7 lipca 2020

Od Petera CD MJ

Ona całkowicie postradała zmysły! Kto to widział żeby tak o, rzucać się z dachu nie mając żadnej gwarancji że się ten skok przeżyje?! Przecież gdybym nie złapał jej kilka sekund później, to zostałaby tylko po niej mokra plama na chodniku. Nic więcej! Nie no ciało też, ale na pewno nie byłby to przyjemny widok.
Dlatego w tym momencie czuję ogromną złość w sobie, która oczywiście jest spowodowana wyczynem dziewczyny. Jej chyba te narkotyki naprawdę mózg wypaliły i pewnie teraz takie są tego właśnie skutki. A dorośli przestrzegali przed używkami. 
Mimo że poniosły mnie trochę nerwy, to miałem jeszcze jedną sprawę do załatwienia. W końcu obiecałem MJ, że pogadam ze śledczymi i  mam zamiar dotrzymać słowa. Co prawda trochę się waham, ale już nie mogę się wycofać. W końcu moja przyjaciółka jest niewinna. Fakt wplątała się w złe towarzystwo, ale nie zabiła człowieka! Znam ją, przynajmniej tak mi się wydaje...
Tak więc w drodze powrotnej do domu, wstąpiłem sobie na komisariat. Funkcjonariusze byli zdziwieni na mój widok, w końcu nie codziennie wpada do nich sam Spider-Man, ale koniec końców ugościli mnie na chwilę. Ja starałem się oczywiście streszczać, ale jednocześnie opowiedzieć wszystko z dokładnymi szczegółami. Sam nie wiedziałem czy to wypali. W końcu to, że poręczę za nią to nie oznacza, że oni od razu przestaną ją mieć na celowniku. Niestety tak pięknie to nie działa, ale mam przynajmniej nadzieję, że będę bardziej przychylnie patrzeć na jej sprawę.
Gdy tylko załatwiłem wszystko co miałem do zrobienia, nadszedł czas by wrócić do domu. Co prawda mogłem jeszcze przedłużyć swój patrol, jak to robiłem bardzo często, ale jakoś tego wieczoru nie czułem się na siłach. To oznaczało, że dzisiaj muszę sobie odpuścić, jeśli nie chcę rano wyglądać, jak chodzący trup. Poza tym nie mogę zapomnieć, że jutro mam zmianę w swojej pracy dorywczej, pieniądze same się nie zarobią.
Nadszedł kolejny dzionek i wypadało się wybrać do szkoły. Zatem wstałem wcześnie i spakowałem najpotrzebniejsze rzeczy do plecaka. Następnie po cichu opuściłem mieszkanie, nie chcąc obudzić cioci, która odsypiała do teraz, wczorajszą zmianę. Zostawiłem jej tylko karteczkę na stoliku w salonie: "Idę do szkoły. W razie czego dzwoń. Kocham cię :)".
Nie pisnąłem May nawet słowem o mojej nowej pracy. Nie chciałem, żeby się niepotrzebnie martwiła, jak to ona potrafi. Zawsze stawia mnie na pierwszym miejscu, ale moim zdaniem nie jest to ani trochę w porządku. W końcu to nie moje zdrowie aktualnie się sypie!
Z tymi trochę ponurymi myślami pokonałem całą drogę do szkoły.
- Dasz radę Peter, dasz radę - mruknąłem sam do siebie, poprawiając plecak tuż przed wejściem do szkoły. Wiele uczniów już się tłoczyło przy wejściu, ale ja dzisiaj wyjątkowo bardzo nie chciałem tam iść. W głowie wciąż miałem wspomnienia z wczorajszego wieczoru. I w sumie nie tylko...
- Peter!
- Parker!
Zaskoczony spojrzałem w prawo, gdzie zauważyłem dwójkę moich przyjaciół. Nie wyglądali jakby przyszli razem, prędzej spotkali się po drodze i tak o to dzięki zbiegowi okoliczności, znaleźli się po chwili obok mnie. Przez dłuższą chwilę patrzyłem się prosto na moją przyjaciółkę, tak jakbym upewniał się, że po wczorajszym występku jest cała i w jednym kawałku. Nie wiadomo co mogło jej później strzelić do głowy, ale z tego co widzę, to chyba jest w porządku.
- Cześć Ned - uśmiechnąłem się do mojego kumpla, po czym przeniosłem wzrok na towarzyszącą mu dziewczynę. - MJ.
- Słuchaj Peter muszę ci coś pokazać! Normalnie nie uwierzysz! - zaczęła ciemnowłosa, ale od razu wtrącił się mój pulchny przyjaciel, któremu nie podobało się najwyraźniej to, że Mary skupiała całą moją uwagę na sobie. Rozbawiony ich zachowaniem, westchnąłem cicho, po czym musiałem na spokojnie wysłuchać tę dwójkę.
- Dobrze, MJ zacznie - oznajmiłem, zaczynając się powoli kierować w stronę wejścia do dużego budynku. Nie musiałem patrzeć za siebie, by wiedzieć, że idą za mną.
- To nie fair! - jęknął Ned, a dziewczyna prychnęła zwycięsko.
Niezbyt tym przejęty podszedłem do swojej szafki, z której miałem zamiar wyciągnąć parę książek, które zwykle zostawiałem w szkole, gdyż nie widziałem powodu, by targać ich specjalnie do domu. 
- Słuchajcie uważnie frajerzy, szczególnie ty - wskazała palcem na Neda, który wywrócił oczami na jej słowa. - Wczoraj znowu spotkałam się z Pajączkiem i nie uwierzycie! Zrobiłam sobie nawet z nim zdjęcie!
- Co?! Niemożliwe! - krzyknął chłopak, patrząc na Mary z niedowierzaniem wypisanym na twarzy, choć podejrzewam, że także od środka aż płonie z zazdrości. 
- Wow, niesamowite - starałem się jak najlepiej udawać zaskoczenie, w końcu nie mogłem po sobie niczego zdradzić. Muszę się zachowywać, jak gdybym wcale nie był tym Spider-Manem, o którym właśnie w naszym małym kręgu zrobiło się głośno. 
- Ja jej nie uwierzę, póki nie pokaże tego rzekomego zdjęcia - mój przyjaciel dalej nie przyjmował do siebie tej informacji, a dziewczyna z dumnym uśmieszkiem na ustach wyciągnęła z kieszeni jeansów telefon. Tak, już mogę się przygotować na reakcję Neda i tego jak będzie męczył Mary swoimi pytaniami. Poczułem się zadowolony z myślą o tym, dawno już nie spędzaliśmy tak wspólnie czasu i teraz dopiero czuję, jak bardzo mi tego brakowało. 

<MJ? :3>
Podliczone

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz