9 lipca 2020

Od Keiry CD Gabriel

Patrzyłam jak Gabriel powoli wraca do swojej ludzkiej postaci. Kiedy ten już leżał na ziemi nieprzytomny mój wzrok przeniósł się na tajemniczą postać, która poskromiła bestię. Nie wiedziałam co robić. Z jednej strony mi pomógł, ale z drugiej mi też może się oberwać. Poza tym ta cholerna rana na ramieniu. Zerknęłam w bok. Ilość krwi, która zdążyła już wypłynąć utworzyła średniej wielkości kałużę pod moimi stopami. Rozmyślenia przerwał mi dźwięk przypominający rozbijanie szkła. Moja bariera została zniszczona jak również ta stworzona przez radę.
- No nie - jęknęłam. W jednej chwili poczułam jak opuszczają mnie wszystkie siły. Coś mokrego pojawiło się pod moim nosem i spływało w dół skapując na ziemię. - Cholera... - próbowałam wytrzeć ją rękawami ale kiedy tylko to robiłam 'źródełko' odnawiało się. Zakręciło mi się w głowie. Przerwałam lewitację. Nie miałam siły. To było dla mnie zdecydowanie za dużo jak na pierwszy raz. Moje ciało bezwładnie opadło na ziemię. Nieznajomy wyglądał jakby tylko na to czekał. Widziałam tylko jak powoli zbliża się do mnie i kuca. Wtedy straciłam  przytomność.

~~**~~

Obudziło mnie coś dziwnego. Jakby ktoś mnie lizał po twarzy? Boże czy ja padłam ofiarą jakiegoś gwałciciela? Zdezorientowana otworzyłam oczy. 
- Nie Coffe wracaj! - usłyszałam nieznany mi głos, a sekundę później psi pysk pojawił się nad moją głowę. Chciałam się ruszyć ale gwałtowny zryw sprawił, że jęknęłam z bólu. W normalnych okolicznościach zapewne przytuliłabym pieska i wygłaskała tak, że miałby mnie dość ale teraz nie miałam na to czasu. Nauczona doświadczeniem powolutku podniosłam się do siadu. Z tego co zdążyłam zauważyć leżałam na sofie w pokoju z kominkiem. Wzrok zatrzymałam na małej postaci stojącej w futrynie drzwi. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie co odwzajemnił i wszedł do pomieszczenia zamykając za sobą drzwi.
- Kim jesteś? 
- Walter - wyciągnął małą rączkę w moją stronę. Chciałam ją uścisnąć jednak ruchy mojej prawej ręki były ograniczone przez bandaż. 
- Keira - przedstawiłam się mimo wszystko.
- Wiem. Gabi mówił - pies usiadł przy sofie obok mnie. Teraz miałam okazję go pogłaskać. Całe szczęście lewą rękę miałam sprawną.
-A wiesz kto mnie tutaj przyprowadził? - młody zbliżył się na tyle żeby usiąść na sofie obok mnie.
- Will ale nie mówił co się stało. Byłaś razem z Garysiem w ciężkim stanie i powiedział, że mam wam nie przeszkadzać no ale Gabi już wstał i kazał mi sobie iść to stwierdziłem że sprawdzę co u ciebie bo naprawdę wyglądałaś bardzo źle no i przeze mnie pies cię obudził i przepraszam - jego odpowiedź była tak chaotyczna, że ledwo połapałam się co dzieciak ma na myśli. 
- A prosiłem żebyś poszedł do siebie - podniosłam wzrok na drzwi. Mężczyzna stał i obserwował nas. - Weź psa i idź pobawić się w salonie - powiedział do chłopca spokojnie. Nie był zadowolony z polecenia ale też nie protestował. Chwilę później już ich nie było.
- Will jak się nie mylę? - nie miałam pojęcia jakie są zamiary mężczyzny. Postanowiłam mu zaufać. W końcu mnie uratował. Poza tym innej opcji nie miałam. W odpowiedzi dostałam tylko skinienie głową.
- Jak się czujesz? - stał opierając się o futrynę, a ręce miał skrzyżowane na klatce piersiowej.
- Jest dobrze ale dalej czuję jakbym nie miała siły - westchnęłam opadając powoli na oparcie sofy.
- Nic dziwnego. Kompletnie się wyładowałaś. To jeszcze nie twój poziom - zmarszczyłam brwi. On coś wiedział. Może mi pomóc dowiedzieć się kim tak naprawdę jestem. Szczęście się do mnie w końcu uśmiechnęło. - Chodź. Zjesz coś i zregenerujesz siły - mruknął i podszedł żeby pomóc mi wstać. Wyciągnął dłoń w moją stronę.
- Dzięki.
Zaprowadził mnie do kuchni połączonej z salonem w którym Walter bawił się z psem. Słodki dzieciak. Mój wzrok zatrzymał się jednak na... Przed chwilką mówiłam o szczęści? Po tym co mówił młody domyśliłam się, że Gabriel też tutaj jest ale nie spodziewałam się, że spotkam go tak szybko. 

<Gabriel? Może Will?>
Podliczone

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz