8 lutego 2020

Od Marcusa CD MJ

Słysząc słowa dziewczyny p chórze kościelnym chciałem skakać z mostu, gdyż wewnętrznie wybuchnąłem śmiechem, lecz wolałem zachować profesjonalizm. Widziałem na jej twarzy sztuczny uśmiech, a w głosie można było dostrzec zmieszanie, jakby zastanawiała się co ma w ogóle mówić. Jej odpowiedzi nie były płynne, tylko bardziej przypominały strzelanie ze snajperki. Musiała mała chwila minąć aby ta wpadła na kolejny kit, który poganiał kit. 
Na samym końcu po prostu się zlitowałem i zabrałem ją na maka, ale wolałem ją jeszcze trochę podpytać aby upewnić się, że wtyka mi bzdury, a mnie się nie oszukuje i ten kto mnie zna dobrze o tym wie. 
Całe moje poderzenia zostały potwierdzone, przez grupkę chłopaków, którzy zwracali się do dziewczyny MJ, mówili o ćpaniu poprzedniego dnia oraz ta sama się przed nimi chowała. Za wiele tego. Okey, zmarnowałem te pare dolców, ale mniejsza o to. Kiedy dziewczyna wybiegła z lokalu, wstałem i już chciałem wychodzić, ale dostrzegłem portwel, który leżał na sofie. Podniosłem go, po czym wyszedłem z pomieszczenia, udając się do tego zjebanego sklepu, a następnie wracając do pracy. 
***
Godzina dwudziesta trzecia zero trzy, blok 7A, mieszkanie 8. Kroki, które zbliżają się nieubłagalnie szybko, więc raczej ta osoba nie zwróci uwagi na stojącego w ciemni mężczyzny. 
Kopnąłem mocniej kamień, który znajdował się koło mojego buta. Dzielnica jest nieciekawa, więc osoba, której kroki słyszałem przystanęła. 
- Harper.. dorosła dziewczyna z tatuażami.. dorosła, hah.. może jednak nie taka dorosła, co Mary Jane? Może jednak masz te siedemnaście lat? Nie chodzisz na żaden chór, tylko ćpiesz i chlasz, co zgadza się? Pracujesz w księgarni, skąd słyszałem skagi, wczorajszego wieczoru zabalowałaś.. proszę proszę, jak łatwo dowiedzieć się takich informacji o tobie, dziewczyno. - wyszedłem z cienia, stając jako zakapturzona postać w świetle jednej z lamp ulicznych. Zauważyłem tylko, że dziewczyna robi wielkie oczy, cofając się o dwa kroki. - Czyżbyś się bała MJ? Nie masz czego.. - uśmiechnąłem się tajemniczo, kierując kroki w jej stronę, przez co ta wpadła na Johna, który był ubrany identycznie jak ja. 
Dziewczyna wyglądała na przerażoną, o co mi oczywiście chodziło, ale musiałem wykonać jeszcze jeden ruch. 
Connor potraktował ją środkiem nasennym, przez co próba ucieczki poszła na marne. Zdziwił mnie fakt, że dziewczyna się nie broniła, ale może coś ją sparaliżowało. Dałem znak przyjacielowi, że się zbieramy, więc wpakował ją do mojego samochodu. Ruszyłem do domu, aby rano ją jeszcze przestraszyć. Może i mam te parszywe cztery z przodu, jeśli by to liczyć bez śnierci, ale gdzieś w środku siedzi jeszcze ten chłopak z dwójką na przodzie, który lubi wkurwiać ludzi, oraz doprowadzać ich do zawału. 
Dojechałem na miejsce dość szybko, więc wyjąłem dziewczynę z samochdu, ruszają do domu na totalnym wypiździejewie, gdzie widać tylko pierdolony las. 
Ulokowałem MJ na kanpie, którą uprzednio rozłożyłem i sam poszedłem się ogarnąć, a następnie posiedzieć do godziny czwartej, gdzie o tej godzinie, ta miała się obudzić. 
Wszystko uprzednio zamknąłem a jedynym wyjściem z tego domu jest rozbrojenie mnie z kluczy, które trzymam przy szlówce na przodzie spodni. 
Wstałem z wygodnego fotela około godziny trzeciej, aby nspalić w kominku, gdzie później zacząłem pichcić jajecznice na bekonie. 
- Moja głowa... - usłyszałem jęknięcie. 
- Oho.. kłamca się obudził.. to jak MJ, kłamałaś czy jednak uparcie będziesz brnąć w swoje kity? - rzekłem zakładając ręce na pierś, gdzie na miescu słoni było tylko widać dłonie walonego robota. - Przyznasz się czy mam cię wywieźć wgłąb lasu, gdzie wyciągnę piłę mechaniczną i cię potne? 
Mina dziewczyny była bezcenna, zerwała się nagle z kanapy, szukając drogi ucieczki, jednak jej nie było. 
- Żartowałem.. a mnie się nie kłamie.. - warknąłem podchodząc do niej i łapiąc ją za ramię, aby zostawiła w końcu te biedne drzwi, które próbuje wyszarpać. 
- Chcesz to mi przywal, ale ja zrobie to samo - uśmiechnąłem się podle i uniknąłem jej ciosu, który prawdopodobnie miał wylądować na moim nosie. 
- Jesteś pojebany! Wypuśc mnie stąd! 
- Jak cię wypiszcze to będziesz szła w ciemnice trzydzieści kilometrów do miasta, ewentualnie coś cie zje w lesie. Najbezpieczniejsą opcją będzie zostanie tutaj do momentu aż nie pojadę do pracy i zjedzenie czegoś ciepłego.. i nie, nie mam zamiaru cię otruc.. 

MJ?
666😈

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz