6 lipca 2020

Od MJ CD Peter

- W sumie mogłabym mieć do ciebie malutką prośbę... - mruknęłam powoli się podnosząc. - W sumie to nawet dwie - ruszyłam powoli w stronę krawędzi dachu. Pająk wstał gwałtownie jakby się bał, że zaraz skoczę.
- O co chodzi? - trzymał się blisko mnie słuchając z zaciekawieniem tego co mówię.
- Policja ci ufa w jakimś stopniu, co nie? - zamrugałam kilka razy, a iskierki w moich oczach zaczęły błyszczeć sprawiając, że wyglądałam jak uroczy szczeniaczek. Spidey przez chwilę milczał. Najprawdopodobniej nie wiedział co powiedzieć... Albo po prostu nie chciał mi pomóc.
- T-tak mi się wydaje - podrapał się po karku nie spuszczając ze mnie wzorku. Chociaż pewności nie miałam bo przez tą cholerną maskę nie widziałam jego twarzy. Chciałam wiedzieć kim jest. Przysięgam, że w końcu się dowiem. Nie ma chuja, że odpuszczę.
- Może mógłbyś przekazać panu śledczemu, że jestem niewinna? Że byliśmy razem albo coś. Cokolwiek. Wiesz, że tego nie zrobiłam. Nie zabiłabym człowieka... - złapałam jego dłonie. - Proszę...
- To nie będzie zgodne z prawem...
- Proszę cię Spidey. Jeśli nikogo nie znajdą wpakują mnie do więzienia... Za cholerną niewinność - nie do końca bo trochę za uszami miałam ale ten szczegół zostawiłam dla siebie.
- Dobra. Ten jeden jedyny raz zgadzam się na coś takiego. Jesteś pierwszym i ostatnim przypadkiem. Rozumiemy się? - pokiwałam głową z uśmiechem na twarzy jak piesek z ruchomą głową, który jest częstym elementem wyposażenia kabin tirów. - A ta druga rzecz? - zapytał z obawą. Najprawdopodobniej stresował się, że druga prośba będzie jeszcze gorsza od tej pierwszej.
- Zdjęcie razem żeby Parkerowi żyłka pękła z zazdrości - wyciągnęłam telefon i pomachałam nim w powietrzu. W odpowiedzi tylko stanął obok mnie i pozwolił zrobić sobie selfie. - No i fajnie. A teraz... Złap mnie - kompletnie nie wiem co mi strzeliło do głowy ale rozbiegłam się i skoczyłam z dachu nim Pająk zdążył mnie złapać. Pożałowałam tego od razu. Spadałam w dół z kilkunastopiętrowego wieżowca.
- MJ! - krzyknął i najprawdopodobniej rzucił się za mną. Patrzyłam w dół jak nieunikniona śmierć zbliża się coraz większymi krokami, a mój pisk na pewno usłyszeli ludzie z ulicy. W ostatniej chwili poczułam jak coś przykleiło się do moich pleców. Serce waliło mi tak mocno jakby miało zaraz wyskoczyć z klatki piersiowej. Spojrzałam w górę przez ramię. Cudowny chłopiec w czerwonym kostiumie trzymał mnie na swojej sieci, a sam utrzymywał się na takiej samej tylko wypuszczonej z drugiej ręki. Powoli opuścił mnie na ziemię by po chwili zrobić to samo tyle że ze sobą. - Oszalałaś? Co w ciebie wstąpiło - od razu rzucił się na mnie. Zacisnął dłonie na moich ramionach i potrząsnął kilka razy. - Co ty sobie wyobrażasz? Zginęłabyś gdybym nie zdążył! - zamrugałam kilka razy ze zdziwienia. Teoretycznie znaliśmy się w sumie kilka godzin, a zachowywał się tak jakbym była dla niego kimś ważnym. - Te dragi naprawdę przeżarły ci mózg - wyrzucił sieć przed siebie i zniknął zostawiając mnie kompletnie skołowaną na chodniku. Skąd wiedział? Poza tym nie chciałam żeby tak to się skończyło. Myślałam, że będzie zabawnie. Nie sądziłam, że weźmie to do siebie. Brawo MJ potrafisz tylko i wyłącznie niszczyć. Kopnęłam najbliższy śmietnik, który przewrócił się na ulicę. Samochód, który gwałtownie się przez niego zatrzymał zaczął na mnie trąbić. W odpowiedzi pokazałam mu tylko 'pierdol się' używając dwóch palców.

<Peter?>
Podliczone

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz