10 lipca 2020

Od Keiry CD Gabriel

- Będziemy mieli trochę więcej do przegadania - nie ukrywam, że się zestresowałam i ziemniaczek ledwo przeszedł mi przez gardło. Gabriel wyglądał jakby w duchu cieszył się, że nie tylko on został skarcony. - Domyślam się, że nie masz pojęcia kim jesteś - trafiłeś w punkt. W odpowiedzi kiwnęłam głową, ponieważ dalej jadłam. - Rada chce wykorzystać cię do pozbycia się każdego kto stanie im na drodze. Jesteś ich kluczem do przejęcia władzy - zamrugałam kilka razy oczami. Przełknęłam to co miałam w buzi. 
- Nie chcę im pomagać. To źli ludzie - w sumie obok jednego zwyrola właśnie siedziałam ale to malutki szczegół.
- Domyślam się. Będą cię szukać, a nam wszystkim nie będzie na rękę jeśli im się uda - zamyślił się wlepiając wzrok w szklankę wody, która stała przed nim. - Masz pracę? - w końcu się odezwał po dłuższej chwili.
- Daję korepetycje.
- W takim razie zostaniesz korepetytorką i nianią Waltera - to nie było pytanie. On to stwierdził nie dając mi żadnego wyboru. W sumie dzieciak wydawał się by bardzo sympatyczny i czułam, że się z nim dogadam ale mimo wszystko fajnie byłoby gdybym sama mogła zdecydować. Znowu się zamyślił. Prawdopodobnie próbował przemyśleć jak ma to działać.
- Będziesz go odbierała ze szkoły i przyjedziecie razem tutaj. Wieczorem ktoś będzie cię odwoził - skinęłam tylko głową na znak, że zrozumiałam. Byłam dobrej myśli. Gabriel w przeciwieństwie do ojca był cholernym gburem. W sumie chyba ojca. Tak przynajmniej wygląda ich relacja. W każdym razie może jest adoptowany? - Zostaniesz u nas dzisiaj na noc żebyś mogła się zregenerować.
- Dobrze - skończyłam posiłek. Z tego co zważyłam Gabriel też. Will wstał i zabrał talerze. - Mogę jakoś pomóc? 
- Zajmij się Walterem - skinął głową w stronę salonu gdzie młody bawił się klockami. Powoli, ponieważ dalej odczuwałam ból podeszłam do niego i usiadłam obok na dywanie.
- Co tam budujesz? - patrzyłam jak męczy się z rozdzieleniem dwóch kawałków.
- Statek. Pomożesz? - podał mi to z czym nie mógł sobie poradzić, a sam zaczął szukać kolejnych elementów do wykończenia konstrukcji. Użyłam paznokci i w mgnieniu oka rozdzieliłam klocki. - Dziękuję - zabrał je i doczepił. 
- Mogę też coś zbudować? 
- Jasne - podsunął bliżej mnie pudełko z kilkoma kilogramami lego. 

Spędziłam z Walterem kilka godzin na zabawie klockami. Skończyliśmy na oglądaniu kreskówek. Na dworze zrobiło się już ciemno, a dzieciak zasnął mi na ramieniu. Ostrożnie położyłam go na kanapie i poszłam znaleźć któregoś z domowników żeby przeniósł go do łóżka. Zrobiłabym to sama ale niestety nie mam siły. Poza tym nawet nie wiem gdzie jest pokój najmłodszego z mieszkańców. Dom wydawał się być opuszczony. Każdy był czymś zajęty. Zapukałam do pierwszego pokoju, który mijałam po drodze. 
- Otwarte - usłyszałam głos Gabriela. Oczywiście. Jak na złość musiał to być on. Otworzyłam je powoli i stanęłam w futrynie.
- Pomożesz mi przenieść Waltera do łóżka? 

<Gabi?>
Podliczone

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz