16 marca 2020

Od Renny cd. Beatrix

Muszę przyznać, że moja ulubiona czarownica miejscami mnie bawiła. Jednak Erick miał chyba zgoła odmienne zdanie. Jego cierpiętnicza mina sprawiała, że miałam ochotę go przytulić.
- Tay, czy to nie tak, że jesteś znaną vlogerką i w sumie to wystarczy, że dogadasz się z kinem, czy coś? - Uniosłam lekko brew.
- Nie myślałam o tym. - Zaczęła pukać się palcem w wargę. - No dobrze. Niech będzie. Masz jeszcze jedną szansę.
Uśmiechnęłam się lekko i pociągnęłam za sobą Bee, żeby oddać się miłemu leniuchowaniu na plaży.
- Nie powiem, sprytne. - Bee zamachała naszymi dłońmi. - Myślisz, że jej pozwolą, czy coś?
- Nie wiem, ale jeśli nie, to już nie będzie wina Ericka. - Wzruszyłam ramieniem. - A o to zasadniczo mi chodziło.
- Moja superbohaterka. - Przyciągnęła mnie i objęła. - Serio muszę ci uszyć pelerynę.
- Może jednak nie? - zaśmiałam się. - Podobno zbyt łatwo wkręca się w silniki samolotów i inne wiry. Poza tym, jest niepraktyczna pod wodą.
- Więc wymyślę coś innego. - Machnęła wolną ręką. - To co? Idziemy na lody? Opalać się? Popływać?
- Na co tylko masz ochotę - zaśmiałam się.

***

- Co się nagle stało, że obydwoje macie wolne od swoich ukochanych? - Rach nie mogła się nadziwić.
- Tay robi na swojego bloga origami. - Wzruszył ramionami Erick.
- A Bee i Annie jej pomagają - powiedziałam. - To znaczy Bee. Annie nie jest skory do pomocy.
- Dziwię się, że się z nim przyjaźnisz. - Erick dopił swoją kawę. - Z tego co opowiadała Tay…
- Z tego co opowiada Tay można napisać ciekawą książkę - przerwałam. - Nie bierz wszystkiego dosłownie. Szczególnie, że ona akurat nie przepada za Annie.
- Totalnie nic nie rozumiem, ale to chyba normalne. - Westchnęła Rach, w końcu siadając obok nas. - Wpakowaliście się w dziwaczne związki.
- Mogło być gorzej. - Upiłam trochę iced latte. - Bee nie jest psychopatką, czy coś. Tay ogólnie jest dziwna, ale niegroźna.
- Nie obrażaj mojej dziewczyny! - Erick pogroził mi palcem.
- Nie obrażam, stwierdzam fakty. - Wzruszyłam ramionami. - Ale musi taka być, skoro jest sławna.
W tym momencie naszą iście ważną rozmowę przerwał mój telefon. Dokładniej dźwięk SMS-a.
- Och w mordeczkę jeżyka. - Przygryzłam paznokieć. - Rach, musimy iść na zakupy.
- Co? Po co? Byłyśmy niedawno. - Zmarszczyła lekko brwi.
- Ale Bee zaprasza mnie na kolację, bo jej najstarszy brat przyjechał i robią kolację. - Pacnęłam ręką w stół. - Muszę dobrze się prezentować.
- Nie masz czegoś w szafie? - Machnęła ręką.
- Nie! - Zabrałam jej telefon. - Idziemy na zakupy! Wszyscy!

***

- Wyglądasz olśniewająco. - Bee aż klasnęła w ręce. - Gdzie kupiłaś tą sukienkę? Muszę ją mieć! Będziemy do siebie pasować!
- Dziękuję. - Oblałam się lekkim rumieńcem. - Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze.
- Nie wiem. - Przewróciła oczami. - Mam wrażenie, że moi bracia rywalizują o względy Lorcana. I nie za bardzo mi się to podoba…
- Pomyśl sobie, że ty masz mnie i możesz to olać - zaśmiałam się. - Jak coś odwalą, to my się wymkniemy.
- Obiecujesz?
- Obiecuję.

Bee?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz