6 października 2019

Od Gabriela

Gabriel siedział w ciszy przy jednym ze stolików kawiarni, w jakiej właśnie się znajdował. Nie było tu zbyt tłoczno, więc klimat jak najbardziej odpowiedni dla niego. Jego oczy wpatrywały się z tajemniczym błyskiem w pewną postać odwróconą do niego plecami. Pomimo tego, że mężczyzna nie widział twarzy swojego celu to i tak bardzo dobrze znał jego tożsamość.
Percival Rowe...
Na ustach Gabriela pojawił się podstępny uśmieszek. To wcale nie przypadek, że znalazł się w tym samym dniu o tej samej godzinie, w tej oto kawiarni. Gdyby nie był pewien tego, że spotka tu biznesmena to wcale by się nie trudził z przyjeżdżaniem tutaj i wydawaniem pieniędzy na ponoć bardzo dobrą, ale za to drogą kawę. Ale o co tu tak naprawdę chodziło? Czy wielki biznesmen i filantrop miał być kolejną ofiarą "The Rippera"? Otóż nie do końca sam Gabriel znał odpowiedź na to pytanie. Jak na razie to chciał się dowiedzieć czy ten mężczyzna jest użyteczny jako pionek czy może jako przystawka. Dlatego w głowie Grahama powstał plan, nad którym spędził cały poprzedni miesiąc. Wszystko dokładnie przemyślane i można powiedzieć, że dopięte na ostatni guzik. Jednak wciąż istniała szansa, że wszystko runie, jak domek z kart, dlatego Gabriel musiał być ostrożny. To że przeczytał chyba każdy artykuł na temat Percivala nie oznaczało, że zna go teraz na wylot. Otóż nie. Wciąż miał wiele pytań, ale miał nadzieję, że z czasem mężczyzna zaspokoi jego ciekawość. 
Kim jesteś Percivalu Rowe? Czy jesteś na tyle ciekawy bym cię miał oszczędził?
Gabe zamoczył swoje usta w ciemnej cieczy, którą była właśnie zamówiona przez niego kawa. Już po pierwszym łyku mógł stwierdzić, że były to zmarnowane pieniądze. Niby taka dobra kawiarnia, ale to co dostał nie miało takiego smaku, jaki oczekiwał. Zdegustowany odstawił filiżankę na stoliczek i wrócił do obserwowania sylwetki dorosłego mężczyzny, który najwyraźniej zbierał się powoli do wyjścia. Młodzieniec wcale się tym nie przejął. Dobrze wiedział, że nie po raz ostatni widzi dzisiaj tego człowieka...

~~*~~

Po południu poszedł na dodatkowe zajęcia. Dzień wcześniej studenci dostali informacje o spotkaniu ze znanym wszystkim człowiekiem sukcesu. Dla Gabriela to był wręcz idealny moment to rozpoczęcia swojego genialnego planu.
Przez półtorej godziny obserwował, jak zaczarowany gdy Percival Rowe opowiadał wszystkim zainteresowanym o jego działalności i udzielał jakże interesujących porad. Gabby nie przysłuchiwał się jego słowom. Bardziej jak drapieżnik obserwował każdy jego najmniejszy ruch. Choćby to jak jego mięśnie napinały się pod warstwą eleganckiej koszuli. Wszystkie te szczegóły mężczyzna zauważył i próbował dojść do jakiekolwiek wniosku. Jednego był pewien. Nie wszystko co padło z ust biznesmena było szczere i prawdziwe. W niektórych chwilach czuł się chyba nazbyt pewnie, co zdradzało jego ciało. Próbował wmówić tym wszystkim studenciakom, że mogą osiągnąć wszystko, jeśli się tylko postarają. Puste słowa rzucone na wiatr, a mimo to wzbudziły nadzieje w nie których sercach. W końcu tak mówi Percival Rowe. Na pewno ma rację.
Świat nie jest aż tak kolorową bajeczką... Tylko głupi się dadzą na to nabrać... 
Gabriel uśmiechnął się rozbawiony i zaczął coraz bardziej doceniać mężczyznę, opowiadającego młodym dorosłym o kolejnym punkcie swojej prezentacji. Jak na razie Graham był bardziej niż zadowolony...
Kiedy zajęcia się skończyły tłum studentów zaczął się kierować w stronę wyjścia. Niektórzy zostawali, aby wymienić kilka zdań z gościem akademiku, a jeszcze inni po prostu parli przed siebie, myśląc pewnie tylko i wyłącznie o czasie wolnym. Młodzieniec nie zaliczył się do żadnej z tych podgrupek. Siedział cały czas na swoim miejscu i cierpliwie czekał, aż każda zainteresowana osoba odejdzie od Percivala i da mu pełne pole do popisu.
Kiedy w końcu ci irytujący ludzie opuścili salę, Gabriel podniósł się ze swojego siedzenia i zarzucił swoją czarną torbę na ramię. Spokojnym krokiem zszedł po kilku schodkach i zbliżył się do biurka, przy którym dalej się znajdował jego cel. Starszy mężczyzna zauważył obecność drugiej osoby i podniósł wzrok na młodzieńca, który uśmiechnął się nieznacznie, od razu wyciągając dłoń w przyjaznym geście pozdrowienia.
- Panie Rowe, pańska prezentacja zrobiła na mnie wielkie wrażenie - Gabriel odezwał się nazbyt grzecznie do mężczyzny, który w końcu wyciągnął rękę i uścisnął dłoń młodzieńca. Graham zauważył, że wywołało to nieznaczny uśmiech na ustach jego odbiorcy. Gdyby nie jego dokładny plan to już by się zaczął niepokojąco uśmiechać, ale to by tylko wszystko popsuło.
- Cieszę się, masz może jakieś pytania do mnie? - Rowe uniósł jedną brew, opierając się przy tym spokojnie o biurka, stojące za nim.
- Tak, muszę przyznać, że w mojej głowie zrodziło się bardzo wiele pytań do pana i... Nie wiem czy powinniśmy o tym rozmawiać akurat tutaj... Mam pewien pomysł i chciałbym z panem go omówić na osobności, jeśli to nie problem - ciemnowłosy odpowiedział, uśmiechając się przy tym delikatnie, aby sprawić wrażenie łagodnego młodzieńca, a nie groźnej bestii czekającej na moment do ataku. 
Kiedy Percival się zgodził na propozycję, Gabriel poczuł głęboko ukrytą w sobie satysfakcję. Właśnie jego plan zmierzał po właściwych torach. Szczerze to nie spodziewał się, że tak łatwo i szybko uda mu się przekonać mężczyznę. Spodziewał się większych przeszkód, ale na jego szczęście po prostu Rowe złapał haczyk. Ha, nie dość, że złapał haczyk to jeszcze bardziej się na niego nabija. Młodzieniec zaproponował, aby jeszcze dzisiaj spotkali się w jego mieszkaniu, a starszy nie miał nic przeciwko temu. Miał czas, co podobało się Gabrielowi. Biznesmen zawiózł ich pod sam blok, gdzie mieszkał młodzieniec i podążył za nim wprost do jaskini lwa. 
- Zechciałby pan coś zjeść? - zapytał nagle Gabby. Mimo to, że nie dostał jeszcze żadnej odpowiedzi, to już zaczął się kierować w stronę kuchni. Trzeba było w końcu ugościć należycie swojego drogiego gościa... Dlatego też odpowiedź Percivala nie miała zbyt większego znaczenie, bo młodszy już rozpoczął przyrządzanie czegoś na wzór kolacji. Postarał się nawet o całkiem dobre wino, którego nalał do dwóch kieliszków. 
- Muszę pana najpierw przeprosić - oznajmił po jakimś czasie, gdy oboje już rozpoczęli posiłek. Oczy Gabriela błyszczały się z rozbawienia, kiedy drugi mężczyzna zachwalał smak mięsa, nie wiedząc, że należało ono kiedyś do żyjącego człowieka. Rowe w jednym momencie przerwał jedzenie i spojrzał pytającym wzrokiem na młodszego.
- Sprowadziłem tutaj pana w zupełnie innym interesie - uśmiechnął się niewinnie, zakładając nogę na nogę. - Chciałbym się dowiedzieć, czy jest pan godny mojego zainteresowania... Wolałbym, żeby pan współpracował, nie lubię jak ktoś się zachowuje niewłaściwie przy stole.

Percival? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz