13 lipca 2020

Od Gabriela CD Keiry

Spojrzałem na dziewczynę, jakby była największą wariatką na świecie, a wszyscy dobrze wiemy, że ja bardziej klasyfikuję się na to stanowisko. Jednak wracając do jej pytania. Chyba sama nawet nie wie na co się pisze. Mam jej pomóc przenieść tego małego gnojka? Prędzej pójdę wykopać mu dołek w ogródku. Ale czekaj Gabriel. Nie możesz odmówić, bo jeszcze poleci do Willa o pomoc i się wyda, że nie chciałeś współpracować. To by było naprawdę niekorzystne. 
- Jasne, czemu nie? - uśmiechnąłem się sztucznie, choć miałem ochotę trzasnąć drzwiami tuż przed jej nosem. Keira spojrzała na mnie dość niepewnym wzrokiem, po czym skierowała się w stronę schodów. Bez słowa ruszyłem za nią i już po chwili mogłem patrzeć na Waltera, który w najlepsze sobie spał na kanapie. Jak dla mnie to mógł tu spać dalej, w końcu po co się tyle trudzić? Na dodatek jeśli ta wredna baba wróci do domu i zobaczy swojego bąbelka, to pewnie sama by go od razu zaniosła do pokoju. 
Westchnąłem zirytowany tym wszystkim i niechętnie złapałem chłopca za kołnierzyk koszuli, mając go zamiar zatargać do jego jamy w ten a nie innych sposób. Już miałem go ściągnąć z kanapy, kiedy to białowłosa złapała mnie za łokieć. Zdenerwowany spojrzałem na nią, nie wiedząc czego ode mnie chce. Nie wystarczy jej że muszę się użerać z tym gówniarzem? 
- Co ty robisz?! - zapytała spanikowana, choć panowała nad swoim głosem, by przypadkiem nie obudzić zasrańca, który niczego nieświadomy mruczał coś sobie przez sen. 
- Przenoszę go, w końca sama tego chciałaś, czyż nie? - zapytałem z ironicznym uśmieszkiem na ustach. - Czy mogę kontynuować? 
- Nie! Nie w taki sposób! - spojrzała na mnie groźnie i gdyby nie to, że jesteśmy w moim rodzinnym domu, to by jej się za taki ton i spojrzenie w moją osobę nieźle oberwało. Wywróciłem teatralnie oczami. Matka Teresa się znalazła do cholery... Pff...
Nie komentując tego nawet, bo nie miałem zamiaru dłużej szczerbić na to języka, zarzuciłem sobie mniejsze ciało na ramię, niczym worek kartofli. Lepsze to niż ciągnięcie po podłodze, co nie? Wydałem z siebie gniewne burknięcie, po czym zwróciłem się ku schodom. Dziewczyna podążyła za mną, chcąc chyba dopilnować, czy Walter trafi cały i zdrowy do pokoju. Z tego co zauważyłem to zbliżyła się z tym gamoniem i nawet nie wiem co ona w nim ciekawego widzi. Głupi dzieciak, nic więcej. Za bardzo kręci się wokół mojej matki i to mnie wnerwia...
O! A jakby tak go zrzucić z samego szczytu schodów? Trochę by się potłukł a przy dobrym obrocie spraw to by może nawet umarł od wstrząsu mózgu lub po przerwaniu rdzenia kręgowego. Przecież to plan idealny! Jednak z Keirą to nici z zabawy. Super... Niepocieszony tą myślą wszedłem grzecznie po schodach nie odwalając żadnych dziwnych przypałów. Nawet chłopak o nic nie walną podczas tej naszej wędrówki, co można uznać za wielki sukces. Tak więc koniec końców zaniosłem młodego do pokoju, gdzie następnie położyłem go do łóżka. 
- Słodkich koszmarów, smarkaczu- mruknąłem groźnie pod nosem, po czym wyszedłem z pomieszczenia, nie mając zamiaru spędzić tam ani sekundy dłużej i tyle.'

<Keira? XD>
Podliczone

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz