11 lipca 2020

Od Jacksona CD Gabriela

Humor mojego towarzysza był tak drętwy jak mocno dojrzałe wiśnie, których nikt nie chce zbierać, więc kiedy jasno powiedział, że mam się do niego nie odzywać, zamilkłem. Wolałem już siedzieć cicho, aby nie denerwować Gabriela jeszcze bardziej, szczególnie, że nie wiem co on może jeszcze wymyślić, bo przecież w każdej chwili może mnie na nowo torturować prawda? 
Źle mi się jechało z pasażerem, do którego nie mogłem odezwać się ani słowem, a o włączeniu muzyki to mogę raczej pomarzyć, gdyż podejrzewam, że sam by ją mi wyłączył, jednak kiedy usłyszałem słowa wypowiadane przez Gaba, lekko zdębiałem. Przez chwilę myślałem, że źle zrozumiałem jednak jego słowa, więc wolałem po prostu go o to zapytać, lecz moje obawy się potwierdziły i on podał dane człowieka, którego dobrze znałem. Spoglądając na chłopaka obok, zauważyłem, że nie raczył się nawet odwrócić w moją stronę, kiedy zapytał mnie czy coś o nim wiem, więc moja myśl była jasna. Nie powiem mu wszystkiego. No halo, po co mu wiedzieć niektóre rzeczy. Może nowy szeryf nie chce pokazywać kim jest i dlaczego tutaj przybył. Wiedziałem, że Derek, kiedy mnie przemienił, zaczął uciekać przed ludźmi, którzy chcieli go zabić, więc później słyszałem tylko pogłoski, czy też dostawałem od niego jakieś małe informacje gdzie teraz jest, jednak tym razem nie uraczył mnie wiadomością, że przybędzie do miasta wraz z łowcami, którzy będą do ciężkiej kurwy polować na nadnaturalnych. Aktualnie jestem jedyną znaną mi kanimą, więc podejrzewam, że byłbym fajną ozdobą ścienną, albo torebką.. Na samą myśl, warknąłem pod nosem, po czym pokręciłem lekko głową, patrząc na drogę. 
- Poznałem go... kiedyś - wzruszyłem ramionami - mieszkał w starym domu, ze swoją siostrą nim ta umarła. Jest po prostu specyficznym.. człowiekiem. Poznałem go nim.. - westchnąłem - stałem się kanimą. 
Po wypowiedzianych przeze mnie słowach, spojrzałem na Gabriela, który dalej uporczywie patrzył się na drogę, więc po prostu zamilkłem. Gdybyś się ciołku odwrócił, powiedziałbym ci prawdę, jednak najwidoczniej nie masz na nią ochoty. 
Westchnąłem mając nadzieję, że on w końcu powie mi gdzie go mam wysadzić, jednak to nie nastało, a ja niecierpliwiąc się po prostu zapytałem. 
- Masz jakiś konkretny cel podróży, czy tylko wjebałeś mi się do samochodu, z nadzieją, że wypierdolę cię na środku skrzyżowania w mieście, gdzie będzie czerwone światło? - uniosłem brew patrząc na niego. Jednak, gdy ten usłyszał moją wypowiedź odwrócił głowę z moją stronę z ostrym wyrazem twarzy. Cóż, nie mówiłem, że będę grzeczny, prawda? 
- Nauczysz się wyrażać? - warknął, ewidentnie rozzłoszczony. 
- A ty odpowiadać na pytania? 
No i cisza, tyle było ze sprzeczki. Dużo prawda? Widząc po jego ruszającej się szczęce, że raczej nie był zadowolony z moich wypowiedzi. Cóż, raz na wozie a raz pod. 
- Chciałbym cię tutaj wysadzić, jednak z tego raczej zrezygnuje - rzekłem wrzucając wsteczny bieg. - jedziemy na około.. - powiedziałem pewnie, kiedy usłyszałem z daleka syreny policyjne. Wiecie, lubię Dereka, jednak nie chciałbym wpaść w jego sidła, które zastawia wraz z polującymi, a coś czuję, że raczej nie odpuszczą tak łatwo. - W mieście zaczęły się patrole, więc łowcy, będą łapać wszystkich zbłąkanych wędrowców, mogę najwyżej zabrać cię do siebie, bo ja raczej nie chcę skończyć jako torebka.. czy pasek.. - patrzyłem w lusterko wsteczne, wypowiadając te słowa, po czym ostro skręciłem, aby ustawić samochód do jazdy przodem.
- To jak będzie? 

Gaaabi^_^? Zobacz jaki Jackson miły ;3 (nie chcę być torebką z lakosty :D) 
532 słów
Podliczone

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz