4 listopada 2019

Od Renny cd. Taylor

Cierpiętnicze spojrzenie Annie wywołało we mnie pewne wyrzuty sumienia. Nie spodziewałam się, że Tay będzie go tak katować, ale co mogłam zrobić. Utknęłam w kuchni, bo picie na pusty żołądek to nigdy nie był dobry pomysł, więc poszłam robić kanapki (coby nie zdawać się tylko na paluszki i chipsy). Niestety w tym czasie Tay odkryła moją konsolę i gry. Przez co Annie był teraz w kropce. Więc kiedy Tay poszła po telefon, podeszłam do niego i poklepałam go po ramieniu.
- Mogę wyłączyć prąd i wifi, ale nie wiem, czy to coś da - powiedziałam. - To w końcu czarownica.
- Czasami zastanawiam się, czemu my się na to zgadzamy. - Westchnął i potarł twarz.
- Podejrzewam, że chcemy mieć święty spokój. - Uniosłam lekko kącik ust. - Napisać do Loriego, żeby uratował sytuację?
- Nie, mają rocznicę z Lucem. - Skrzywił się. - Gdyby jeden z nich zmienił formę na żeńską, już dawno mieliby stado małych demonicznych bachorów.
Zaśmiałam się. Co jak co, ale żadnego z nich nie wyobrażałam sobie jako kobiety. Tym bardziej w ciąży. Albo jako rodziców. Odpowiedzialnych lub też nie. Z naciskiem na nieodpowiedzialnych. Niemniej jednak byłam w stanie wyobrazić sobie ich otoczonych bandą demonicznych dzieci. W końcu Luc, z tego co wiedziałam, był nauczycielem. I dlatego poznał Loriego.
- Wspieram cię mentalnie. - Podałam mu kanapkę ekstra z keczupowym uśmiechem.
Popatrzył na nią, jak zawsze, bez emocji, ale miałam nadzieję, że jednak trochę się ucieszył. Potem wróciłam do kuchni dokończyć kanapki i nie być świadkiem jego kompromitacji. Moje przeświadczenie się wzmocniło, kiedy okazało się, że Tay puściła mu najbardziej memiczną piosenkę ever. Jedyne na co miałam ochotę, to zatkać uszy. Ale nie mogłam. Znienawidziłam Tay.

***

- No proszę, zrób to jeszcze raz! - Tay była już na kolanach. - Prooooszę!
- Nie. - Annie unosił z dumą kącik ust.
Pech Tay, albo szczęście Annie sprawiło, że telefon tej pierwszej padł po sześciu sekundach nagrywania. To oznaczało, że nie ma żadnych dowodów na taniec Żniwiarza. Siedziałam sobie z miską chipsów i patrzyłam jak czarownica robi wszystko, żeby ten powtórzył występ.
- A ja proponuję wyjść. - Zatarłam rączki. - Noc młoda, miasto żywe, a ja mam dwóch superzłoczyńców na wyciągnięcie ręki. Chodźmy w noc!
- Czy ty się dobrze czujesz!? - Taylor wyrzuciła ręce w górę. - MAMY WAŻNY PROBLEM!
- Taaaaaak, Annie ma robotę. - Wstałam. - Nie wiem jaką, ale ma.
- Właśnie. - Żniwiarz podjął temat. - Wychodzimy!
- UUUUUUUUGHHHHHHH! - Warknęła.

Tay? Szczęśliwa?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz