5 stycznia 2020

Od Anchora cd. Lorcana

Bee wpadła do kuchni niemal biegiem i nie kryjąc entuzjazmu zaczęła od przeszukania wszystkich szafek i sprawdzenia zawartości lodówki.
- Lori i Luc mają nawet jaja! - Związała włosy zdjętą z nadgarstka gumką.
- Może przy odrobinie szczęścia znajdziesz też jakieś mięso. - Poszedłem do siostry. 
- Mięso jest niezdrowe! - Powtórzyła słowa, które słyszałem co najmniej raz dziennie odkąd tylko przyjechała. - Poza tym te biedne zwierzątka nie powinny umierać tylko dlatego, że ktoś chce je zjeść!
- Ale smaczne. - Lucifer oparł się o blat kuchennej wyspy. - Co w zasadzie planujemy jeść?
- O to pytaj Bee. - Spojrzałem na siostrę, która wciąż uważnie analizowała wnętrze lodówki.
- Omurice z tofu. - Zadecydowała po chwili. - Możecie pstryknąć mi tofu? - Posłała błagalne spojrzenie w stronę gospodarzy, uśmiechając się przy tym szeroko.
- Ale tylko jeśli będzie też mięso. - Zaśmiał się Lori, ale i tak pstryknął palcami.
Niedługo potem jedzenie było gotowe, więc zajęliśmy się nakrywaniem do stołu, a Lucifer znów zmienił formę na żeńską i zniknął nakarmić syna. A potem ktoś zadzwonił do drzwi. Byłem akurat najbliżej, więc otworzyłem.
- Zapraszaliście Tay? - Zdziwiłem się widząc kto stoi na progu.
- Powiedz, że nas nie ma. - Lorcan minął mnie niosąc w rękach talerze. - Po prostu pozbądź się jej stąd.
- Zabicie wchodzi w grę? 
Taylor obrzuciła mnie wściekłym spojrzeniem.
- Tak! - Z salonu dotarł głos Lucifera.
- Nie! - Bee zaprotestowała w tym samym momencie.
- Szkoda. - Westchnąłem. - Obawiam się, że Loriego nie ma.
- Serio? Ja tu przychodzę po pomoc, okej? - Czarownica minęła mnie, wchodząc do środka. - Ves znów wariuje! - Zajrzała do salonu, gdzie powitało ją zimne spojrzenie Luca, trzymającego na rękach Crowa. - To… może ja przyjdę kiedy indziej? - Wycofała się błyskawicznie i zniknęła za drzwiami.

Lori?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz