22 marca 2020

Od Petera CD Tony'ego

Na śmierć bym zapomniał o tym wyjeździe. Na szczęście na ten temat rozmawiałem z May zaraz po tym jak wróciłem kilka dni temu do domu. Na początku było bardzo sceptycznie do tego nastawiona, ale musiałem ją ładnie poprosić i przekonać ją, że to jest bardzo duża szansa dla nie bym mógł się czegoś więcej nauczyć. Cóż nawet ten argument nie za bardzo do niej przemawiał, ale w końcu się zgodziła. Naprawdę do teraz nie wiem, jakim cudem jednak zmieniła zdanie i zlitowała się nade mną. Chyba najprawdziwszy cud się stał! Nie żartuję.
- A! - doznałem nagłego olśnienia po wypowiedzi mężczyzny, dopiero teraz ogarniając, o co mogło mu chodzić. - Co do wyjazdu, to mam pozwolenie od mojej cioci, jest moim prawnym opiekunem, więc to w sumie jej słowo jest dla mnie najważniejsze - zaśmiałem się nerwowo, zaczynając nagle grzebać w swoim plecaku, którego całe szczęście nie odłożyłem wcześniej do szatni, bo bym musiał jeszcze po niego latać. Najważniejsze jest to, że udało mi odnaleźć w tym małym nieładzie pozwolenie napisane ręcznie przez May. Położyłem troszkę wygniecioną kartkę na biurku mężczyzny i uśmiechnąłem się szeroko, mając nadzieję że tak czy siak przyjmie ten "dokument".
- Dobrze, podaj mi jeszcze numer do twojej ciotki - mężczyzna tylko zerknął kątem oka na papier, nawet chyba zbyt dokładnie się w niego nie wczytując. - Będę musiał sobie z nią porozmawiać - dodał. 
Bez zbędnego gadania podałem mu na oddzielnej kartce numer telefonu do May, po czym stałem jak ten ciołek, czekając na jakieś dalsze polecenia czy coś w tym stylu. Pan Stark uniósł na mnie swój wzrok i w tym momencie wydawał mi się trochę rozbawiony. Ale czym?
- Możesz już wracać do tego co robiłeś zanim cię tu wezwałem - zwrócił się do mnie, a ja z delikatnym rumieńcem na policzkach pokiwałem głową, po czym ulotniłem się z jego biura. Cóż przynajmniej częściowo kwestię wyjazdu miałem z głowy. Byleby tylko May nie zmieniała zdania podczas rozmowy z panem Starkiem czy coś. Chociaż chyba nie muszę się o to martwić, jak porozmawia z mężczyzną to może nabierze przekonania do niego.

~~*~~

Minęło od tamtego momentu już kilka dni i ani trochę nie spodziewałem się zastać Tony'ego Starka po powrocie do domu, w naszym salonie. Stanąłem całkowicie zaskoczony, wyciągając przy tym z uszu słuchawki. Spodziewałem się zupełnie innej rozmowy, nie w cztery oczy! 
Dorośli posłali w moją stronę lekkie uśmiechy i nie wiedziałem czy mam się na coś szykować, czy nie. Było to lekko niepokojące, ale być może tylko sobie niepotrzebnie wyobrażam. 
- O pan Parker - odezwał się mężczyzna, mrugając w moją stronę, a ja trochę nie wiedziałem o co chodzi. Zdążyłem zauważyć, że May wyglądała dość komfortowo siedząc razem z mężczyzną na kanapie i częstując go ciastkami, więc wyobrażam sobie, że rozmowa jak na razie idzie wręcz świetnie.
- Em... C-co pan tu ro... C-cześć? - uśmiechnąłem się niepewnie, nie wiedząc jak mam się inaczej zachować, w końcu zastałem nagle swojego mentora, którego podziwiałem od małego w moim domu! Przebywanie z nim w jednym budynku to jedno, ale gościć go w swoim mieszkaniu?! O boże chyba muszę się czegoś napić...
- J-ja... Chyba pójdę do swojego pokoju! - oznajmiłem nagle i zmyłem się z salonu, zamykając za sobą dokładnie drzwi. Nie na klucz, gdyż nie posiadałem zamka w drzwiach, ale upewniłem się, że są dobrze domknięte. 
Rzuciłem swój plecak przy łóżku i wziąłem głęboki wdech, czując że robi mi się troszkę gorąco. Miałem nadzieję, że mężczyzna po tej wizycie nie będzie na mnie jakoś dziwnie patrzył. Wiem, że warunki nie są jakieś super, ale na nic więcej nas nie stać a do życia nam to wystarcza całkowicie. 
Z cichym westchnięciem uchyliłem okno w pokoju i usiadłem na krawędzi łóżka, starając zająć czymś swój mózg,  byleby nie podsłuchiwać rozmowy prowadzonej przez starszych w drugim pokoju. Z moimi wyostrzonymi zmysłami było to trochę trudne, ale trzeba sobie jakoś radzić. Takie życie i nic nie poradzę...

<Tony?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz