Weak people die. Strong people are the killers.
7 lipca
Viktor opuścił budynek Life Foundation.
Coś było w tym miejscu bardzo niepokojącego. Magicznego? Nie znosił magii. Był
zwolennikiem rzeczy, które działają według jakiegoś schematu, które da się
kontrolować. Wydawałoby się, że jest hipokrytą. Przecież sam posiadał moce.
Tylko, że jego moce pochodziły z mutacji organizmu, wywołanej nieznanymi
związkami chemicznymi. Cieszył się, że nie musi dłużej w tym miejscu przebywać.
Samo biuro dawało wrażenie zaczarowanego, a właściciel? Coś w nim było za razem
interesującego, i odpychającego. Na szczęście Viktor nie należał do typu ludzi
mieszającego się w nie swoje sprawy. Wiedział o Aleksandrze Morozovie, tyle,
ile musiał wiedzieć.
Po dotarciu do swojego apartamentu
Sokołow podszedł do terrarium swojego węża. Obok leżała średniej wielkości
klatka z myszami. Wziął jedną z nich i patrzył jak Deceit powoli zjada gryzonia.
Wielu ludzi uznałoby ten widok za drastyczny. Piski umierającego zwierzęcia.
Krew na pysku gada. Jemu jednak to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Był
zafascynowany, że jeden drapieżnik jest w stanie zabić całe stado. Czasami
zastanawiało go gdyby myszy zamiast chować się po norach, współpracowały, czy wyewoluowałyby
na drapieżniki? Było to możliwe. Jednak węże zawsze były mądrzejsze. Polowały
na myszy pojedynczo, zjadały pisklęta ptaków zanim te miały szansę dorosnąć,
czaiły się w ukryciu. Viktor wzorował się na nich. W branży informatycznej to
on był wężem, a reszta firm – jego ofiarami. Obserwował to wszystko jeszcze
chwilę, po czym skierował się do swojej domowej biblioteki. Prawie wszystkie
półki były zapełnione książkami psychologicznymi. Była to pasja Viktora. Niby
był człowiekiem, ale nie myślał jak człowiek. Ludzie są ślepi na fakty. Nie znają
konsekwencji swoich akcji. Popełniają błędy. Jemu nie pozwalało na to jego
oprogramowanie. Jednak fascynowało go rozumowanie zwykłej osoby. Co robi gdy
się boi, złości, zakochuje. Nie znaczyło to, że uważał jej postępowanie za
logiczne, ale dzięki takim książkom mógł zrozumieć ludzi i ich myślenie. Często
wykorzystywał to w biznesie. Wziął do ręki jedną z książek, usiadł na sofie i
zaczął czytać.
12 sierpnia
Worldwide Expo było coroczną okazją
dla wszelkiego rodzaju branży (od motoryzacyjnych, po produkujące gry wideo) do
prezentacji nowych produktów. Wiele przychodziło dla reklamy. Wszędzie wokół
ludzie rozdawali breloczki, dyski pamięci, koszulki, czapki itp. z logiem firmy
dla której pracowali. Odbywało się to wszystko w gigantycznej hali, specjalnie
zbudowanej na takie konwenty.
Teren przeznaczony na reklamę SoWex
przyciągał wielu ludzi. Zwłaszcza w porównaniu z małymi stoiskami innych firm,
wyglądał majestatycznie. Jedyną organizacją z równie efektowną sekcją było Life
Foundation. Podpisana niedawno współpraca pomiędzy tymi dwiema korporacjami
przynosiła widoczne zyski. Wiele zaciekawionych biotechnologią L.F.
interesowało pochodzenie sprzętu wykorzystywanego w tej firmie, co prowadziło
do zakupu elektroniki SoWex. Viktor wszedł na scenę by pokazać przygotowaną wcześniej
prezentacje, po czym prowadził długie rozmowy z inwestorami. Byli oczarowani
bystrością młodzieńca, a więc jego firma zyskała tego dnia wiele
sprzymierzeńców.
Postanowił się przejść. Rejestrował
dane nowych modelów konkurencji, prezentowanych w pomijanych stoiskach. Wielu
dyrektorów, reprezentujących swoje firmy, rozpoznało Viktora. Mógł wyczuć ich
strach. W branży miał reputację człowieka, który jest w stanie zniszczyć swoją konkurencję.
On jednak nie chciał by SoWex był jedyną firmą informatyczną na rynku. Chciał
dać ludziom wybór, z którego jego opcja jest widocznie najlepsza.
Nagle coś przyciągnęło uwagę tłumu. Po
chwili zauważył co. Nowa firma programistyczna. Viktor spojrzał na baner
wiszący nad jej stanowiskiem. Firma nazywała się Relow. Założona zaledwie dwa
miesiące temu. Podszedł by mieć lepszy widok. Kobieta na podeście mówiła coś o
nowej sieci. Wiadome było jednak, że ludzie przyszli ze względu na darmowe
smartfony rozdawane przez hostessy. Duża część z nich jednak zostawała. Sokołow
zeskanował twarz osoby opowiadającej o nowej korporacji i przeszukał internet
w poszukiwaniu informacji o niej. Znalazł. Morley Perel, urodzona 4 lipca 2043
roku, jedna z głównych założycieli Relow. Nie miała żadnej nielegalnej przeszłości, co było oczywiste, biorąc pod uwagę, że była twarzą firmy na
publicznych wystąpieniach.
Używając swoich mocy dwudziestolatek
czytał myśli ludzi wokół niego: sponsorów, szefów innych firm, zwykłych przechodniów.
Zauważył wysoką sylwetkę. Przypomniał sobie spotkanie sprzed miesiąca.
Aleksander Morozova słuchał w skupieniu Morley. Postanowił dowiedzieć się co
właściciel Life Foundation myślał o tym wszystkim.
„Ta firma nie startuje w tej samej
branży co moja, ale ludzie idą tutaj zamiast do mojej części hali.”
Viktor rozumiał zmartwienie mężczyzny.
Jednak to, co było dla niego najbardziej podejrzane było źródło funduszy firmy.
Przecież ktoś musiał za te smartfony zapłacić. Według wszystkich dostępnych mu
na ten moment źródeł Relow nie miało żadnych sponsorów (co na pewno się zmieni
po tej prezentacji).
Sokołow podszedł do ciemnowłosego człowieka.
- Skuteczna reklama, ale bardzo
kosztowna. Jak na firmę co dopiero co rozpoczęła działalność, ma szalony
fundusz – rozpoczął rozmowę.
- Hm? – początkowo Aleksander nie
zauważył swojego rozmówcy. – Mówi pan o Relow? Zakładam, że jeden z właścicieli
odziedziczył w spadku pieniądze czy coś podobnego.
Mylił się. Większość założycieli
pracowała wcześniej w małych firmach programistycznych. Część z nich pracowała
w firmach marketingowych (wliczając w to panią Perel). Dwóch było wcześniej
bezrobotnych. Ale nikt nie był sławny ani bogaty. To byli normalni ludzie.
Postanowił jednak tego nie wytykać i zmienić temat.
- Niezależnie od tego, skąd wzięli
środki na rozpoczęcie działalności, po tym wszystkim będą mieli mnóstwo
sponsorów. Nie ważne jest czy ich sieć jest dobrze funkcjonująca, czy też kompletnie
niesprawna. Chodzi o rozgłos. Inne korporacje będą podpisywać współprace tylko
by ludzie kojarzyli „tą sławną firmę Relow” z ich organizacjami. Wydawałoby się
to logiczne. Nie wiedzą jednak, że dziesiątki innych wpadnie na ten sam pomysł.
A kto na tym zyska? Tylko i wyłącznie Relow. – Sokołow opisał wnioski swoich
wcześniejszych „przesłuchań”.
- Są w stanie osiągnąć to, na co wiele
ludzi pracowało latami. W zaledwie kilka tygodni – odparł Aleksander.
Stali tam jeszcze chwilę, słuchając entuzjastycznej
przemowy Perel o „sieci, która zmieni świat”. Gdy kobieta rozdająca smartfony
przechodziła obok nich, Viktor wziął dwa.
Po powrocie do swojego biura Viktor
niezwłocznie włączył swojego laptopa i się do niego podłączył. Chciał się
dowiedzieć kto to wszystko sponsorował. Wyskoczyło mu mnóstwo wyników. Nie zdziwiło
go to, bo wszystkie firmy obecnie współpracujące z Relow podpisały kontrakt PO
Worldwide Expo. Zazwyczaj zadowalało go, że jego dane są aktualizowane każdą
sekundę, ale nie teraz. Teraz zależało mu na informacjach sprzed. Przeszukiwał miliony
stron wspominające Relow, licząc na znalezienie ich pierwotnego sponsora. Zero
wyników. Oznaczało to, że żadna firma nie pomogła założycielom w rozpoczęciu
biznesu. Na pewno nie była to też żadna „bogata rodzina”. To sprawdził już na Expo.
Nikt z właścicieli nie miał w sobie nic specjalnego. Pozostawała jedna
możliwość: przestępstwa. Jedynym sposobem by znaleźć jakieś informacje o
nielegalnych akcjach, było przeszukanie dark webu. Viktor unikał tego, ze
względu na nieskończoną liczbę obecnych tam hackerów. Nie zagrażali mu, bo miał
niemożliwy do przebicia system ochronny. Ale irytowali go.
Rozpoczął infiltrację. Znalazł po
zaledwie trzech sekundach. Strona została założona z komputera w biurze Relow. Nawet
nie starali się jej porządnie ukryć. Była dość amatorsko zrobiona. Nagłówek
mówił: SPRZEDAŻ DANYCH. Ceny były solidne, sięgały setek tysięcy dolarów. Były to
wszelkiego rodzaju bazy danych. Od firm ubezpieczeniowych, po przedsiębiorstwa
przemysłu kosmicznego. Najnowsze foldery informacji były wystawiane na sprzedaż
co kilka minut. To wyjaśniało wszystko. Po przeskanowaniu listy korporacji,
które były okradane, znalazł SoWex. Znajdowało się tam też Life Foundation.
Postanowił sprawdzić jakie konkretnie wiadomości się tam znajdują. Oczywiście,
były to dokładnie opisane postępy odnośnie badań i projektów. Viktor miał
zamiar powstrzymać Relow. Ale zanim to zrobi najlepiej byłoby zarejestrowanie
tych informacji. To tak jakby ktoś podał mu wszystkie firmy na talerzu. Nie
zabezpieczyli ich porządnie, co pomogło mu we włamaniu. Podłączył jeden z
pustych dysków leżących na jego biurku. Był wielkości monety, lecz był w stanie
zapisać miliardy folderów. Pobrał wszystko co to strona miała do zaoferowania (jednak
nie wyjął dysku, bo jak wcześniej było wspomniane, liczba zhackowanych baz
danych ciągle rosła). Teraz gdy był już w ich posiadaniu, zajął się ich
powstrzymywaniem dalszej kradzieży. Otworzył swój drugi laptop, podłączony ze
wszystkimi komputerami swojej firmy, ale zamknął go po namyśle. Musiałby
znaleźć komputer z którego Relow pobierało informacje. Gdyby mu się to udało,
mógłby dostać się do ich serwerów. Nie pozwalał mu na to fakt, że jego korporacja
była jedną z największych na świecie, więc szukanie zajęłoby sporo czasu.
Mógłby zresetować wszystkie komputery, lecz wstrzymałoby to firmę na jakiś
czas. Nie mógł sobie na to pozwolić. Poza tym, nie byłoby to zbyt logiczne.
Przecież jeśli Relow dało radę dostać się do systemu jednego z komputerów jeden
raz, to mogłoby to zrobić ponownie. W biurze SoWex pracuje wiele ludzi, którzy
mogliby to robić. Zwykła asystentka mogłaby podłączyć jeden z laptopów do
oprogramowania, stworzonego przez jednego z hackerów Relow. A nie mógł przecież
zwolnić połowy firmy. By ich powstrzymać, musiał zniszczyć całą ich firmę. Nie
mógł jednak użyć swojego wirusa jak zwykle, ponieważ posiadając kody oprogramowania
przez Viktora używane, mogliby się go pozbyć. Inną opcją było zbliżenie się do
jednego z założycieli i użycie hipnozy. Trudno byłoby jednak zapoznać się z
jakimkolwiek z nich bez budzenia podejrzeń, biorąc pod uwagę, że wiedzą kim
jest. Ale mógłby użyć swojej iluzji by zmienić swój wygląd...
Z zamyślenia wyrwał go dzwonek telefonu.
Thomas. Viktor odebrał. Po odbyciu krótkiej rozmowy o przeniesieniu spotkania,
rozłączył się i wstał. Podszedł do szklanej ściany z widokiem na miasto. Było
już ciemno, ale wszędzie tętniło życie. W oddali było słychać syreny policji. Normalny
człowiek podziwiałby miejski krajobraz, ale Sokołow nie widział w tym żadnego
celu, więc wrócił do biurka. Wyjął z kieszeni dwa smartfony, które zdobył na
Expo. Z zewnątrz wyglądał jak zwykły telefon, z logiem Relow na tyle. Viktor
zaczął zdejmować poszczególne części. W środku nie różnił się niczym od
smartfonów SoWex. Wykorzystali modele jego firmy by móc rozdawać je na Expo. A
on nie otrzymał z tego żadnego zysku. Musiał się ich pozbyć. Ale czemu robić to
samemu? Przecież nie tylko on chce klęski Relow. Wziął do ręki swój telefon i
zadzwonił.
- Life Foundation, w czym mogę służyć? –
odezwała się Karen Williams.
- Proszę mnie połączyć z Aleksandrem
Morozova.
<Aleksander?>
Podliczone
Podliczone
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz