7 lipca 2020

Od Jacksona CD Gabriela

Zacząłem powoli otwierać oczy i z wielką chęcią potarł bym dłonią bolące mnie miejsce na głowie, jednak szybko ten plan został unieważniony, gdyż poczułem na swych nadgarstkach gruby metal. Podniosłem wzrok, starając się uwolnić dłonie, jednak nie miałem na tę chwilę wystarczającej siły, więc zacząłem przyglądać się pomieszczeniu w którym się znajdywałem. Oczywiście pierwsze co przykuło mój wzrok, to postać siedząca na krzesełku. Nie musiałem nawet zgadywać kto to jest, jednak nadal nie miałem ochoty na współpracę z nim, gdyż nie chciałbym aby to kanima rządziła moim ciałem. 
- Co, teraz będziesz mnie torturował, aby przyjął twoją ofertę z otwartymi rękoma? - syknąłem, szarpiąc za łańcuch w obie strony, ale niestety to na nic się zdało. 
- Nie, po prostu cię zabiję, jeśli nie będziesz chciał współpracować - rzekł, jakby to była dla niego norma, wiecie taki dzień na luzie, w stylu nie chcesz brać się do roboty, to nikt cię nie potrzebuje. 
Popatrzyłem w jego oczy, które nie wyrażały niczego, jednak ja zacząłem czuć tylko złość, która we mnie buzowała. Czułem, że ta przeklęta jaszczurka chce się wydostać, jednak z całych sił ją powstrzymywałem. Nie miałem ochoty na współpracę z osobą, która już dwa razy mnie ogłuszyła. Nie chciałem dla siebie takiej przyszłości, jednak stwór cały czas pragnął władzy nad moim organizmem. Gabriel tylko czekał, czekał na moment w którym skończę walczyć z łańcuchem, który okazało się, że jest na tyle luźny, że na spokojnie mogłem wstać. 
- Nie myśl o tym, że pozwolę temu potworowi wyjść.. - rzekłem sucho. 
- A ty myślisz, że mam zamiar czekać? Sam go wywołam.. nawet lepiej, że wstałeś - uśmiechnął się chytrze pod nosem, po czym wstał z krzesełka, aby udać się do drewnianego stołu, na którym leżało sporo metalowych narzędzi, które raczej nie będą używane teraz do skórowania zwierząt, czy do krojenia mięsa, gdyż nie ma tutaj innego zwierzęcia niż ja. Kurwa mać.. 
Warknąłem pod nosem, odchylając się jak najmocniej do przodu z nadzieją, że ta rura ulegnie mojej sile, jednak ta solidnie trzymała się ściany, przez co moje szanse na ucieczkę malały z każdą minutą, a ja mogłem jedynie obserwować jak Gabriel, przygląda się różnym narzędziom, które chce wykorzystać do zmuszenia mnie abym uległ. Widząc tasak, w którym zaczęło odbijać się światło lampy, wiedziałem, że mu się spodobał, gdyż przejechał przez ostrze palcami. Psychopata, dlaczego ja na takich trafiam?! Czując coraz większą wściekłość, szarpałem dalej za łańcuchy, jednak, kiedy spoglądałem na łączenie rury ze ścianą, poczułem straszny ból, który powalił mnie na kolana. Między moimi żebrami znalazł się nóż myśliwski, przez co moje ciało od razu przystąpiło do obrony, regenerując radę dookoła noża, jednak póki on go nie wyjmie, będę dalej opadał z sił, a z rany wydobywać się krew, wraz z tą czarną mazią. 
- Myślisz, że to mnie przekona? Ostro się mylisz.. warknąłem. 
- Nie, to tylko początek naszej zabawy... - kiedy usłyszałem jego słowa wyrwałem się do przodu, przez co oberwałem pałką paraliżującą o dużym natężeniu mocy...
***
Tak mijały dni, moje ciało zaczęło wyglądać jak jeż, jednak, ja cały czas nie chciałem się poddać, więc widząc mojego oprawcę, wchodząc do piwnicy po prostu zjeżdżałem do siadu, zachowując się jak uległe zwierze, które cierpi, ale zaczęło się przyzwyczajać do bólu, jaki zostaje mu sprawiony przez właściciela. Tym psem, jestem ja. Nie dość, że zacząłem przyzwyczajać się do bólu, to jeszcze do oprawcy. 
- Gabriel dość... - powiedziałem, kiedy czułem ostateczne wykończenie organizmu. 
- A będziesz posłuszny? - kucnął na przeciw, przyglądając mi się uważnie. 
- Nie licz na to - syknąłem, spluwając, czarną cieczą w bok. 
- Więc nie skończymy jeszcze tej zabawy.. 
- Jeśli nie przestaniesz kanima zginie... razem ze mną. - te słowa padły, chwilę przed strzałem z glocka w moje ramie. 
- Przestań, skończ to.. - tym razem dostałem z pięści. - Gabriel.. - po wypowiedzeniu tych słów, moje ciało przestało się bronić, więc rany pootwierały się na nowo, a ja czułem jak ze mnie uchodzi życie, gdyż mój organizm nie dostawał odpowiednich składników do funkcjonowania, takich jak jedzenie czy wystarczające ilości wody. Wiedziałem, że nie umrę, jednak może to nastraszy go chociaż odrobinę, aby pozbył się wszystkiego z mojego ciała.. Jeśli się zregeneruję po tym, dam głodnej kanimie wyjść na światło dzienne. Jednak czy Gabe zrobi coś z tym faktem, czy jednak stwierdzi, że jestem bezwartościowy.. To już nie zależy ode mnie, tylko od człowieka, który sprawił mi cierpienie, przy okazji prawdopodobnie pozbawiając mnie pracy.. 

Gabiś, czy okażesz łaskę? XD
707 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz