6 lipca 2020

Od Jacksona CD Gabriela

Przez kolejne dni biłem się z myślami. Nie byłem przekonany co robił ten stwór, który przejął nade mną kontrolę, jednak byłem świadom, że pozbawił życia kilka osób. Znaczy wmawiałem sobie, że maksymalnie ucierpiało dwoje ludzi, jednak wiem, że mogło być ich o wiele więcej. A teraz, układając paczki z jedzeniem dla gryzoni, starałem się zapomnieć o tamtym dniu, jednak nie było to takie łatwe. Kiedy Kanima przejmuje nade mną kontrolę potrzebuje kilku dni na odetchnięcie od tego wszystkiego. Zachciało mi się bycia wilkołakiem, a zostałem cholernym jaszczurem... ale może kiedyś się z tym pogodzę... 
Odkładając ostatnią paczkę, usłyszałem za sobą kroki, które zbliżały się do mnie bardzo powoli i były one ledwo słyszalne,jednak kiedy opakowanie dotknęło regału, odwróciłem się w stronę potencjalnego klienta. Mężczyzna, chwile mi się przyglądał, przez co odchrząknąłem. 
- W czymś pomóc? - zapytałem dość miło, bo wiecie kamery.. 
- Szukam zabawki dla psa. Pluszaka - rzekł, a ja zaraz po jego odpowiedzi ruszyłem w stronę odpowiednich haczyków i pólek, na których znajdowały się owe przedmioty. Idąc w wyznaczone miejsce miałem wrażenie, że kanima zadarła z tą osobą, ale może być to tylko głupie przeczucie rodzące się w mojej głowie, bo jeśli by zadarł to dlaczego nie zabił? Wsłuchałem się w rytm jego serca, był miarowy, zero odchyłów od normy, a co jeśli on tak samo się zachował widząc jaszczura? Jeny Jackson! 
- Tylko to mamy na stanie - rzekłem pokazując mu wręcz ścianę zabawek, po czym ruszyłem za ladę, gdzie miałem do przełożenia kilka pudełek z kamyczkami ozdobnymi, które zalegają na regale za kasą. 
Skończywszy układanie, usiadłem na krześle czekając na człowieka, którego zostawiłem w sekcji zabawek dla zwierząt. Wiecie może wyjść, jeśli mu się coś nie spodoba, bądź też faktycznie coś kupić. Zamyśliłem się tak bardzo,że przestałem panować nad swoim ciałem, przez co dopiero po chwili usłyszałem stukot paznokci o drewno. Spojrzałem na swoją prawą dłoń i dostrzegłem pazury, które jak na złość nie chciały się schować, a potencjalny klient właśnie zbliża się do kasy, wraz z maskotką dla swojego pupila. Kurwa mać! 
Nie myśląc długo schowałem dłoń do kieszeni spodni. 
Podałem facetowi cenę, po czym wydałem resztę i obserwowałem jego kroki, kiedy wychodził ze sklepu. 
Odetchnąłem z ulgą, powtarzając sobie swoją mantrę, która na całe szczęście pomogła pozbyć się uporczywego problemu. 
***
Kończąc dzisiejszą pracę poczułem ulgę, która rozluźniła moje mięśnie. Miałem ciężki dzień przez natłok myśli, które błądziły mi po głowie, jednak starałem się być miłym człowiekiem dla wszystkich klientów, nawet dla tych, co dzisiaj stwierdzili, że wyglądam jakbym nie spał przez ostatnie noce, czy też był na niezłej imprezie, na której ostro ćpałem. Cóż, moje worki pod oczami mogły napędzać ludziom takich myśli, jednak ja po prostu co jakiś czas wypluwałem z siebie czarną maź, która coraz bardziej dawała o sobie znać. Oczywiście pod koniec pracy, kiedy poszedłem do łazienki dostrzegłem, że ten płyn wydobywa się przez coraz więcej otworów w moim ciele, gdyż zaobserwowałem na swojej szyi strugę czarnego, smaropodobnego płynu. Jest coraz gorzej, jednak nie chcę się tak łatwo poddać... Wzdychając ciężko, zamknąłem sklep, gdzie następnie skierowałem swoje kroki w stronę podziemnego parkingu, na którym stał mój motocykl, jednak zdziwiłem się, kiedy wchodząc do pomieszczenia, oberwałem czymś w głowę, a przed moimi oczami zrobiło się ciemno. 
- Otwórz ślepia.. - słyszałem głos mężczyzny, który wydawał mi się lekko znajomy. - Otwieraj! - krzyknął na co, zrobiłem co rozkazał. 
- Kim ty jesteś? - zapytałem, ciągnąc za jeden z łańcuchów przy moim nadgarstku, czego do cholery ode mnie chcesz?! - wrzasnąłem. 
- Chciałem zobaczyć, kim jesteś, jednak stwierdzam, że kanima jest słaba w ludzkiej skórze.. 
- Chcesz się przekonać? To chodź popatrz sobie na moje pazury, które jednym draśnięciem cię sparaliżują, no podejdź, a nie kryjesz się w ciemności! - szarpnąłem ciałem. - Nic ci nie zrobię, nawet nie mam jak ruszyć dłońmi. Wiesz, mogę pokazać tobie nawet oczy, mówię ci są zajebiste... - uczyniłem co powiedziałem, po czym wróciłem do normalnych tęczówek.. 

- Wiesz.. widziałem, że jeździsz motocyklem, też jeżdżę, jednak kiedyś prowadziłem sportowe porsche, ale wiesz co? Miało jedną wadę, nie mieścił się w niej ogon! - krzycząc, oślizgły ogon, wyrósł jak gdyby nigdy nic, więc chwyciłem nim, mężczyznę za szyję wbijając kilka kolcy, po czym odrzuciłem go pod ścianę, a spinając swoje mięśnie, zerwałem więzy, uwalniając się. Jednak moja wolność nie trwała zbyt długo, gdyż po chwili ból, który zaczął rozsadzać moje ciało, świadczył o tym, że potwór wychodzi na wolność. Padłem więc na kolana, krzycząc z bólu. Jednak kiedy ten minął, było już za późno. Pod wpływem silnych emocji, zamieniłem się w potwora gotowego do mordu. Zdziwiłem się jedynie w momencie, kiedy Kanima nie ruszyła aby zamordować mężczyznę. Usiadła przy nim wyciągając dłoń w jego stronę, czekając na jego drobny chociażby ruch. Chyba cię pojebało bestio.. nie.. on nie będzie twoim właścicielem.. Wsłuchałem się w rytm serca mężczyzny, który dalej, pomimo tego co zrobiłem był miarowy, a kanima szuka przyjaciela, który się jej nie boi... Obserwując tą scenę jakby z trzeciej osoby, czekałem tylko aż mężczyzna wstanie i będzie chciał mnie zamordować... Chyba, że tym razem ten stwór dobrze wybrał, a to będzie się wiązało z posłuszeństwem, ale również z mniejszym cierpieniem dla mnie.. Kurwa mać! 
Czas mijał, a jaszczur, nie ruszył się nawet na chwilę, oczekując co się wydarzy... 



Gab? ^^ 
854 słów.
Podliczone

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz