21 października 2019

Od Anchora cd. Taylor

Dni na uczelni potrafiły być wybitnie nudne i wybitnie irytujące. Albo wybitnie absurdalne. Dziś był ten ostatni rodzaj. Trzy półtoragodzinne zajęcia rozciągnięte na cały dzień. Teraz na przykład właśnie skończyłem drugie z przewidzianych na dziś i miałem jakieś cztery i pół godziny przerwy do rozpoczęcia ostatnich. Cudownie. Do tego akurat teraz musiał zadzwonić telefon. Spojrzałem na nazwę kontaktu, by przewracając oczami odebrać połączenie.
- Tay… - Przytrzymałem komórkę ramieniem, by móc schować laptopa do czarnej torby.
- An zabij mnie… - Przerwała mi. - Proszę, proszę, proszę! Zrobię dla ciebie wszystko tylko mnie zabij! Błagam zabij! Proszę! Prooooszę!
- Okej. - Zasunąłem suwak pokrowca, biorąc telefon z powrotem do ręki.
- Serio? - W głosie czarownicy usłyszałem nutkę nadziei.
- Nie. - Zarzuciłem pasek torby na ramię i zgarnąłem z biurka klucze. - Przynajmniej dopóki nie powiesz mi o co tym razem chodzi. - Upewniając się, że sala jest pusta, wyszedłem, zamykając za sobą drzwi. 
- Chcę umrzeć - jęknęła. 
- Tyle już wiem. - Przypomniałem. - Miałaś streścić czemu.
- Annie, jesteś cholernie wkurwiajacy! - Zdenerwowała się, prawdopodobnie zrzucając z kolan Siriego, bo usłyszałem głośne, niezadowolone miauknięcie.
- Zdaje mi się, że już to kiedyś słyszałem. - Ruszyłem korytarzem w stronę schodów.
W odpowiedzi usłyszałem tylko wściekłe prychnięcie i sygnał informujący o zakończeniu połączenia. Schowałem telefon do kieszeni, ale zanim zdążyłem opuścić budynek uczelni usłyszałem powiadomienie o przychodzącym SMSie. Treść wiadomości od Tay nie była jakoś szczególnie zaskakująca.
Zabij.
Pokręciłem lekko głową i ignorując na razie SMSa, ruszyłem przez parking. Dopiero w samochodzie wyjąłem ponownie telefon. W międzyczasie na ekranie pojawiło się jeszcze kilka wiadomości od Taylor. Wszystkie o tej samej treści. Co się dzieje? odpisałem wreszcie.
Umieram. Błagam dobij. Okres ssie. SMSy przychodziły jeden po drugim. Zignorowałem pozostałe i rzuciłem telefon na fotel pasażera.

***

Tuż za drzwiami powitały mnie dwie małe i wrzeszczące w niebogłosy kulki futra.
- Co tam się dzieje? Kto tu jest? - Taylor wyjrzała z salonu. - Annie! Nie umiesz używać dzwonka?! - Zdenerwowała się. - To chyba prostsze niż odpisanie na SMSa! Choć tego chyba też nie potrafisz!
- Napisałaś coś ciekawszego niż "zabij"? - Uniosłem brew. 
- Trzeba było sprawdzić. - Prychnęła. - Czego chcesz? 
Dobre pytanie. Powoli sam zaczynałem się zastanawiać po jaką cholerę tu przyjechałem. 
- Miałem zamiar upewnić się że żyjesz. No i mam żarcie. 

Tay? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz