9 lipca 2020

Od Gabriela CD Jacksona

Uniosłem jedną brew do góry na wypowiedź mężczyzny. Leniwie schowałem do kieszeni paczkę papierosów i zapalniczkę, którą Jaszczur musiał oczywiście bez pytania mi zabrać. Bardzo niegrzeczne z jego strony. Mimo to nie miałem komentować tego wybryku.
- Czego ja od ciebie chcę? - zapytałem na głos, wpatrując się bez przerwy w Jacksona. - Dużo od ciebie chcę, ale niekoniecznie może ci się to spodobać, ale w pewnym sensie pomogłoby to tobie w zapanowaniu nad kanimą.
- Ciekawe niby jak? - prychnął, wydmuchując dym tytoniowy z ust. Nie miałem wyjścia i musiałem mu wytłumaczyć, bo chyba sam się nie domyśli.
- Otóż dzięki tresurze - odpowiedziałem spokojnie, na co Jaszczur znacznie się skrzywił, miażdżąc przy tym prawie papierosa między palcami, przez co trochę tytoniu spadło na ziemię.
- Nie jestem psem! - warknął i miałem wrażenie, że jego oczy błysnęły ostrzegawczo, ale nie zrobiło to na mnie większego wrażenia. Cóż dla mnie był takim troszkę niesfornym pieskiem, którego trzeba odpowiednio wytresować, ale nie powiem tego na głos. Moje czyny mówią już same za siebie.
- Tak, tak - wywróciłem teatralnie oczami, po czym od niechcenia wzruszyłem ramionami, dodając po chwili. - Wiesz jakby nie masz zbyt dużego wyboru. Albo przyjmiesz moją propozycję albo będę musiał się ciebie pozbyć...
- Nie mógłbyś mi dać po prostu spokoju i... No nie wiem dać mi żyć normalnie?! - wywalił na bok niedopalonego papierosa, którego nawet porządnie nie ugasił. 
- Po pierwsze za dużo już wiesz a po drugie twoje życie nigdy nie będzie normalne od kiedy stałeś się kanimą - podsumowałem, dając mu do zrozumienia, że tak czy siak szału nie ma. Nie wiem czego on więcej od swojego losu oczekuje. Tak jak mówiłem wcześniej, to tylko kwestia czasu, kiedy go znajdą i złapią. A wtedy to już na pewno mu nie pomogę, bardzo mi przykro. 
Jackson stał przez moment w ciszy, nie odpowiadając nic na moją wypowiedź. Nie wiem czy prowadził ze sobą wewnętrzny monolog czy co, ale byłem bardziej ciekaw, czy ma zamiar odejść stąd lub nie wiem co on tam planuje. Dałem mu wolną rękę (no może tak nie do końca) i teraz czekam na jego decyzję. Odejdzie czy zostanie? Zgodzi się w końcu czy dalej będę musiał się z nim bawić w tę grę? 
- Co tak długo myślisz? Nie wyglądasz mi na jakiegoś myśliciela - zwróciłem się do niego, najwyraźniej wyrywając go z jakiegoś transu. Spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem, który szybko zmienił się na swego rodzaju gniew. Chyba nie było chwili, kiedy nie patrzył na mnie takim wkurzonym spojrzeniem. Nie żeby mi to przeszkadzało, po prostu ma w sobie bardzo dużo gniewu. Nad tym też trzeba będzie popracować, może to mieć w końcu wpływ na jego panowanie nad kanimą.

<Jackson? :D>
Podliczone

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz