19 lutego 2020

Od Marcusa CD MJ

Kładąc się do łóżka, nie czułem się zbyt swobodnie, choć wiem, że jej nie skrzywdzę, jakoś dziwnie będzie się z nią spało. Ledwo co ją znam, przez co wolałbym już zejść na dół i rozłożyć sobie sofę. Ona by miała dla siebie więcej miejsca, nie musiałaby patrzeć na mój szpetny ryj i pewnie też lepiej by się czuła. 
Spojrzałem na nią, kiedy kończyła swoją wypowiedź, lecz gdy chciałem coś dodać przerwała mi kontynuując.
- Mogę u ciebie trochę pomieszkać? Mogę płacić jak tylko wrócę do pracy... o ile jeszcze mnie nie zwolnili - popatrzyła na mnie swoimi ładnymi ślepiami w odcieniu ciemnego brązu, wręcz błagająco.
- Eh.. mogę zastanowić się nad tym rano? - mruknąłem, kiedy moja twarz, zaczęła zapadać się w miękki puch poduszki.
- Jasne - powiedziała, uśmiechając się delikatnie.
- Dziękuję, a teraz idź spać.. albo cokolwiek innego - powiedziałem odwracając się do niej gołymi plecami, na których były widoczne lekkie siniaki, czy też otarcia.
Nie byłem jeszcze aż tak zmęczony, aby zasnąć od razu, więc myślałem nad tą całą sytuacją.
Jeśli mam pomóc jej rzucić to całe badziewie, to czeka mnie milion wyrzeczeń. Skończy się jeżdżenie po knajpach do później pory, gdzie wpuszczają osoby powyżej dwudziestego pierwszego roku życia, skończy się moje piękne życie wolnego strzelca, gdyż MJ zajmie pewnie większość mojego wolnego czasu, ale tak czy inaczej chcę jej pomóc, aby wyszła na prostą i nie błądziła. Boje się trochę tego co będzie się działo kiedy nie zobaczy narkotyków przez dłuższy czas, bo wiele razy widziałem osoby, które po rzuceniu były tak nieznośne, że po prostu z chęcią wycelowałbym bronią miedzy oczy, lecz mam nadzieję, że ta mnie nie doprowadzi do takiego zabójczego stanu.
Westchnąłem ciężko, kradnąc dziewczynie trochę więcej kołdry, aby zakryć plecy, po czym starałem się zasnąć.
Me powieki, zostały skradzione przez sen, o dość później godzinie, ponieważ moją głowę zakrzątały myśli związane z Mary, więc budząc się o godzinie szóstej, czułem się jakbym nie zmrużył nawet oka. Usiadłem na łóżku, spoglądając na dziewczynę, która spała jak zabita, więc przetarłem tylko twarz dłońmi, aby następnie wstać i iść jakoś doprowadzić się do stanu przyzwoitości, gdyż raczej dziewczyna nie była by zachwycona widokiem moich bokserek z samego rana, choć dla mnie to norma. Zazwyczaj po śniadaniu, dopiero ogarniam się na tyle, aby wychodzić z domu, więc zabrałem swoje ubrania, po czym poszedłem zniknąć w łazience.
- W coś ty się Marcus wpakował.. - popatrzyłem na swoje odbicie w lustrze i widziałem tylko człowieka, który po tym skoku do wody powinien zginąć, ale na mnie jest po prostu trochę więcej rys, które będą się pewnie zarastać jakieś cztery dni. Przemyłem twarz, po czym bardziej z przyzwyczajenia, niż z musu wyszczotkowałem zęby. Nie czekając dłużej, naciągnąłem na siebie ciemną koszulkę, oraz jasne spodnie, które przyozdobiłem skórzanym paskiem. Wychodząc z pomieszczenia, przeczesałem tylko włosy dłonią i prawie wpadłem na Mary, która stała nieopodal.
- Nie musiałaś tak wcześnie wstawać, obudziłbym cię, kiedy śniadanie byłoby gotowe - lekko się uśmiechnąłem do niej.
- Po prostu już wypoczęłam - odwzajemniła uśmiech.
- To co chcesz na śniadanie? - ruszyłem w stronę kuchni, czekając na jej odpowiedź, gdyż mi to teraz totalnie obojętne, ponieważ w tej chwili nie jem, więc przygotuję posiłek tylko dla niej...

MJ?
519

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz