30 marca 2020

Od Hekate

30 kwietnia 1886r.
W małym domku w jednej z nielicznych ulic leży na podłodze kobieta. Trzyma mocno męża za rękę i zagryza wargi do krwi żeby tylko nie wydać z siebie odgłosu.

Minęło parę godzin, kobieta właśnie utuliła dziecko do snu i poszła w kierunku kuchni, by przygotować sobie miksturę, która pozbawi ją bólu. Nagle drzwi otwierają się z hukiem i wbiega przez nie trójka mężczyzn. Ksiądz i dwóch uzbrojonych wiernych. Kobieta sparaliżowana strachem stoi i ich obserwuje. Mężczyźni przeszukują dom, po chwili znajdują różne substancje, książki i przyrządy alchemiczne. Jest to wyrokiem dla kobiety. Mężczyźni łapią ją pod ramiona i prowadzą ją do księdza, który skazuje ją na wyrok- śmierć. Kobieta krzyczy "uciekajcie!" po czym zostaje wyszarpana z domu.

1901 rok
Młoda Hekate właśnie szykuje się na trening. Ubrała wygodną bluzkę i spodnie, a na nogi naciągnęła szmaciane buty. Włosy związała w ścisły warkocz. Na plecy zarzuciła kołczan ze strzałami, a w rękę wzięła swój łuk. Ruszyła na ustalone miejsce, gdzie czekał na nią ojciec. Miała upolować zwierzę większe od dzika, lecz mniejsze od niedźwiedzia. Dziewczynka ruszyła. Mijały godziny, a ona wciąż nie widziała śladu żywej duszy. Gdy już miała się poddać i zacząć wracać usłyszała szmer. Odwróciła się gwałtownie i od razu puściła strzałę po czym pobiegła w tamtym kierunku. Jej oczom ukazał się czarny, wielki kot ze strzałą wbitą tuż koło serca. Wzięła w rękę sztylet, a drugą rękę położyła na szyi kota, i wtedy przeszył ją mocny dreszcz. Upadła obok kota, w jej oczach były tylko widoczne białka. Zobaczyła jak jej matkę wywleczono z domu, a potem zabito na stosie. Całe jej życie mignęło jej przed oczami. W tym momencie wiedziała, że musi związać się z tym kotem.

2000 rok
Hekate stoi na mokrej trawie cała ubrana na czarno, właśnie w głąb ziemi spuszczają kamienną urnę z jej ojcem. Kobieta nie wiedziała czemu dokładnie jej ojciec nie żyje, lecz musiało to być coś bardzo złego skoro aż żniwiarze musieli się nim zająć.
Śmierć ojca oznaczała jedno- trzeba zacząć pracować. Przejęła po nim nazwisko i jego zlecenia.
Wykonywanie ich szło dziewczynie jak po maśle- wiedziała, że na spokojnie się z nich utrzyma.

2050 rok
Cywilizacja ludzka idzie coraz bardziej do przodu. Ludzie zaczynają coraz bardziej akceptować rzeczy nadprzyrodzone, choć nadal niektóre tępią. Jeszcze trochę i Hekate będzie mogła być w pełni sobą.

2068 rok
Nareszcie, wolność.
Idę normalnie ulicą, nikt nie patrzy się ze zdziwieniem na mnie ani na Nishę. Dotarłam do sklepu, kazałam kocicy usiąść i na mnie zaczekać, a ja weszłam do środka. Mleko, płatki, musli, migdały, sok pomarańczowy, mięso, dużo mięsa. Mam wszystko poszłam do kasy gdzie zapłaciłam za wszystko i ruszyłam w stronę domu. Rozpakowałam wszystko i wzięłam do ręki udo kurczaka. Zaczęłam nim machać przed pyskiem kocicy, a ona grzecznie czekała aż jej pozwolę na ruch. W końcu rzuciłam jej mięso- złapała je w locie i zaczęła jeść. Zaraz miałam wychodzić z domu, by wykonać zlecenie. Założyłam na siebie czarną koszulkę, czarne spodnie i długi, czarny płaszcz z kapturem. Przez ramię przełożyłam torbę z niezbędnymi rzeczami i zawołałam Nishę.
Sprawa poszła nam zadziwiająco szybko. Podeszłam do pobliskiego strumyka gdzie obmyłam sobie ręce i twarz żeby nie rzucała się w oczy krew, której resztki miałam na sobie. Obmyłam również łapy i pazury mojej towarzyszki. Zebrałam wszystkie swoje rzeczy, które też oczyściłam i ruszyłam w drogę powrotną do miasta. A właściwie to złapałam panterę za kark i teleportowałam się paręnaście metrów przed wejściem do miasta.

Ktoś?

Podliczone

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz