11 lipca 2020

Od Gabriela CD Jacksona

Nie powinienem był dopuścić do tego wszystkiego. Nie powinienem był mu pozwolić tak swobodnie chodzić po moim terenie. Jednak spokojnie Gabriel... Masz wszystko pod kontrolą. To że niektóre rzeczy się skomplikowały to nic, będziesz miał w końcu więcej zabawy. Mimo to odczuwałem w swoim wnętrzu nieprzemijającą wściekłość. Miałem ochotę dać jej upust, ale takie działanie byłoby nierozsądne. Nie jestem człowiekiem, który tak łatwo da się podporządkować emocjom.
- Szeryf - wymruczałem pod nosem, przechadzając się spokojnym krokiem między drzewami. Wokół było ciemne i jedyne światło dochodziło zza moich pleców. Były to światła policyjnych wozów. Ich syreny niosły się po lesie, wprawiając mnie w jeszcze większą irytację. W mieście pojawił się nowy pionek, który przez przypadek odkrył jedną z moich tajnych miejscówek. Niech się jednak nie łudzi, że coś tam znajdzie. Moja osoba jest bardzo dokładna i skrupulatna w tym co robi. Jedyne na co się natknie, to na trupy w piwnicy.
- Derek Hale - wywarczałem, a z moich ust ulotniła się para. - Nawet nie wiesz w jakie bagno właśnie wdepnąłeś...
Szedłem dalej w ciszy, a odgłosy z każdym moim krokiem, zaczynały ucichać w tle. Kierowałem się w stronę drogi głównej. Nie miałem dostępnego żadnego środku transportu, ale chyba nikt mi nie zabroni przejść się w nocy, po rzadko uczęszczanej drodze. Poza tym nigdzie mi się w tym momencie nie spieszy.
Kiedy dotarłem do drogi asfaltowej, przystanąłem na chwilę wpatrując się przed siebie tępym wzrokiem. W powietrzu pachniało deszczem, jakby lada chwila miało lunąć z nieba. Nie przejąłem się tym i jedynie stałem w miejscu, nagle słysząc z daleka silnik samochodu. Od niechcenia spojrzałem w prawo i wtedy nagle oślepił mnie blask reflektorów. Bez żadnego planu wyszedłem na środek drogi, blokując przy tym kierowcy dalszą jazdę, no chyba że mnie rozjedzie i pojedzie dalej. To się jednak nie stało. Zatrzymał się przede mną samochód marki Mustang, po czym z jego wnętrza wyłoniła się dobrze znana mi postać. Co za szczęśliwy zbieg okoliczności, zaraz zacznę wierzyć, że bóg tak naprawdę istnieje. Nie no... Bez takich...
- Co jest? - mężczyzna podszedł do nie, a ja obserwowałem go chłodnym spojrzeniem moich oczu. Po jego minie stwierdziłem, że muszę dziwnie wyglądać, po patrzy na mnie dość niepewnie. Cóż od środka gotuję się ze złości, ale na zewnątrz staram się zachować spokojną twarz.
- Nie zadawaj pytań, tylko podwieź mnie do miasta - mruknąłem pod nosem, po czym bez słowa ominąłem Jacksona, pakując mu się na chama do auta. W innych okolicznościach sam bym siebie zganił za taki rażący brak kultury, ale w tym momencie mam ważniejsze sprawy na głowie. Jaszczur nie stał długo na zewnątrz i po chwili wrócił do wnętrza swojego pojazdu. Nie raczyłem nawet na niego spojrzeć, mając wzrok utkwiony w drogę przed sobą. Musiałem obmyślić nowy plan, znaleźć nową kryjówkę i najlepiej zwalić cały ten cudowny bajzel na jakąś niewinną osobę.
- Więc... - mężczyzna puścił zaciągnięte przedtem sprzęgło, po czym zaczął powoli jechać do miasta. - Chcesz pogadać czy coś?
- Mówiłem ci już... Nie zadawaj pytań i najlepiej się do mnie nie odzywaj... - wymruczałem, wystukując palcami na kolanie jakiś tam przypadkowy rytm. Chciałem by ta krótka jazda trwała w ciszy i spokoju. Byłem pewien, że jego jazgotanie nie pomoże mi w myśleniu i jeszcze tylko niepotrzebnie mnie rozzłości. Dobra, Graham, skup się... Musisz zdobyć więcej informacji o tym całym nowym szeryfie. Koleś dopiero co zaczął swoją pracę w mieści i już musiał mi podpaść. Z tego co słyszałem to facet jest zawzięty i na dodatek agresywny. To akurat ciekawe... Jak ktoś z takim temperamentem znalazł sobie miejsce w departamencie policji? Będę musiał się mu bliżej przyjrzeć. Najlepiej byłoby mieć tego człowieka po swojej stronie, ale coś tak czuję, że z nim nie będzie łatwo i to nie jest ten typ osoby, co przechodzi od tak na ciemną stronę mocy. 
- Derek Hale - wyszeptałem pod nosem, na tyle cicho by towarzysząca mi jaszczurka mnie nie usłyszała, jednak nie udało mi się to i Jackson rzucił mi krótkie lecz zaskoczony spojrzenie. 
- Coś nie tak? Z tym całym Derekiem? - zapytał niepewnie, a ja wyczułem moment, w którym powinienem pociągnąć tę rozmowę dalej. Może czegoś się dowiem od tego kmiotka, który jak na razie nie zabłysnął jakimś posłuszeństwem względem mnie. 
- Znasz go? - odparłem beznamiętnie, w dalszym ciągu nie mając zamiaru odwrócić wzroku od ciemnej drogi. - Jeśli tak, to byłbym niezmiernie wdzięczny gdybyś opowiedział mi coś o nim więcej - dodałem bardziej ostrym tonem głosu, dając mu do zrozumienia, że nie biorę nawet pod uwagę odmowy.

<Jackson? :3>
Podliczone

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz