19 stycznia 2020

Od Renny cd. Taylor

Kto stwierdził, że obudzi mnie w wolny dzień przed dziesiątą? No kto? Jak ja kogoś… o. Beatrix. Chyba będzie jej wybaczone. Nacisnęłam zielony symbol na ekranie telefonu i uśmiechnęłam się lekko.
- Uroczy rudzielcu - przywitałam się.
- Hej! Nie wiem czy mnie obrażasz, czy komplementujesz. - Dziewczyna zapewne się uśmiechnęła. - Nie obudziłam?
- To był komplement - zaśmiałam się. - I obudziłaś, ale nie narzekam. Taka pobudka jest lepsza niż budzik, czy Theo wskakujący na moją klatkę piersiową, bo jest głodny.
Kontrolnie rozejrzałam się po pokoju, ale serwal słodko spał w swoim legowisku. Ziewnęłam delikatnie.
- Aw, cieszę się. - Usłyszałam przesunięcie i upadek, ale bez trzasku łamania. - Ogarnijcie się!
- Co się dzieje? - Podniosłam się do wygodnego siadu.
- Uh, Annie i Lori uskuteczniają swój “genialny” plan, nawet nie pytaj. - Zapewne pokręciła głową. - Mam ich dość.
- Zawsze możesz mnie odwiedzić. - Uniosłam lekko kącik ust.
- Mogę? - Klasnęła w dłonie. - Super! To znaczy… dzwoniłam, żeby zaprosić cię na obiad, ale… wpadnę wcześniej!
- Mam się ubrać, czy mi się nie opłaca? - Przeczesałam włosy.
- Hmmm… kusisz syrenko. - Znowu się zaśmiała. - Ale tym razem się ubierz. Wieczorami jest lepszy klimat.
***
- Kto idzie z Tay? - Bee nachyliła się do mojego ucha i dyskretnie pokazała mi kierunek.
Podążyłam wzrokiem za jej palcem i westchnęłam cierpiętniczo.
- Eriiiiiiick. - Przewróciłam oczami. - Jeśli nas zauważyli, a skoro tu idą, to tak, to będziemy miały dwa gruchające gołąbki spijające sobie z dzióbków. - Nadęłam policzki.
- Oj nie narzekaj. - Machnęła ręką. - Nie może być tak źle.
- Kochanie, nie bez powodu jestem lesbijką. - Oparłam policzek na zwiniętej dłoni. - Znaczy okej, Erick jest słodki i przystojny, ale wciąż nie mam ochoty oglądać żadnej pary migdalącej się publicznie. Żadnej. Homo, hetero, trans, nieokreślonej… na to jest łóżko, względnie mieszkanie. Bez świadków.
- Słodkie - zaśmiała się. - Czyli pokój w hotelu też się liczy?
- Jak najbardziej. - Pokiwałam głową. - Och, podchodzą.
- Hej! - Tay rzuciła się na mnie i przytuliła, względnie zmiażdżyła. Potem podeszła do Bee.
- Cześć rybko. - Całe szczęście Erick po prostu siadł obok mnie. - Jak tam?
- Było spokojnie. - Popatrzyłam na niego badawczo. - Byłyśmy na całodziennym spacerku po mieście z Bee. Właśnie. To Beatrix, moja…
- …dziewczyna. - Żniwiarka podała mu rękę. - Względnie siostra Annie, jeśli znasz mojego brata.
- Nie osobiście. - Uśmiechnął się lekko i ścisnął jej dłoń. - Ale słyszałem.
Potem tay siadła obok niego i zaczęli się macać. Oczywiście nie mocno czy coś, ale byłam wdzięczna, że wystarczyło mi nie odwracanie głowy w prawo. Bee próbowała powstrzymać się od śmiechu, aż nie przyszedł kelner z naszym deserem - goframi.
- Podać coś państwu? - Zapytał parkę.
Popatrzyłam na Bee. Jeśli coś zamówią, może uda nam się uciec.
- Tak! - Klasnęła w dłonie Tay. - Erick, będziesz tak miły i zamówisz?

Tay? Żarcie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz