9 lipca 2020

Od Petera CD MJ

Zrobiłem to spontanicznie i bez większego planu. Czy żałuję? Sam nie wiem. Gdy tylko zauważyłem MJ idącą ulicą to po prostu coś kazało mi ją porwać w swoje objęcia. Jednocześnie przy tym zbliżeniu udało mi się poczuć odór alkoholu, papierosów i kij wie jeszcze czego. Każdy głupi by się domyślić gdzie była dziewczyna lub co robiła. Nie byłem ani trochę pocieszony tym faktem i miałem ochotę zrobić jej na ten temat wykład, ale pewnie i tak nie będzie słuchać.
Odstawiłem ją standardowo pod sam jej blok i korzystając, że nikogo nie ma wokół, odezwałem się:
- Widzę, a raczej czuję, że świetnie się bawiłaś.
Na moje słowa wywróciła oczami, uśmiechając się przy tym ironicznie.
- Tak, i co z tego? - zapytała, na co westchnąłem trochę zrezygnowany. To był dla mnie naprawdę długi dzień, a ta rozmowa ani trochę nie odejmowała z moich barków.
- Słuchaj, nie powinnaś no wiesz pić, palić, zadawać się z podejrzanym towarzystwem... - odpowiedziałem, drapiąc się przy tym po karku, trudno było mi trochę o tym mówić.
- Zaczynasz matkować mi tu jak Parker, co cię to w ogóle obchodzi, co? To moje życie! - skrzyżowała ramiona na wysokości klatki piersiowej i na dodatek mierzyła mnie uważnym wzrokiem.
- Obchodzi mnie to, ponieważ jesteśmy kumplami, przynajmniej tak mnie przedstawiasz przed swoimi znajomymi.
- Skąd to wiesz? - mruknęła z lekkim powątpiewaniem.
- Eee... Mam pewne źródła - podałem szybką i wymijającą odpowiedź. - Naprawdę MJ, martwię się o ciebie i twoi przyjaciele też. Nie zawsze będę w stanie uratować cię z opresji. Dziennie ratuję wiele ludzi i też wielu nie udaje mi się uratować, rozumiesz? Nie jestem wszechmocny i nie wyciągnę cię z każdego bagna, w które wpadnie, dlatego proszę cię... Zastanów się trochę nad tym co robisz ze swoim życiem. Nie chcę żebyś przejrzała na oczy, kiedy będzie już za późno...
Dziewczyna przez dłuższą chwilę nic nie odpowiadała i w sumie ja też nie miałem nic więcej do powiedzenia. Dlatego też wyjąkałem jakieś szybkie pożegnanie, po czym oddaliłem się od tego miejsca. Nie mogłem pozbyć się z głowy tej rozmowy i ostatnich wydarzeń, ale musiałem na ten moment skupić się na czymś innym. Noc była jeszcze młoda, a to oznacza, że jeszcze mam trochę roboty.

~~*~~

Następnego ranka wstałem trochę lewą nogą. Cóż wciąż miałem przed oczami wspomnienia z poprzedniego wieczora i zastanawiałem się czy MJ raczy pokazać się dzisiaj w szkole. Może uznała, że skoro policja już nie ma na niej oka, to może wrócić do robienia tego co jej się żywnie podoba. Niezbyt mądre, jednak nie powinienem jej oceniać jedynie przez pryzmat czynów. 
Z cichym westchnięciem zwlokłem się z łóżka, musząc się przygotować na kolejny dzień w szkole. Nie chciało mi się tam iść, jeszcze bardziej niż wczoraj, ale co mogę na to poradzić? Przebrałem się z piżamy w czyste ubrania, po czym postanowiłem przenieść się do kuchni, aby zrobić dla siebie i May śniadanie. Z tego co zauważyłem, to ciotka dalej odpoczywała, dzięki czemu na spokojnie mogłem sam urzędować w kuchni. Przygotowałem dla naszej dwójki naleśniki z syropem klonowym. Miałem nadzieję, że kobieta ucieszy się na słodkie śniadanie, jakie zastanie, gdy już wstanie. Ja za to zjadłem na szybko swoją porcję, po czym musiałem już wybywać z domu.

<MJ? bu bu>
Podliczone

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz