1 stycznia 2020

Od Inez Cd. Lorcan

Dziewczynka przypatrywała się z niesamowitą uwagą swoim nowym czterem ścianom . Spodziewała się raczej czegoś stylu budy lub schowka pod schodami*, a nie pełnowymiarowego pokoju z oknem, a przede wszystkim miękkim, wyścielonym białą pościelą łóżkiem. Tío**, jak zdążyła nazwać w myślach nowego opiekuna, zapewnił schronienie nie tylko jej, ale i Huevo. Czuła, że mimo niezbyt ludzkiego pochodzenia, mężczyzna w gruncie rzeczy był dobry. Widziała jak obronił tamtego człowieka.
Była właśnie po długiej, aż pół godzinnej kąpieli w ciepłej wodzie. Przez co jej zmarznięte dłonie jak i stopy na nowo się rozgrzały. Dostała również cieplutkie puchate ubranko, które Tío nazwał piżamą. Inez nigdy nie miała piżamy i niespecjalnie też widziała w tym sens. Po co zmieniać tak miękkie ubranko na zwykły szorstki dzienny strój. Dlaczego musiała to robić? Bała się jednak kwestionować słowa opiekuna, dlatego też bez zbędnego gadania wsunęła na obolałe ciało różowy materiał. Czuła się również nieswojo, gdy podczas kąpieli Tío widział całe jej posiniaczone ciało, a przede wszystkim podczas mycia długich czarnych, skołtunionych włosów, odsunął jej grzywkę na bok, odsłaniając paskudną bliznę. Nie trzeba chyba dopowiadać, że gdy tylko to zrobił, dziewczynka odskoczyła jak oparzona, wciskając się w najodleglejszy róg wanny. Całe szczęście reszta kąpieli przebiegła bez większych komplikacji i teraz mała mogła w spokoju wrócić do przygotowanego dla niej pomieszczenia. Obawiając się zepsuci, bądź zabrudzenia przedmiotów będących w środku, przeszła bokiem starając się ominąć puchaty dywan doczłapała do klatki stojącej w kącie pomieszczenia. Z niesamowitą dbałością, wręcz nabożnością, otworzyła metalowe drzwiczki, a utytłany sadzą i innym świństwem szczur, skoczył w jej ramiona. Inez chciała, żeby i on poczuł się czysty, tak więc ponownie wróciła do łazienki, starając się nie wytworzyć najmniejszego hałasu. Na ulicy nie stanowiło to problemu, jednak w mieszkaniu, zdradliwe śliskie panele nie ułatwiały zadania. W końcu po jednej wywrotce oraz trzech zachwianiach, dotarła z powrotem do umywalni i wsadziwszy jak najdelikatniej szczura do miski z uprzednio przygotowaną ciepłą wodą, sięgnęła niepewnie po szare mydło. Nie była pewna czy jako nowy mieszkaniec ma prawo do jego użycia, a tym bardziej kąpieli dla szczura. Dlatego jedynie porządnie namydliła ręce pocierając następnie delikatnie o futerko szczura pomogła się mu pozbyć całego brudu. Dwukrotnie również musiała wymienić wodę ze względu na jej podejrzany czarno brązowy odcień.
Akcja pod tytułem “Mydło i woda” została zakończona sukcesem. Inez w spokoju mogła wrócić do białego pokoiku, z wykapanym, pachnącym czystością szczurem na ramieniu. Huevo również wyglądał na całkiem zadowolonego zaistniałą sytuacją, pomrukując cichutko i układając się do snu w zagłębieniu szyi dziewczynki. Gdy wreszcie czarnowłosa po raz wtór znalazła się w białym pokoju stanęła pośrodku nieco skonsternowana. Czy aby na pewno to łóżko było przygotowane dla niej? Nigdy nie spała na czymś tak cudownie miękkim i obawiała się gniewu ze strony gospodarzy, gdyby okazało się, że rozgościła się przesadnie w nie swoim łóżku. Dlatego też ściągnęła jedynie wierzchnią kapę i w nią opatulona, usiadła na trzcinowym chodniczku, rozciągającym się w nogach posłania. Przez okno , które nie zostało zamknięte, ujrzała wielką słoneczną kule wytaczając się zza widnokręgu. Inez nienawidziła słońca. Poczuła kłujący ból w klatce piersiowej i jej umysł zalała fala wspomnień. Czuła, że podłoga się kołysze. Raz w prawo, raz w lewo,w prawo,a potem znów w lewo. Słyszała płacz oraz brzęk wysokich sznurowanych butów o metalowe stopnie. Ktoś schodził po schodach. Następnie szczęk, skrzypnięcie i wąska struga światła zwiastująca posiłek. Następnie umysł wrzucił ją w środek burzy. Tym razem bujanie przybrało na sile, powodując silne mdłości. Dziewczynka błąkała się gdzieś na pograniczu jawy i snu, a jej drobnym ciałem wstrząsały dreszcze. Słyszała krzyki w tym obcym, złym języku. Na chwilę ponownie wróciła jej świadomość. Dlatego nie chciała się uczyć angielskiego. Ludzie mówiący po angielsku, byli źli. Zadawali tylko ból. Ale czy w takim razie Tío też był zły? Jego mąż był groźny. Czuła od samego początku, że w razie zagrożenia może wyrządzić jej krzywdę, ale czy Tío również był zły?
Kolejne rozmyślania przerwało kolejne wspomnienie. Silny uścisk na ramieniu. Znów krzyki i ogromny ból na lewej stronie twarzy. Ktoś szarpał jej ciałem ktoś inny kopał. W tle słyszała ujadające psy. Czuła przy piersi maleńkie drżące ze strachu ciało, w którym rozpoznała Huevo. Zwinęła się ciaśniej w kłębek pragnąc ochronić swojego towarzysza przed kopniakami.
Inez nienawidziła słońca, ponieważ każdy wschód wiązał się z powrotem niejasnych, mglistych acz niesamowicie bolesnych wspomnień.

*- Wszyscy chyba czują to nawiązanie. Prawda?
** - tio [hiszp.] - wujek

< Lorcan? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz