25 listopada 2019

Od Lorcana cd. Taylor

- Naprawdę? - Luc uniósł brwi. - Mogła chociaż to zjeść…
- Można wziąć na wynos? - Uśmiechnąłem się uroczo.
- Nie denerwuj mnie Groszku. - Pomachał mi palcem przed nosem. - Latałem trzy godziny za zjebanym duchem. To jest początek gry wstępnej.
- Jesteś bardzo pewny siebie. - Zauważyłem. Potem pstryknąłem palcami, odsyłając dewolaje gdzieś do naszej kuchni. - A mi się to podoba.
- Więc jedz, bo musimy wrócić i przejść do rzeczy. - Musnął ustami skórę pod moim uchem. - Okej?-- Okej.

***

- Cudnie. - Leżałem koło Luca w naszym ogromnym łóżku i spokojnie wodziłem palcami po jego skórze. - Możemy tak zostać.
- Możemy. - Pocałował mnie słodko. - Nie mamy dziś nic…
I wtedy zadzwonił telefon. Mój. Westchnąłem.
- Lorcan Barton, tak? - Nawet nie patrzyłem na wyświetlacz.
- Um, hej. - Poznałem głos Tay. - Przepraszam, że niepokoję, ale An ma wyłączony telefon, a ja… tak jakby potrzebuję pomocy?
- Demon to nie najlepsza opcja, wiesz? - Uniosłem brwi. Luc zaczął całować moją szyję.
- Ale możesz załatwić niewinnego człowieka? - Jej głos nawet nie zadrżał.
- Ja kuszę, a nie zabijam. - Odparowałem.
- Ale ja zabijam. - Luc przejął słuchawkę. - Konkretniej małe, niegrzeczne czarownice.
- Aniołku! - Odebrałem mu telefon. - Pstryknę palcami i przeniosę cię w bezpieczne miejsce, okej?
- Okej - powiedziała.
- Super. - Westchnąłem. I pstryknąłem palcami. - Już w porządku?
- Tak, dziękuję - powiedziała z wyraźną ulgą. - Jak się odwdzięczę?
- Coś wymyślę. - I się rozłączyłem. Potem wyłączyłem telefon. Oczy Luca zabłysły.
- Ostry seks? - Podciągnął się na rękach i zaczął całować moją szyję.
- Jak ty mnie dobrze znasz. - Westchnąłem i objąłem go ciasno, by być jak najbliżej.

***

- Hej. - Przed Hollywood Club Crawl pojawiła się Taylor.
- Cześć. - Wyjąłem dłoń z tylnej kieszeni spodni Luca i objąłem go w pasie. - Fajnie, że udało ci się dotrzeć.
- Może tym razem nie będziesz musiała uciekać do podopiecznej, czy coś. - Luc skierował się do środka i usiadł przy jednym ze stolików, ciągnąc mnie na kolana. - Nie chcemy, żeby coś przerwało występ Groszka, prawda? - Musnął moją szczękę.
- Wolałbym nie. - Uśmiechnąłem się. - Annie ma się niedługo pojawić, więc…
- Idź już sprawdzić co z pianinem. - Upadły anioł mnie puścił, uprzednio całując w dłoń. - Będziesz najlepszy.
- Jak zawsze. - Puściłem mu oczko.

Tay? Co powiesz na mały występ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz