9 lipca 2020

Od Jacksona CD Gabriela

Podążając wzrokiem za wysportowaną sylwetką mojego oprawcy, zacząłem zastanawiać się nad jego słowami, które faktycznie miały głębszy sens, gdyż miał rację, że byłem tylko durną podróbką wilkołaka, któremu nie przeszła przemiana, przez jego przeszłość. Moje rozczarowanie było wtedy wielkie, nie chciałem takiego życia, nie miałem zamiaru stać się potworną bestią, która morduje bez opamiętania swoje ofiary. Nigdy nie rozmyślałem nad ludźmi, których Jaszczur pozbawiał życia, gdyż nie pamiętam ich, może, gdybym się skupił byłbym w stanie zobaczyć ich zamglone twarze, jednak kanima nie pozwala mi na rozpamiętywanie nocy, w których on sam poluje. Kiedy Gabriel zniknął za drzwiami piwnicy, chciałem się podnieś, jednak moje ciało odmówiło mi posłuszeństwa, czyniąc moje nogi jak z waty. No tak, regeneracja.. Westchnąłem ciężko patrząc w bok, zastanawiając się co będzie dalej, jednak przypominając sobie słowa Gaba, miałem w głowie czarne scenariusze, przez co moje kanaliki łzowe dały swój popis, uroniłem łzę nie chcąc tracić nad sobą kontroli. 
- Mam dość.. - rzekłem pod nosem, chowając swoją twarz w dłonie, które po chwili zmieniły się w łapy jaszczura, gdyż puściłem wszystkie swoje hamulce, mając nadzieję, że chociaż kanima, pozwoli się nam zregenerować, a nie będzie chciała od razu uciec, aby od razu iść mordować niewinnych ludzi. Nic takiego na szczęście nie nastąpiło, przez co siedziałem pod ścianą regenerując ciało, aż do momentu, kiedy jaszczurka stwierdziła, że chce już stąd sobie iść. Pozwoliłem jej na to, tylko dlatego, że w umysł wwiercał mi się Gabriel jako jej właściciel, przez co wiedziałem, że daleko się nie uda. Tak więc wszedłem po schodach, gdzie następnie uczepiłem się ściany, z której powędrowałem na sufit. Siedziałem na nim, podziwiając Gabriela, który stał przy małej ladzie kuchennej domku, krojąc jakieś mięso. Oczywiście wygłodniała kanima, musiała dać o sobie znać, więc ukradła mu ogonem posiłek, a następnie zeskoczyła z sufitu siadając obok niego niczym wierny pies. To nie dawało mi spokoju, więc wkurwiając się na tą zjebaną jaszczurkę wróciłem do ludzkiej postaci, gdzie oparłem swoje ciało o blat, krzyżując ręce na piersi. 
- Dumy z siebie jesteś? - warknąłem patrząc na niego, przez co spojrzał pytającym wzrokiem w moim kierunku - Dumny jesteś z tego, że możesz mieć w swoich rękach takiego potwora? Na co ci on potrzebny tak bardzo, bo raczej wątpię, że chcesz po prostu mnie nauczyć kontroli - prychnąłem. 
Mężczyzna nic nie odpowiedział, jednak ja dalej będąc zirytowany, zauważyłem w jego kieszeni papierosy, którymi się poczęstowałem również bez słowa, następnie ruszając w stronę wyjścia z domu. Przechodząc przez drzwi, nie spodziewałem się, że znajdujemy się w lesie, a przez drzewa, które są zasadzone tak blisko siebie niestety nie jestem w stanie zauważyć żadnych gwiazd, a co dopiero światła księżyca. 
Wyciągając papierosa z paczki, wsadziłem go sobie do ust, aby następnie odpalić tę rolkę papieru i tytoniu, jednak podczas mojej zabawy ledwo co działającą zapalniczką Gabriela, zauważyłem go przed sobą. Nie miał w ręku żadnych niebezpiecznych narzędzi, przez co mogłem jedynie spodziewać się, kazania, dotyczącego jego własności, jakie są wyroby tytoniowe, które od niego pożyczyłem. 
- Czego byś chciał? - zapytałem, kiedy w końcu udało mi się odpalić papierosa, po czym wyciągnąłem w jego stronę rękę z jego własnością, która zabrał. - Jeśli chcesz mi "pomóc" - zrobiłem cudzysłów palcami w powietrzu - to przestań się nade mną znęcać.. - warknąłem, patrząc mu głęboko w oczy. 

Gaaaabiś :3? 
543słów
Podliczone

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz