5 lipca 2020

Od MJ Cd Peter

Całą drogę rozmawialiśmy tak jakby nic między nami nie zaszło. Znowu zaczęłam się do niego przywiązywać. Nie mam pojęcia czy to dobrze czy źle. Czas pokaże. Odprowadził mnie pod samą klatkę. 
- Przyniosę ubrania jutro do szkoły. Ewentualnie po jutrze jeśli nie wyschną.
- Jasne. Spoko. Nie ma problemu - podrapał się po karku. - No więc, do jutra? - kompletnie nie wiedziałam dlaczego to zrobiłam ale przytuliłam go. Ten odruch był silniejszy ode mnie. Potrzebowałam tego. Peter był skołowany. Nie wiedział co zrobić ale finalnie objął mnie odwzajemniając uścisk. - Wszystko dobrze? - mruknął kiedy się odsunęłam. 
- Tak. Do jutra - i weszłam na klatkę zostawiając go samego z tym co się właśnie stało. Otworzyłam drzwi do, na całe szczęście, pustego mieszkania. Wyprowadzka, znaczy 'wyjazd służbowy' ojca to cudowna sprawa. Nie wiem czy to prawda. Może mnie zostawił? Albo popadł w takie długi, że ta cała mafia go dojechała. Nie chcę wnikać. Najważniejsze, że go nie ma. Pierwsze co zrobiłam po wejściu to odnalazłam paczkę papierosów, która leżała na komodzie. Wyjęłam z niej ostatniego, a puste pudełko rzuciłam na stolik stojący przy sofie. Usiadłam na balkonie i zapaliłam. - Chociaż to mi teraz zostało - westchnęłam głośno na myśl o moim odwyku. Nie mam pojęcia co się stanie kiedy policja w końcu uzna mnie za niewinną. Najprawdopodobniej wrócę. Psy to w tej chwili jedyna blokada, której boję się przekroczyć. 
Postanowiłam zrobić sobie jakąś kolację ale oczywiście lodówka świeciła pustkami. Z głośnym westchnięciem poszłam do pokoju żeby przebrać się w coś cieplejszego. Było już późno więc ba dworze zrobiło się chłodniej. 
Na ulicach kręciło się niewiele osób. Głównie grupki pijanych ludzi, menele oraz jacyś totalnie losowi przechodnie, do których wyjątkowo się dzisiaj zaliczałam. Chociaż teoretycznie można mnie wrzucić do tej drugiej kategorii. Opinie ekspertów są podzielone. Idąc słuchałam muzyki dość głośno więc totalnie nie wiedziałam co dzieje się wokół mnie. Do tego stopnia, że nie zwróciłam uwagi na ludzi okradających bankomat. I policji. Cóż mogę poradzić na to, że przy moich depresyjnych, ulicznych rytmach ciężko jest nie zamknąć oczu by oddać się w całości tej wspaniałej muzyce. Z transu wybudził mnie jeden ze złodziei. Szarpnął mnie za ramię i przyciągnął do siebie. Oślepiły mnie reflektory samochodów policyjnych. Poczułam też chłodny metal przy skroni. 
- Puścicie nas wolno albo gówniara skończy z kulką w głowie - zamrugałam kilka razy próbując uświadomić sobie w jak głębokim bagnie utknęłam.
- Wypuśćcie dziewczynę i będziemy rozmawiać! - krzyknął jeden z policjantów celujący prosto w nas. 
- Przepraszam bardzo ale mógłby mnie ktoś wprowadzić w sytuację? - również krzyknęłam.
- Morda - docisnął broń na co aż jęknęłam. 
- Okej. Fajnie. Człowiek chce wyjść, kupić sobie bułkę i kurwa kończy jako zakładnik. Jestem jebanym szczęściarzem bo szanse na taki obrót akcji są jak jeden na pierdyliard. 
- Chcesz skończyć z kulką w głowie? - moja wypowiedź chyba jeszcze bardziej zirytowała złodzieja. Brawo MJ. Postanowiłam się już nie odzywać. To co się wydarzyło chwilę później to już był totalny hit. W kilka sekund chłopiec w kostiumie pająka rozprawił się z porywaczami ale zamiast odejść i zostawić mnie policjantom postanowił wziąć mnie ze sobą. Zatrzymał się na jakimś wieżowcu oddalonym od miejsca zdarzenia.
- Żyjesz? Wszystko dobrze? Nic ci się nie stało? - zaczął wypytywać, a ja patrzyłam na niego zdziwiona. 
- Każdego kogo uratujesz tak wypytujesz? - zaśmiałam się masując skroń, do której miałam przyłożoną broń.
- T-tak? To oczywiste - pokręciłam głową, a uśmiech nie schodził mi z twarzy. 
- Dzięki pajączku - rozejrzałam się wokół. Z tego miejsca widok był naprawdę niesamowity. Nigdy nie byłam tak wysoko. Usiadłam na jednej z części przewodów wentylacyjnych, która idealnie się do tego nadawała. - Zastanawiam się jak ty to robisz. Dostajesz informacje od policji czy latasz tak sobie po całym mieście bez przerwy. Masz jakieś życie? A no i zapomniałabym. Mary Jane Watson ale mów mi MJ - wyciągnęłam do niego rękę.

<Peter?>
Podliczone

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz