18 lipca 2020

Od Viktora CD. Aleksandra

Weak people die. Strong people are the killers.


7 lipca
Viktor opuścił budynek Life Foundation. Coś było w tym miejscu bardzo niepokojącego. Magicznego? Nie znosił magii. Był zwolennikiem rzeczy, które działają według jakiegoś schematu, które da się kontrolować. Wydawałoby się, że jest hipokrytą. Przecież sam posiadał moce. Tylko, że jego moce pochodziły z mutacji organizmu, wywołanej nieznanymi związkami chemicznymi. Cieszył się, że nie musi dłużej w tym miejscu przebywać. Samo biuro dawało wrażenie zaczarowanego, a właściciel? Coś w nim było za razem interesującego, i odpychającego. Na szczęście Viktor nie należał do typu ludzi mieszającego się w nie swoje sprawy. Wiedział o Aleksandrze Morozovie, tyle, ile musiał wiedzieć.
Po dotarciu do swojego apartamentu Sokołow podszedł do terrarium swojego węża. Obok leżała średniej wielkości klatka z myszami. Wziął jedną z nich i patrzył jak Deceit powoli zjada gryzonia. Wielu ludzi uznałoby ten widok za drastyczny. Piski umierającego zwierzęcia. Krew na pysku gada. Jemu jednak to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Był zafascynowany, że jeden drapieżnik jest w stanie zabić całe stado. Czasami zastanawiało go gdyby myszy zamiast chować się po norach, współpracowały, czy wyewoluowałyby na drapieżniki? Było to możliwe. Jednak węże zawsze były mądrzejsze. Polowały na myszy pojedynczo, zjadały pisklęta ptaków zanim te miały szansę dorosnąć, czaiły się w ukryciu. Viktor wzorował się na nich. W branży informatycznej to on był wężem, a reszta firm – jego ofiarami. Obserwował to wszystko jeszcze chwilę, po czym skierował się do swojej domowej biblioteki. Prawie wszystkie półki były zapełnione książkami psychologicznymi. Była to pasja Viktora. Niby był człowiekiem, ale nie myślał jak człowiek. Ludzie są ślepi na fakty. Nie znają konsekwencji swoich akcji. Popełniają błędy. Jemu nie pozwalało na to jego oprogramowanie. Jednak fascynowało go rozumowanie zwykłej osoby. Co robi gdy się boi, złości, zakochuje. Nie znaczyło to, że uważał jej postępowanie za logiczne, ale dzięki takim książkom mógł zrozumieć ludzi i ich myślenie. Często wykorzystywał to w biznesie. Wziął do ręki jedną z książek, usiadł na sofie i zaczął czytać.

12 sierpnia
Worldwide Expo było coroczną okazją dla wszelkiego rodzaju branży (od motoryzacyjnych, po produkujące gry wideo) do prezentacji nowych produktów. Wiele przychodziło dla reklamy. Wszędzie wokół ludzie rozdawali breloczki, dyski pamięci, koszulki, czapki itp. z logiem firmy dla której pracowali. Odbywało się to wszystko w gigantycznej hali, specjalnie zbudowanej na takie konwenty.
Teren przeznaczony na reklamę SoWex przyciągał wielu ludzi. Zwłaszcza w porównaniu z małymi stoiskami innych firm, wyglądał majestatycznie. Jedyną organizacją z równie efektowną sekcją było Life Foundation. Podpisana niedawno współpraca pomiędzy tymi dwiema korporacjami przynosiła widoczne zyski. Wiele zaciekawionych biotechnologią L.F. interesowało pochodzenie sprzętu wykorzystywanego w tej firmie, co prowadziło do zakupu elektroniki SoWex. Viktor wszedł na scenę by pokazać przygotowaną wcześniej prezentacje, po czym prowadził długie rozmowy z inwestorami. Byli oczarowani bystrością młodzieńca, a więc jego firma zyskała tego dnia wiele sprzymierzeńców.
Postanowił się przejść. Rejestrował dane nowych modelów konkurencji, prezentowanych w pomijanych stoiskach. Wielu dyrektorów, reprezentujących swoje firmy, rozpoznało Viktora. Mógł wyczuć ich strach. W branży miał reputację człowieka, który jest w stanie zniszczyć swoją konkurencję. On jednak nie chciał by SoWex był jedyną firmą informatyczną na rynku. Chciał dać ludziom wybór, z którego jego opcja jest widocznie najlepsza.
Nagle coś przyciągnęło uwagę tłumu. Po chwili zauważył co. Nowa firma programistyczna. Viktor spojrzał na baner wiszący nad jej stanowiskiem. Firma nazywała się Relow. Założona zaledwie dwa miesiące temu. Podszedł by mieć lepszy widok. Kobieta na podeście mówiła coś o nowej sieci. Wiadome było jednak, że ludzie przyszli ze względu na darmowe smartfony rozdawane przez hostessy. Duża część z nich jednak zostawała. Sokołow zeskanował twarz osoby opowiadającej o nowej korporacji i przeszukał internet w poszukiwaniu informacji o niej. Znalazł. Morley Perel, urodzona 4 lipca 2043 roku, jedna z głównych założycieli Relow. Nie miała żadnej nielegalnej przeszłości, co było oczywiste, biorąc pod uwagę, że była twarzą firmy na publicznych wystąpieniach.
Używając swoich mocy dwudziestolatek czytał myśli ludzi wokół niego: sponsorów, szefów innych firm, zwykłych przechodniów. Zauważył wysoką sylwetkę. Przypomniał sobie spotkanie sprzed miesiąca. Aleksander Morozova słuchał w skupieniu Morley. Postanowił dowiedzieć się co właściciel Life Foundation myślał o tym wszystkim.
„Ta firma nie startuje w tej samej branży co moja, ale ludzie idą tutaj zamiast do mojej części hali.”
Viktor rozumiał zmartwienie mężczyzny. Jednak to, co było dla niego najbardziej podejrzane było źródło funduszy firmy. Przecież ktoś musiał za te smartfony zapłacić. Według wszystkich dostępnych mu na ten moment źródeł Relow nie miało żadnych sponsorów (co na pewno się zmieni po tej prezentacji).
Sokołow podszedł do ciemnowłosego człowieka.
- Skuteczna reklama, ale bardzo kosztowna. Jak na firmę co dopiero co rozpoczęła działalność, ma szalony fundusz – rozpoczął rozmowę.
- Hm? – początkowo Aleksander nie zauważył swojego rozmówcy. – Mówi pan o Relow? Zakładam, że jeden z właścicieli odziedziczył w spadku pieniądze czy coś podobnego.
Mylił się. Większość założycieli pracowała wcześniej w małych firmach programistycznych. Część z nich pracowała w firmach marketingowych (wliczając w to panią Perel). Dwóch było wcześniej bezrobotnych. Ale nikt nie był sławny ani bogaty. To byli normalni ludzie. Postanowił jednak tego nie wytykać i zmienić temat.
- Niezależnie od tego, skąd wzięli środki na rozpoczęcie działalności, po tym wszystkim będą mieli mnóstwo sponsorów. Nie ważne jest czy ich sieć jest dobrze funkcjonująca, czy też kompletnie niesprawna. Chodzi o rozgłos. Inne korporacje będą podpisywać współprace tylko by ludzie kojarzyli „tą sławną firmę Relow” z ich organizacjami. Wydawałoby się to logiczne. Nie wiedzą jednak, że dziesiątki innych wpadnie na ten sam pomysł. A kto na tym zyska? Tylko i wyłącznie Relow. – Sokołow opisał wnioski swoich wcześniejszych „przesłuchań”.
- Są w stanie osiągnąć to, na co wiele ludzi pracowało latami. W zaledwie kilka tygodni – odparł Aleksander.
Stali tam jeszcze chwilę, słuchając entuzjastycznej przemowy Perel o „sieci, która zmieni świat”. Gdy kobieta rozdająca smartfony przechodziła obok nich, Viktor wziął dwa.

Po powrocie do swojego biura Viktor niezwłocznie włączył swojego laptopa i się do niego podłączył. Chciał się dowiedzieć kto to wszystko sponsorował. Wyskoczyło mu mnóstwo wyników. Nie zdziwiło go to, bo wszystkie firmy obecnie współpracujące z Relow podpisały kontrakt PO Worldwide Expo. Zazwyczaj zadowalało go, że jego dane są aktualizowane każdą sekundę, ale nie teraz. Teraz zależało mu na informacjach sprzed. Przeszukiwał miliony stron wspominające Relow, licząc na znalezienie ich pierwotnego sponsora. Zero wyników. Oznaczało to, że żadna firma nie pomogła założycielom w rozpoczęciu biznesu. Na pewno nie była to też żadna „bogata rodzina”. To sprawdził już na Expo. Nikt z właścicieli nie miał w sobie nic specjalnego. Pozostawała jedna możliwość: przestępstwa. Jedynym sposobem by znaleźć jakieś informacje o nielegalnych akcjach, było przeszukanie dark webu. Viktor unikał tego, ze względu na nieskończoną liczbę obecnych tam hackerów. Nie zagrażali mu, bo miał niemożliwy do przebicia system ochronny. Ale irytowali go.
Rozpoczął infiltrację. Znalazł po zaledwie trzech sekundach. Strona została założona z komputera w biurze Relow. Nawet nie starali się jej porządnie ukryć. Była dość amatorsko zrobiona. Nagłówek mówił: SPRZEDAŻ DANYCH. Ceny były solidne, sięgały setek tysięcy dolarów. Były to wszelkiego rodzaju bazy danych. Od firm ubezpieczeniowych, po przedsiębiorstwa przemysłu kosmicznego. Najnowsze foldery informacji były wystawiane na sprzedaż co kilka minut. To wyjaśniało wszystko. Po przeskanowaniu listy korporacji, które były okradane, znalazł SoWex. Znajdowało się tam też Life Foundation. Postanowił sprawdzić jakie konkretnie wiadomości się tam znajdują. Oczywiście, były to dokładnie opisane postępy odnośnie badań i projektów. Viktor miał zamiar powstrzymać Relow. Ale zanim to zrobi najlepiej byłoby zarejestrowanie tych informacji. To tak jakby ktoś podał mu wszystkie firmy na talerzu. Nie zabezpieczyli ich porządnie, co pomogło mu we włamaniu. Podłączył jeden z pustych dysków leżących na jego biurku. Był wielkości monety, lecz był w stanie zapisać miliardy folderów. Pobrał wszystko co to strona miała do zaoferowania (jednak nie wyjął dysku, bo jak wcześniej było wspomniane, liczba zhackowanych baz danych ciągle rosła). Teraz gdy był już w ich posiadaniu, zajął się ich powstrzymywaniem dalszej kradzieży. Otworzył swój drugi laptop, podłączony ze wszystkimi komputerami swojej firmy, ale zamknął go po namyśle. Musiałby znaleźć komputer z którego Relow pobierało informacje. Gdyby mu się to udało, mógłby dostać się do ich serwerów. Nie pozwalał mu na to fakt, że jego korporacja była jedną z największych na świecie, więc szukanie zajęłoby sporo czasu. Mógłby zresetować wszystkie komputery, lecz wstrzymałoby to firmę na jakiś czas. Nie mógł sobie na to pozwolić. Poza tym, nie byłoby to zbyt logiczne. Przecież jeśli Relow dało radę dostać się do systemu jednego z komputerów jeden raz, to mogłoby to zrobić ponownie. W biurze SoWex pracuje wiele ludzi, którzy mogliby to robić. Zwykła asystentka mogłaby podłączyć jeden z laptopów do oprogramowania, stworzonego przez jednego z hackerów Relow. A nie mógł przecież zwolnić połowy firmy. By ich powstrzymać, musiał zniszczyć całą ich firmę. Nie mógł jednak użyć swojego wirusa jak zwykle, ponieważ posiadając kody oprogramowania przez Viktora używane, mogliby się go pozbyć. Inną opcją było zbliżenie się do jednego z założycieli i użycie hipnozy. Trudno byłoby jednak zapoznać się z jakimkolwiek z nich bez budzenia podejrzeń, biorąc pod uwagę, że wiedzą kim jest. Ale mógłby użyć swojej iluzji by zmienić swój wygląd...
Z zamyślenia wyrwał go dzwonek telefonu. Thomas. Viktor odebrał. Po odbyciu krótkiej rozmowy o przeniesieniu spotkania, rozłączył się i wstał. Podszedł do szklanej ściany z widokiem na miasto. Było już ciemno, ale wszędzie tętniło życie. W oddali było słychać syreny policji. Normalny człowiek podziwiałby miejski krajobraz, ale Sokołow nie widział w tym żadnego celu, więc wrócił do biurka. Wyjął z kieszeni dwa smartfony, które zdobył na Expo. Z zewnątrz wyglądał jak zwykły telefon, z logiem Relow na tyle. Viktor zaczął zdejmować poszczególne części. W środku nie różnił się niczym od smartfonów SoWex. Wykorzystali modele jego firmy by móc rozdawać je na Expo. A on nie otrzymał z tego żadnego zysku. Musiał się ich pozbyć. Ale czemu robić to samemu? Przecież nie tylko on chce klęski Relow. Wziął do ręki swój telefon i zadzwonił.
- Life Foundation, w czym mogę służyć? – odezwała się Karen Williams.
- Proszę mnie połączyć z Aleksandrem Morozova.

<Aleksander?>
Podliczone

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz