7 lutego 2020

Od MJ cd Marcus

Naprawdę ciężko przeszło mi to przez usta. Jeszcze nigdy wcześniej nie prosiłam nieznajomego napotkanego na ulicy o kurwa jedzenie. To totalnie upokarzające.
- Wczoraj rano - chyba że wliczymy alkohol i inne używki. - Wiesz, to nie tak jak wygląda - podniosłam się wciąż opierając o ścianę. Musiałam to jakoś sprostować. Nie mógł się niczego dowiedzieć bo mogłabym mieć przesrane. - Byłam wczoraj na... spotkaniu - dziewczyno myśl. Naprawdę stać cię na więcej. - Spotkaniu chóru. Tak chóru - o ja jebie. Mój mózg zaczyna sam siebie powoli zjadać. 
- Chóru? - odwrócił się i spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
- Kościelnego. Wiesz o czym mówię. All hail Jesus King! - uniosłam ręce ku górze. Sztuczny uśmiech na mojej twarzy nie pomagał. Błagam łyknij to człowieku. - W każdym razie wracając musiałam zgubić gdzieś portfel i zostałam bez kasy. 
- Mieszkasz sama? Wyglądasz jakbyś chodziła jeszcze do szkoły. Rodzice cię nie karmią?- zadawał zdecydowanie za dużo pytań ale nie miałam zamiaru odpuścić okazji na darmowe żarcie. Zwłaszcza po kacu.
- Drogi panie czy dzieci w szkołach mogą mieć to? - podeszłam do niego i pokazałam węża na dłoni. - Nie wydaje mi się. Mam dwadzieścia jeden lat. Tak jest. Dorosłe życie dorosłego człowieka - jest opcja, że faza z poprzedniego dnia dalej się mnie trzymała. Gadałam takie pierdoły...
- Dobra. Postawię ci lunch pani posłanko Jezusa. Sam nic jeszcze nie jadłem - w moich źrenicach pojawiły się malutkie iskierki. Mój wybawca. Chociaż i tak mam mu za złe, że oddał mięśniakom moją zdobycz.
- Harper jestem - wyciągnęłam dłoń w jego kierunku. Postanowiłam nie zdradzać mu prawdziwego imienia. Nigdy nie wiadomo co sobie nieznajomy wymyśli. Big brain MJ.
- Marcus - uścisnął ją. - Na co masz ochotę? 
- No więc w sumie chciałam iść na Big Maca. W zestawie. Powiększonym - uśmiechnęłam się. Tym razem w stu procentach szczerze. 

- No więc co robisz oprócz śpiewania w chórze? - spojrzał na mnie jedząc frytki. 
- Wiesz, pracuję i takie tam - wzruszyłam ramionami po czym napiłam się trochę Coli.
- Dorosłe rzeczy? - na chwilę przestałam jeść czując, że czegoś się domyśla. Patrzyłam mu prosto w oczy próbując wymyślić jak wyjść z tej sytuacji.
- Tak jestem - oświeciło mnie. Przecież ja naprawdę mam pracę i to w żadnym stopniu nie będzie kłamstwo. - W księgarni pracuję - nie zauważyłam kiedy George i reszta bandy weszli do restauracji. - Jasna dupa - mruknęłam cicho odwracając się do nich plecami. Oczywiście te durne włosy, nieroby przebrzydłe rozpoznają wszędzie.
- MJ miałem dzwonić. Myśleliśmy, że nie żyjesz - blondyn podszedł do stolika. 
- Totalnie mnie z kimś pomyliłeś - próbowałam się jakoś wywinąć z tej bardzo niekomfortowej sytuacji.
- Co ty gadasz? Te dragi z wczoraj dalej cię trzymają? - z tego co zdążyłam zauważyć to jego zdecydowanie coś trzymało. Gdyby był trzeźwy nawet by nie podszedł wiedząc, że jeśli jestem z jakimś obcym człowiekiem to najpewniej załatwiam interesy.
- Muszę spadać. Dzięki za lunch! - i ruszyłam biegiem ku wyjściu. Jedyne co poznał to moje inicjały. Nic z tym nie zrobi prawda? Nie namierzy mnie? Ja pierdole jak zwykle coś się musiało zjebać. Czy siedemnastolatkowie idą już do pierdla. Ile jest za bycie na haju. - Kurwa! - krzyknęłam będą już przy drzwiach lokalu. 

Nie wiedząc co mam ze sobą zrobić nogi poniosły mnie do parku. Wiedziałam, że ojciec wyszedł już do pracy ale nie miałam chęci na siedzenie w domu. Naprawdę, szczerze z całego serca wyznam, że nienawidzę tego miejsca. Usiadłam na jednej z ławek w cieniu. Nie miałam nawet fajki żeby zapalić. Nic totalnie nic. Kiedy sięgnęłam po portfel żeby sprawdzić czy nie ma w nim drobniaków na jakieś lody okazało się ŻE GO TAM KURWA NIE MA. 
- O nie - z przerażeniem uświadomiłam sobie, że musiał zostać na sofie w Maku. Trzymałam go w tylnej kieszeni spodni i najprawdopodobniej musiał mi się wysunąć. - Kurwa mać! - kopnęłam śmietnik stojący obok ławki, który od razu się przewrócił. Jakaś babcia zmierzyła mnie wzrokiem. - Na chuj się gapisz stara łupo? - warknęłam na co ta przyspieszyła kroku. Jeżeli ten cały Marcus pójdzie z moimi dokumentami na policje i nagada im o tym co usłyszał to będę w dupie. Bardzo ciemnej dupie. 

<Marcus?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz