7 lutego 2020

Od Victora do Marcusa

Dzień zaczął się dla młodego muzyka spokojnie. Poranna rutyna, pobudka z kacem, szybki prysznic, nakarmienie siebie i lisa, ubranie się, lis pod pachę i do pracy. Nic nowego chciałoby się rzec, ale ten dzień miał być o wiele bardziej wyjątkowy niż Victorowi się zdawało.
-Cholera..-Przeklął młody australjczyk pod nosem kiedy w ciągu 30 minut wpakował się w drugi korek. -Jak tak dalej pójdzie spóźnimy się do pracy...-W tym momencie spojrzał na swojego lisa który od 2 lat towarzyszył mu na każdym kroku. Zwierzątko tylko przekręciło głowę i spojrzało na niego z politowaniem jakby chciało powiedzieć "Vicki, ty masz 25 lat i gadasz do lisa? znajdź sobie przyjaciół". W końcu korek ruszył a Victor tak tym ucieszony, nawet nie zauważył gdy przekroczył prędkość a zaraz po tym wjechał w czyiś zderzak.
-Jestem w dupie...-Mruknął opadając na fotel, by po chwili wyjść z samochodu, porozmawiać z innym kierowcą. Victor co mu się nie zdarzało ładnie przeprosił i dał gościowi w łapę. Nie chciał kolejnych problemów z policją. Zadzwonił po assistance i poszedł dalej na pieszo do studia...

~*~

Wieczorem Victor wyszedł zmęczony z sesji zdjęciowej którą miał tuż po nagraniach i jak na złość przypomniał sobie o samochodzie który powinien być w naprawie. Od razu zamówił taksówkę i pojechał do mechanika gdzie odholowano jego auto. Na miejscu, model wysiadł z taryfy i ze swoją Lusie na rękach wszedł do środka zakładu.
-Dobry wieczór? -Spojrzał na gościa który zajmował się jego autem. Pierwsze co pomyślał na jego temat to to że jest całkiem przystojny. Czując na sobie wyczekujący wzrok mężczyzny otrząsnął się i spojrzał znów na mechanika.
-To moje auto ta masakra...Chciałbym się dowiedzieć za ile będzie gotowe i zapłacić z góry za usługę. -Starał się uśmiechnąć ale jego twarz pokrył rodzaj krzywego grymasu, zdecydowanie nie potrafił robić dobrego wrażenia.

Marcus?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz