15 listopada 2019

Od Gabriela CD Rossalin

Spojrzałem na kobietę, która dość szybko doszła do siebie i podniosła się z ziemi. Poruszyła ustami, wypowiadając przy tym słowa, przesiąknięte niby rozdrażnieniem, gniewem. Nie wiem jaki był powód tej złości, w końcu to ona sama weszła we mnie na środku chodnika, jakby nie kontaktowała z rzeczywistością. Przyjrzałem się jej uważniej, dopiero teraz czując, że zacisnąłem za mocno swoją szczękę, przez co mogłem wyglądać zbyt groźnie...? Nie wiem, ale na pewno nie wyglądałem w tej chwili przyjaźnie, a to na pewno nie jest dla mnie korzystne.
- Ależ nic się nie stało - uśmiechnąłem się leniwie, udając, że wcale nie jestem poirytowany aktualną sytuacją. Szybkim ruchem dłoni strzepnąłem ze swojej kurtki resztki popiołu, który zostawił po sobie papieros rudowłosej dziewczyny, kiedy to weszła we mnie niechcący. Nie obchodziło mnie to czy to zauważyła, czy nie. Najważniejsze było to, że pozbyłem się tego brudu z mojej odzieży.
Wewnętrznie czułem złość, jednak dobrze wiedziałem, że okazanie jej byłoby zbyt dziwne i wręcz niepokojące. Mimo wszystko muszę zachowywać się normalnie i udawać, że to naprawdę nic takiego. Może przyjąłbym to do siebie lepiej gdyby nie to, że kobieta wypowiedziała te przeprosiny takim bezczelnym tonem głosu. Jak niegrzecznie... 
Spojrzałem ponownie na moją "towarzyszkę", oceniając ją krytycznym wzrokiem. Chciałem zapamiętać jak najwięcej szczegółów, jakie tylko mogłem wyczytać z jej ubioru, postawy ciała i takie tam. Co dziwne wydawało mi się, że już kiedyś miałem przyjemność spotkać tą młodą damę. Zmrużyłem nieznacznie oczy, przestając na krótki moment się uśmiechać. Coś nie dawało mi spokoju, a ja musiałem dowiedzieć się co to takiego...

~~*~~

Mężczyzna stał ukryty w mroku, opierając się nonszalancko o starą kamienicę mieszczącą się na obrzeżach miasta, gdzie już prawie zaczynały się rozległe lasy. Uśmiechał się złośliwie, a wręcz paskudnie. W jego pustych czach błyszczały kolorowe światła bijące od radiowozów policyjnych. Duża grupa ludzi krzątała się przy znalezisku, zwisającym z grubej gałęzi jednego z drzew. Truchło znalazła jakaś staruszka, która na sam widok dostała ataku paniki i zamiast zadzwonić pod odpowiednie służby, zaczęła wydzierać się na całe gardło. Kto by pomyślał, że taki ryk może pochodzić od takiej niewinnie wyglądającej staruszki? Aktualnie kobieta była otoczona opieką ratowników, którzy zostali wezwani wraz z policją przez zaniepokojonych mieszkańców kamienicy. 
Mimo, że cała sytuacja wydarzyła się stosunkowo niedawno, to już można było zauważyć w tłumie ciekawskich gapiów błysk aparatów pochodzących od samozwańczych fotografów, czy też reporterów liczących na wysokie wynagrodzenie. 
Mężczyzna przyglądał się temu wszystkiemu z nieukrywanym rozbawieniem. Jednak nagle jego wzrok przyciągnęły ogniste włosy, które gdzieś mignęły między sylwetkami stojących ludzi. Podążył wzrokiem za ruchem i nagle jego oczy jakby na chwilę spotkały się z tymi należącymi do właścicielki rudych włosów. Zauważyła go, czy może to było tylko złudzenie? Uśmiechnął się, jak głodny drapieżnik i wycofał się bardziej w mrok, czując potrzebę zmiany swojego położenie.

~~*~~

Wróciłem do rzeczywistości, wiedząc już wreszcie co tak męczyło mój umysł. Uśmiechnąłem się tajemniczo, wpatrując się w dziewczynę z zaciekawieniem. Kim była? Co ona tam robiła? Czy widziała mnie tamtego wieczoru? 
- To chyba pora na mnie - wymruczałem cicho i wsadziłem dłonie do kieszeni mojej kurtki, odchodząc od nieznajomej, której wzrok czułem jeszcze przez chwilę na sobie. Na pewno nie było to nasze pierwsze ani ostatnie spotkanie. 

Rossalin?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz