15 października 2019

Od Shakäste CD Namkyuna

Powiedzenie Shakäste, aby nie mówił metaforami, to jak powiedzieć rzece, aby się zatrzymała. Niby można, kto komu zabroni, ale czy posłucha, to rzecz wątpliwa. Z resztą, w tym położeniu, Azjata nie miał zbyt wiele do proszenia i dyskutowania. Przecież to Samedi rozdawał karty podczas tej rundy, to on posiadał wszelkie informacje, jakie jego rozmówcę interesowały. Dlatego właśnie tak bardzo wielbił zbierać na pozór niepotrzebne nikomu fakty. Aby w takich sytuacjach jak te mieć poczucie wyższości nad drugim człowiekiem i władzy nad losem. Cóż, w tym momencie dopisywał sobie nieco za dużo możliwości..
Zaraz, jak się on w ogóle nazywał? Czy ten jego gość się w ogóle loa przedstawił? Nie.. Chyba nie. Zapamiętałby. A przynajmniej, powinien był zapamiętać. Dla pewności, nim się odezwał, postanowił pochylić się nad stołem i spojrzeć dokładniej w oczy przybysza.
— Jak cię zwą? Lubię zwracać się do moich rozmówców personalnie. To pogłębia rozmowę. Nazywam się Shakäste Metellus, jakbyś też chciał wiedzieć.
— Namkyun. Namkyun Choi — Ciemnowłosy pokiwał delikatnie głową, zapewne odruchowo, w ramach powitania. Metellus opadł na oparcie, na które zarzucił ramiona.
— Twoje przypuszczenia, że samobójstwo Olivii było powiązane z nadnaturalnymi nie są bezpodstawne. Postaram się to opisać najlepiej, jak potrafię. Tylko wpierw muszę cię o coś spytać. Czym dla ciebie jest magia?
Nakmyun uniósł delikatnie brwi ku górze, jakby nie był pewien, czy dobrze usłyszał. Samedi nie dziwił się mu w sumie, wyskoczył przecież z takim pytaniem nieco niespodziewanie, jednak nie dopowiedział nic. Sam tylko poprawił się na fotelu, wpatrując się wyczekująco na gościa. Obserwował w milczeniu, jak Azjata wzdycha i przesuwa palcami po wierzchu swej dłoni.
— Magia.. To coś, czym operują czarownice, magowie. Umożliwia tworzenie czegoś z niczego, kontrolę żywiołów.. Sugeruje pan, że została zabita przez magię? Przecież byłoby to widać. Z resztą, policja sprawdziła miejsce znalezienia ciała. Zobaczyłaby coś. Mają tę swoją techn..
— Nie myślałeś kiedyś, że magia to po prostu bardzo zaawansowana technologia? — Baron uśmiechnął się i zaśmiał krótko. Lubił takie rozmowy, zwłaszcza, gdy dotyczyły pośrednio jego samego — Nikt jej nie zbadał. Nie ma żadnych konkretnych badań. Spójrz na to z tej strony, gdybyś przyniósł człowiekowi ze średniowiecza laptop, uznałby go za magiczne dzieło jakiegoś czarodzieja. A co jeśli magia, jaką dzisiaj zauważamy, to tak naprawdę taki laptop, ale z dziesiątek lat do przodu? Jeśli my jesteśmy takimi ludźmi z mrocznych wieków?
— Bez metafor, proszę.. — wymamrotał Choi, lecz brunet zdaje się zignorował go.
— Do czego dążę, policja nie mogła wykryć przyczyny śmierci twojej przyjaciółki, gdyż przerastała ona ich zdolności poznawcze. Jak widzisz, sam trochę siedzę w mistycznych sprawach. Taki jest mój zawód..
— Jesteś magikiem?
— Możesz mi nie przerywać? Nie jestem. Nie w pełnym tego słowa znaczeniu. Powiem ci tyle, że mam pewne powiązania z tym półświatkiem. Wiem trochę na temat magii, muszę coś wiedzieć, jeśli chcę dalej dobrze wykonywać swoją pracę. Ale głównie interesuję się religiami i kultami. I właśnie oznaki tego drugiego znalazłem na ciele tej kobiety. A dokładniej nacięcia, tuż nad linią włosów, z tyłu kostek, nadgarstków, za prawym uchem. Były zabliźnione. Dlatego policja mogła uznać, że to stare obrażenia. Jednak tutaj wchodzi to, o czym ci mówiłem. Kiedy technologia przestaje być technologią, a staje się magią? No na przykład w chwili, gdy przyspiesza leczenie się tkanek do tego stopnia, aby pokryć nacięcie blizną tak gwałtownie, że pod nią nie utworzył się skrzep. Pod tymi znamionami była krew. Jakby skóra, jaką ktoś wytworzył nad rozcięciem, pojawiła się w mgnieniu oka, nie naturalnie.
— Olivia.. Została złożona w ofierze? — powiedział cicho młodzieniec, nie dowierzając słowom, jakie opuszczają jego usta. Samedi pokiwał lekko głową.
— Czyli rozumiesz. Cieszę się bardzo. Uważam jednak, że bardziej stała się narzędziem w jakimś rytuale. Gdyby chciano ją komuś podarować, wzięto by ciało. Rozczłonkowano, zjedzono,..
— Skąd wiesz tyle na temat kultów i ofiar z ludzi? — W głosie Namkyuna dało się wyczuć podejrzliwość. Młodzieniec spiął się na krześle. Chyba zaczął myśleć, że ciemnoskóry maczał w tej sprawie palce. Dlatego Metellus musiał go jak najszybciej opanować. Całkiem lubił to ciało, jakie miał teraz.
— Nie mówię tego każdemu, kogo spotkam, bo to niezbyt chlubny moment w mojej historii, ale byłem kapłanem pewnego bożka z religii voodoo. Oguna. Jednego z jego aspektów. Sam w ten sposób odprawiałem uroczystości ku jego czci. Dobrą rzeczą jest to, że dzięki temu właśnie mam kontakt z lokalnymi czcicielami mojego dawnego patrona. Więc jeśli chcesz, mogę zaprowadzić cię do ich kościoła. Bowiem widzę, że poszukujesz zemsty. Czyż nie?
Choi nie odpowiedział, a Shakäste splótł dłonie na piersi i rozłożył się na krześle, prawie z tego wszystkiego zarzucając nogi na stół. Czekał tylko na odpowiedź towarzysza, aby opracować plan.

Namkyun?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz