6 lipca 2020

Od Keiry Cd Gabriel

To miejsce było niesamowite. Czułam się w nim niesamowicie dobrze. Kompletnie zapomniałam o obecności Gabriela. Oglądałam tą niesamowitą budowlę czując jak magia przepływa przez moje żyły. 
- Zbliżamy się do czegoś - mruknęłam kiedy ujrzałam jak moja krew zaczyna mienić się na biało. Nigdy wcześniej tego nie doświadczyłam. To było niesamowite. Czysta magia wypełniała całe moje ciało. 
- Skąd ta pewność? - zerknął na mnie przez ramię. Nie musiałam mu odpowiadać, ponieważ zrozumiał. - Prowadź - w odpowiedzi tylko skinęłam głową. Nigdy wcześniej tu nie byłam. Nawet nie widziałam tego miejsca na zdjęciach ale miałam wrażenie jakbym je znała od dziecka. Wyprzedziłam go i ruszyłam przodem. Stanęliśmy przed drzwiami. Były zamknięte. Zamek jednak nie należał do zwykłych. Był magiczny. Kiedy chciałam się do niego zbliżyć niewidzialna siła odepchnęła mnie. Upadłam kilka metrów dalej. Gabriel tylko spojrzał w moją stronę. Skupił się na zabezpieczeniu. Nie czekając na jego pomoc podniosłam się i otrzepałam z brudu. - Nie chcą nas tu - mruknęłam stając u jego boku. 
- Spróbuj jeszcze raz. Jesteś jedną z nich - mówił w stu procentach poważnie. Nie miałam cholernego wyboru. Jeśli sama tego nie zrobię zapewne zmusiłby mnie do tego siłą. Drugie podejście skończyło się tym samym. Jęknęłam cicho z bólu. 
- Nie pozwolę wam tam wejść. Keira jesteś zdrajcą. Poniesiesz konsekwencje swoich czynów. A ty Gabrielu zginiesz w niedługim czasie - Przewodniczka przemówiła przez moje ciało. Mężczyzna słysząc to podbiegł do mnie. Złapał moje ramiona i potrząsnął kilka razy.
- Wracaj. Powiesz mi jak otworzyć te cholerne drzwi albo zabiję dziewczynę - był w stu procentach poważny. Znałam go krótko ale na tyle dobrze, że miałam pewność, że mówi prawdę.
- Śmiało. Wtedy nigdy nie poznasz naszych sekretów - spojrzałam na niego ze strachem w oczach. 
- No niestety młoda - wzruszył ramionami, a jego ręka zmieniła postać. Jego paznokcie zastąpiły ostre pazury. Zupełnie jak w moich snach... Nie miałam odwagi się bronić. Poza tym wiedziałam, że jest znacznie silniejszy niż ja. Trzymał mnie za bluzę tak, że moje ciało nieznacznie unosiło się nad ziemią. Zacisnęłam mocno powieki czekając na nieunikniony koniec. Nic takiego jednak się nie wydarzyło. Usłyszałam jedynie skrzypienie otwierających się drzwi, a chwilę później mój tyłek zaliczył kolejne bliskie spotkanie z ziemią. - Jednak do czegoś się przydałaś - ruszył przodem zostawiając mnie za sobą. Zdecydowanie zostaną po tym siniaki. - Ruszysz się? - czekał za progiem aż w końcu się podniosę. Grzecznie wykonałam polecenie chociaż było ciężko. Byłam cała obolała. 
- Niesamowite - mruknęłam kiedy po raz pierwszy ujrzałam wnętrze świątyni. Bogato zdobione wnętrze zapierało dech w piersiach. Niestety nie było mi dane ich podziwiać. Gabriel miał inne priorytety. 
- Gdzie teraz?
- N-nie jestem pewna - rozejrzałam się. Pomieszczenie wyglądało zupełnie jak kościół. Moje ciało cały czas chłonęło moc ale nie byłam w stanie znaleźć jej źródła. Jej poziom był od dłuższego czasu taki sam.
- Postaraj się trochę - przewrócił oczami i na własną rękę próbował coś odnaleźć. Ja natomiast skierowałam się do czegoś co przypominało ołtarz. Leżała na nim księga. Już kiedyś przez to przechodziłam. Krew w żyłach świeciła teraz stałym światłem, a moje oczy zabłysnęły bielą. Zaskoczony Gabriel odwrócił się widząc światło. - Co jest - mruknął widząc jak moje ciało uniosło się delikatnie do góry. Energia zaczęła krążyć wokół. W pomieszczeniu nagle utworzyło się małe tornado, którego centrum byłam ja. Mężczyzna musiał się czegoś złapać żeby nie został porwany. Wchłonęłam ją. Całą magię z księgi. Wyczerpana opadłam na ziemię razem ze wszystkim co latało w powietrzu. 


Kiedy Gabriel do mnie podszedł patrzył na mnie z góry. Otworzyłam powoli powieki by spojrzeć na niego wciąż błyszczącymi od magii oczami. 

<Gabrysiu?>
Podliczone

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz