12 lutego 2020

Od MJ CD Marcus

Odkupił swoje winy. Zdecydowanie. Te tosty z podwójnym serem mnie kupiły. Chociaż i tak mnie irytuje to jestem w stanie trawić jego towarzystwo. Tak jak ustaliliśmy poszłam do szpitala. Założyli mi gips na jedną czwartą ręki. Cudownie. Z tego cudownego przybytku udało mi się wyjść wieczorem. Czekałam w kolejce dobrych kilka godzin. Uwielbiam, całym sercem kocham tą instytucję.
Byłam bardzo daleko od domu. Nie chciało mi się wracać autobusem więc zadzwoniłam po George'a, który podwiózł mnie pod same drzwi. 
- Idziesz dzisiaj z nami do "Glow Glow"? Ma wystąpić jakiś raper, a jakiś czas temu zarezerwowałem całą lożę.
- Czuję się jak gówno - mruknęłam. Gdyby nie ta ręka już stałabym w kolejce. - Jedyne na co mam ochotę to położyć się na łóżku i iść spać. Mam za sobą bardzo ciężki dzień - zbiłam z nim piątkę. - Bawcie się dobrze - i wysiadłam z samochodu. Przy drzwiach stała pani McClark z zakupami. Otworzyłam jej drzwi i wzięłam ciężkie torby jedną ręką. Było w chuj ciężko ale czego się nie robi dla staruszki, która dzieli się ciasteczkami. Odprowadziłam ją do mieszkania.
- Mary wpadnij na herbatkę! - uśmiechnęła się szeroko. Najmilsza kobietka jaką znam.
- Może innym razem. Jestem tak zmęczona, że zaraz padnę - odwzajemniłam uśmiech. - Miłego wieczoru pani McClark! 
- Wzajemnie słońce! - weszłam piętro wyżej. Mieszkanie dzięki bogu było puste. Pierwsze co zrobiłam to wzięłam pilota i rzuciłam się na sofę. Włączyłam jakiś serial, który w połowie oglądałam. Odpłynęłam bardzo szybko. Moje plecy jutro pożałują.

Następnego dnia obudziły mnie przekleństwa wypływające z ust ojca. Niedaleko pada jabłko od jabłoni.
- Ja pierdole. Jebany zamek no wejdź że kurwa w tą dziurę - przewróciłam oczami. Miałam ochotę włożyć klucz od wewnątrz żeby uniemożliwić mu zniszczenie mi dnia ale coś mnie podkusiło żeby jednak otworzyć mu.
- Dzień dobry, TATO - ostatnie słowo bardzo mocno zaakcentowałam wpuszczając go do mieszkania. 
- Ile będę kurwa czekał pod tymi drzwiami - zataczał się. Był totalnie pijany.
- Ciebie też miło wiedzieć - zatrzasnęłam za nim drzwi i poszłam do swojego pokoju. Drzwi zamknęłam na klucz żeby mieć spokój. Założyłam słuchawki na uszy i odcięłam się od wszystkiego. Leżąc na łóżku zapaliłam papierosa. Kiedy się uspokoiłam i odstresowałam poszłam się umyć. To było cholernie trudne. Ten gips będzie moją zmorą przez najbliższe kilka tygodni. W każdym razie przebrałam się w luźne, dżinsowe spodenki przed kolana, białą koszulkę i narzuciłam na to lekko za dużą koszulę w kolorowy, hipnotyzujący wzorek.
- Gdzie się wybierasz? - ojciec siedział w fotelu pijąc piwo. Nic nowego.
- Zanieść zwolnienie do szkoły. A co? Chcesz coś? - wstał.
- Nie tym tonem - nawet nie powiedziałam tego w jakiś konkretny sposób. Po prostu zapytałam. Oczywiście on musiał odebrać to inaczej.
- Przecież nic kurwa nie zrobiłam - mruknęłam kiedy był blisko mnie, a ja nie miałam żadnej drogi ucieczki. No i co. Oczywiście zarobiłam takiego liścia, że aż mi się głowa odwróciła. 
- Nie będziesz przeklinała w moim domu - odezwał się pan chodząca kultura osobista.
- Dobra.
- Nie dobra tylko przepraszam - złapał mnie za zdrowy nadgarstek. - Będziesz wracała kup mi czteropak - zacisnął go tak mocno, że przez chwilę nie dopływała mi do niego krew. Jebany dupek.
- Przepraszam - puścił mnie. Wybiegłam z domu próbując się nie rozpłakać no ale nie wyszło. To chyba przez okres. Jeszcze tego mi było trzeba do szczęścia. Szłam chodnikiem delikatnie masując policzek z nadzieją, że nic na nim nie zostanie. Po drodze zauważyłam znajomy samochód stojący na parkingu.

<Marcus?> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz