnieniem wypisał skierowanie do psychiatry. 
– Proszę mimo wszystko przed odwiedzeniem pani doktor spróbować wziąć jakieś tabletki nasenne. Może pomogą - skinęła głowa.
– Bardzo dziękuję - uśmiechnęła się delikatnie i opuściła gabinet.
– Keira... Keira uważaj... Keira on tu jest... - znowu go usłyszała. Rozejrzała się po korytarzu. Było w nim tylko kilka osób, których nigdy na oczy nie widziała. Zaczęła czuć jakby ktoś wiercił jej dziurę w głowie.
– Przestań - uderzyła się kilka razy w czoło. 
– On chce cię zabić... Zabije cię... - poczuła na ramieniu coś zimnego. Kiedy na nie zerknęła ujrzała długie pazury, które wbiły się w jej ciało. Krzyknęła z bólu, a monstrum rzuciło nią tak mocno, że przeleciała na drugi koniec korytarza. Sekundę później znowu pojawiło się przy niej. Złapało za szyję i uniosło do góry. - Przypominj sobie... 
Otworzyła oczy. Podniosła się do siadu oddychając szybko. Nie miała pojęcia gdzie jest. 
– Spokojnie. Wszystko dobrze - usłyszała kojący, kobiecy głos. - Wszystko jest dobrze - odwróciła się i ujrzała pielęgniarkę stojąca przy łóżku. 
– Co się stało? - złapała się za głowę i poczuła, że ma opatrunek na skroni.
– Straciła pani przytomność wychodząc z gabinetu lekarskiego. Podaliśmy pani kroplówkę i opatrzyliśmy ranę.
– Dziękuję za pomoc -westchnęła. - Czy mogę już wyjść? 
– Na własną odpowiedzialność - posłała jej bardzo milutki uśmiech. Wtedy do sali ktoś wszedł. Ktoś znajomy. 
– Przepraszam, ale nie wie pani gdzie są strzykawki? Skończyły się, a doktor Kovic ma kilku pacjentów do zaszczepienia - kiedy jego wzrok zatrzymał się na dziewczynie ta posłała mu delikatny uśmiech. 

<Gabriel?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz