21 października 2019

Od Anchora cd Lorcana

- Nie mam pojęcia czym obraziłaś Vesturiona, ale chyba mamy mały problem - odezwałem się, gdy Tay skończyła wypowiadać formułkę podaną przez magiczną księgę. - To nie brzmiało jak zaklęcie przyzywające zwykłego demona.
- Mówiłam ci, że przemyślał swoje postępowanie. - Nawet na chwilę nie oderwała wzroku od narysowanego na mokrym piasku ochronnego pentagramu. - Poza tym, nie zamieniłby zaklęcia celowo. 
- Czy my mówimy o tym samym egzemplarzu? 
Taylor nie zdążyła nic odpowiedzieć, bo jej uwagę zajęła postać, która pojawiła się we wnętrzu pentagramu. Lewiatan. Zdecydowanie nie był to najprzyjemniejszy demon jakiego kiedykolwiek spotkałem.
- Zadzwonię do Loriego. - Westchnąłem i otrzepałem się z piasku, na którym jeszcze chwilę temu siedziałem.
Wybrałem numer przyjaciela i odszedłem kilka kroków. Chwilę później dołączyła do mnie Taylor, przysłuchując się rozmowie. Przynajmniej dopóki Lori się nie rozłączył. Chowając telefon do kieszeni, napotkałem jej pytające spojrzenie.
- Dobra wiadomość jest taka, że Lori nam pomoże. Zła, że nie był zachwycony tym, że przerywam mu zabawę z Lucem. - Streściłem.

***

“Nie był zachwycony” okazało się być sporym eufemizmem. Lori był zły. Bardzo. Wściekły, można by rzec. Zwłaszcza gdy zobaczył Taylor. 
- Co ona tu robi? - Obrzucił Tay lodowatym spojrzeniem. - I czemu, do jasnej cholery, pozwoliłeś jej się bawić w przywoływanie demona?! - Odwrócił się do mnie.
Zdecydowanie wkurwiony. Dobrze, że to nie on zabija wzrokiem. 
- Uznałem, że to może być ciekawe. - Wzruszyłem lekko ramionami.
- Co twoim zdaniem w tym takiego ciekawego? - Warknął, rozglądając się dookoła i zatrzymując spojrzenie na kobiecej postaci, stojącej kilka metrów od oceanu, kawałek dalej.
Z pewnością to ciekawsze, niż sprawdzanie całej sterty kolokwiów. Tym razem jednak powstrzymałem się od komentarza. Loriemu chyba to wystarczyło, bo - przynajmniej na razie - odpuścił sobie dalszy ochrzan.
- Czas ogarnąć ten bałagan. - Westchnął, po czym nie odwracając wzroku, wskazał na Tay. - A ty nie spierdol niczego innego w międzyczasie. - Dodał, ruszając przed siebie, a ja poszedłem za nim.
- To nie moja wina! To ten głupi Vesturion! - Taylor krzyknęła za demonem, ale ten ją zignorował.

Lori?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz