29 marca 2020

Od Tony'ego CD Petera

Cóż nim przyszedłem do domu chłopaka, musiałem wszystko trzy razy sobie przemyśleć. Po rozmowie telefonicznej z May wiedziałem, że jeśli nie porozmawiam z nią, twarzą w twarz zapewniając, że młodemu nic się nie stanie jeszcze przed wyjazdem zrezygnuje.
A więc jestem, przyjechałem, aby z nią porozmawiać, o tym całym wyjeździe niech sobie nie myśli bóg wie co, jedziemy tam w sprawach dotyczących jedynie firmy, ponadto dzieciak nauczy się czegoś nowego, a wszystkie koszta pokrywam ja pod warunkiem, że nic nie rozwali, za to nie biorę odpowiedzialności, płace tylko za to, za co muszę zapłacić jako szef nic ponad miarę.
Aż tak miły nie jestem, zawsze musi być coś za coś, za darmo w tych czasach nic nie dostaniesz, nawet żeby dostać w mordę musisz sobie jakoś zasłużyć.
- Tak więc, na pewno będzie bezpieczny i wróci w całości? - Gdy Peter przerwał nam rozmowę watek, który ciągnąłem się przerwał, a ja straciłem wątek. Na szczęście May była tak poważnie do tego nastawiona, że ciężko było odwrócić jej uwagę, chociażby na chwilę.
- Oczywiście, nikt go nie chce sprzedać ani wykorzystać nie musisz się o to martwić, sprawa wyjazdu to sprawa biznesowa prawie jak by jechał na wycieczkę klasową, ale bez klasy.
- Mam nadzieję, że się nim zaopiekujesz należycie - Stwierdziła, oddając mi wszystkie podpisane papiery, pełna odpowiedzialność na naszym wyjeździe spadnie na mnie, dlatego mam nadzieję, że chłopak nie wymyśli czegoś głupiego, bo naprawdę mogę się wtedy lekko zdenerwować, a jestem za stary na to wszystko w moim wieku stres to morderca, który codziennie puka mi do drzwi, gdy nadejdzie czas, odsunę się od tego wszystkiego, a na razie muszę iść jeszcze do Petera, aby zamienić z nim kilka słów.
- Dziękuję ci za podpisanie dokumentów, obiecuje, że wszystko będzie dobrze, a chłopak wróci w całości - Wyrecytowałem formułkę, którą powtarzam chyba każdemu za każdym razem, przecież nie jedziemy na wojnę, a nawet gdybyśmy jechali, to większe prawdopodobieństwo jest ataku na mnie niż na niewinnego chłopaka, który nic nie wie i dopiero co się uczy.
- Wierze ci na słowo - Uścisnąwszy sobie dłoń, podziękowałem za gościnę, informując May o przymusie zamiany kilku słów z chłopakiem, na co musiała czy chciała, czy też nie się zgodzić w końcu temat dotyczył wyjazdu, przynajmniej tak jej powiedziałem.
Zapukałem spokojnie w drzwi, czekając na odzew ze strony chłopaka, która nastąpiła wręcz błyskawicznie, dając mi znak, że mogę wejść do środka.
Wchodząc, od razu rozejrzałem się po pomieszczeniu, zamykając drzwi na klucz tak, aby jego ciotka w razie czego nie mogła wejść do środka, tym samym dając nam czas na rozmowę.
- Coś się stało Panie Stark? - Spytał, wstając z łóżka, niepewnie się mi przyglądając.
- Tak i nie, to od ciebie zależy, jaka będzie odpowiedź, musimy pogadać - Stwierdziłem, rozglądając się po wszystkich rzeczach znajdujących się po pokoju. - Ciocie to ty masz fajną, ale jedzenie to marne - Dodałem, siadając na łóżku, patrząc na chłopaka.
- Więc po to pan przyszedł? - Niepewny głos czyżby się czegoś obawiał, nie ma czego, ja nie gryzę, tak sobie myślę, że jeszcze mi się to nie zdarzyło.
- Nie do końca - Zacząłem, zauważając na biurku starocia, które widziałem dawno temu, wygląda jak styl retro, ale kto wie, co siedzi chłopakowi w głowie, to jeszcze dzieciak nie powinno więc mnie to zaskakiwać. - Mam pytanie i liczę, na szczerą odpowiedz - Wyciągnąłem z marynarki telefon, pokazując mu filmik, na którym był on jako Spider-Man o ile to w stu procentach on, za chwilę, jeśli będzie współpracować, pewnie się dowiem. - Więc to jesteś ty? - Zapytałem wprost, chcąc poznać odpowiedź, chociaż po jego minie już mogłem wywnioskować, że będzie kłamał, pan zamaskowany myślał, że jest nie do odkrycia, pomylił się.
- Słucham? Nie, czemu miałbym nim być? - Bronił się, w sumie czego ja oczekiwałem, że od razu wszystko mi powie to buło by raczej mało prawdopodobne.
- Tak, to ty - Podrapałem się po podbródku. - Wiesz, nieźle zasuwasz, masz chłopcze talent - Drążyłem temat, chcąc poznać prawdę, wtedy może kto wie, łatwiej będzie mi go ustrzec na wyjeździe, nie chciałbym, aby jego bohaterskie ego za bardzo podskoczyło, bo wtedy obaj możemy mieć kłopoty ratowane ludzi to jedno, ale głupie zabawy to już drugie.

<Mój siusiu majtku C:>

Podliczone

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz